Banki ostrzegają przed oszustwem. Zagrożeni sprzedający w sieci

Zwykle to kupujący w sieci są narażeni na oszustwa, stąd tak wiele podrobionych sklepów internetowych czy fałszywych ogłoszeń. Nowy przekręt, przed którymi ostrzegają banki, jest inny - oszuści celują w sprzedających.

Banki ostrzegają przed oszustwem. Zagrożeni sprzedający w sieci
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com | shutterstock.com
Adam Bednarek

Sposobów na oszukanie kupujących w sieci jest mnóstwo - od fałszywego ogłoszenia, po podrobiony sklep internetowy, który wyłudza dane.

Jak pisze Cashless.pl, nowy przekręt wymierzony jest w sprzedających w sieci. Przed oszustwem już ostrzegają banki: ING i Santander. Przestępcy kontaktują się ze sprzedawcami wystawiającymi swoje produkty na portalach z ogłoszeniami.

Oszuści w wiadomości piszą, że są zainteresowani kupnem, ale wpłacą pieniądze bezpośrednio na konto i dlatego proszą o podanie go. Gdy przestępcy otrzymują numer rachunku, od razu dowiadują się, w jakim banku ofiara ma konto. Wówczas mogą odpowiednio sprofilować swój przekręt.

Następnie sprzedający otrzymuje informację o szybkim zleceniu. Żeby otrzymać środki, wystarczy zalogować się na swoje konto. Mamy więc do czynienia z klasycznym phishingiem - link w wiadomości, rzekomo umożliwiający odebranie zlecenia, prowadzi do podrobionej strony banku. Wprowadzenie swoich danych spowoduje, że te trafią w ręce przestępców. Do pełni szczęścia przestępcom brakuje tylko kodu SMS - dzięki któremu mogą wyczyścić konto albo dodać swój rachunek do zaufanych odbiorców - ale rzecz jasna i ten krok wykonują. Jeżeli ktoś niedokładnie przeczyta treść wiadomości z banku, straci dostęp do swojego konta.

W innym scenariuszu, przed którym ostrzegają banki, potencjalny "kupujący" wysyła link do strony udającej serwis płatniczy. Przebieg oszustwa jest jednak taki sam - chodzi o to, aby wyłudzić dane niezbędne do wyczyszczenia rachunku.

Oszuści są naprawdę sprytni i kreatywnego podejścia odmówić im nie można. O ile kupujący wielokrotnie są ostrzegani, tak niewielu sprzedających spodziewa się ataku. Może im się nawet wydawać, że są bezpieczeni - w końcu oni przelewu nie muszą robić. Tymczasem uniwersalna rada sprawdza się i w tym przypadku. Nigdy nie klikamy w linki, które przychodzą w wiadomościach, tym bardziej, jeśli są to serwisy związane z bankowością. Lepiej samemu wklepać adres strony i tam dokonać ewentualnych transakcji.

Warto też dokładnie sprawdzać, od kogo otrzymujemy wiadomość. Choć mail może wyglądać jak standardowa wiadomość z serwisu, to może różnić się od oryginału. Dlatego dokładnie sprawdzajmy nazwę konta, która go wysłała.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (38)