Badanie trzeźwości w pracy. "Problem RODO"? Decyduje polskie prawo

Badanie trzeźwości w pracy. "Problem RODO"? Decyduje polskie prawo

Badanie trzeźwości w pracy. "Problem RODO"? Decyduje polskie prawo
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Jedzura/REPORTER
Adam Bednarek
28.06.2019 14:27, aktualizacja: 29.06.2019 09:31

"Czy pracodawca może sprawdzić trzeźwość pracownika?" - to pytanie w kontekście RODO jest zadawane od czasu, gdy rozporządzenie weszło w życie. Teraz głos w sprawie zabrał Urząd Ochrony Danych Osobowych. Pracodawca będzie miał utrudnione kontrole, ale... RODO nic do tego.

Pracodawcom trudno będzie sprawdzić, czy pracownik przypadkiem nie jest pijany. UODO wydał opinię, w której stwierdził, że informacja o tym czy ktoś jest nietrzeźwy to podlegająca ochronie wiedza o stanie zdrowia. Co za tym idzie pracodawca nie ma uprawnień do badań alkomatem.

- Tak naprawdę to nie jest decyzja UODO, tylko odczytanie art. 17 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi - precyzuje w rozmowie z WP Tech adwokat dr Paweł Litwiński. - Ustawa obowiązuje w tym brzmieniu od 8 lat i nikt się nad nią nie pochylał. Dopiero teraz na kanwie RODO, pokrętną drogą, zastanawiając się, czy informacje o trzeźwości to dane wrażliwe czy nie, zobaczyliśmy, że ten przepis obowiązuje - wyjaśnia.

W opinii UODO wiedza o tym, czy ktoś jest nietrzeźwy jest informacją o stanie zdrowia. A co za tym idzie, są to dane wrażliwe. Tyle, że niczego to nie zmienia. Wspomniana ustawa zakłada, że pracodawca może zbadać trzeźwość pracownika, jeżeli łącznie są spełnione dwa warunki.

Pierwszy warunek: skontrolować można jedynie takiego pracownika, "co do którego zachodzi uzasadnione podejrzenie, że spożywał alkohol w czasie pracy lub stawił się do niej w stanie po użyciu alkoholu". Drugi: pracodawca nie może sam chwycić za alkomat, bo "badanie stanu trzeźwości pracownika przeprowadza uprawniony organ powołany do ochrony porządku publicznego". Czyli np. policja.

Badanie trzeźwości w pracy. RODO nie ma z tym nic wspólnego

Ale pracodawca nie musi kontrolować w ten sposób trzeźwości pracownika. Jeżeli "zachodzi uzasadnione podejrzenie" to pracodawca bądź upoważniona osoba wręcz ma obowiązek nie dopuścić takiej osoby do pracy. Niepotrzebne są do tego badania czy wzywanie policji.

Test alkomatem, na który pracownik sam wyrazi zgodę, to z kolei swego rodzaju zabezpieczenie - może w ten sposób udowodnić swoją niewinność. Wydaje więc "dobrowolną" zgodę. "Dobrowolną", bo przecież zdajemy sobie sprawę, że ktoś, kto ma coś na sumieniu, raczej będzie chciał się wymigać od takich badań.

"No to może RODO blokuje taką możliwość?" - myślą sobie pracownicy niechętni badaniom. Niestety, odpowiedź jest prosta.

- RODO nic do tego - mówi rozmówca WP Tech.

Dlaczego? O tym, czy pracodawca może badać trzeźwość pracownika, decydują polskie przepisy. Jeśli na to pozwalają, to dla RODO wszystko jest legalne, o ile informacje są przetwarzane zgodnie z rozporządzeniem. A jeśli polskie przepisy o niczym takim by nie wspominały, to RODO również nie mogłoby ani zezwolić, ani przeszkodzić takim kontrolom.

Nie da się jednak ukryć, że RODO od wejścia w życie staje się swego rodzaju wytrychem. Często dochodzi do absurdalnych sytuacji związanych z unijnymi przepisami. Może więc wciąż nie wiemy, czym jest RODO, dlatego próbujemy wplątać rozporządzenie tam, gdzie nie trzeba?

Na szczęście to nie tylko polska specyfika.

RODO-szaleństwo

- Takie problemy są wszędzie. Dla mnie szczytem "RODO-szaleństwa" było zakazanie wieszania listów do św. Mikołaja na choince w pewnym niemieckim miasteczku, bo "RODO". Każdy kraj UE ma swoje wariactwa. Z czego to wynika? RODO jest pisane bardziej z perspektywy brytyjskiego systemu prawnego niż europejskiego. Większość prawników w Unii Europejskiej może mieć z tym problem - wyjaśnia dr Paweł Litwiński.

Na dodatek RODO to nie jest coś, co państwa mogą dostosować pod siebie. Co Bruksela przyjęła to słowo w słowo obowiązuje w Warszawie.

- To też jest problem, bo jako prawnicy jesteśmy do czegoś innego przyzwyczajeni w Polsce. To jest napisane w taki sposób, że sprawia trudności prawnikom, a co dopiero nie prawnikom - dodaje Litwiński.

RODO więc od kontroli trzeźwości nie uratuje. A tych może być mimo wszystko więcej. Bo choć jak podkreśla UODO "brzmienie ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi wyklucza wyrywkowe czy prewencyjne badania pracowników alkomatem", to jednocześnie dodaje, że w niektórych branżach takie kontrole być powinny. Ze względu na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa publicznego. Dlatego w interesie środowisk pracodawców jest z podjęcie stosownych prac legislacyjnych. A nowelizacja by się przydała.

- To jest zdroworozsądkowe podejście. Gdy zestawimy ze sobą prawo do ochrony danych osobowych i prawo do życia, zawsze ważniejsze jest to drugie. Można ingerować w prywatność pracowników i badać ich trzeźwość. Trzeba tylko znowelizować ustawę w wychowaniu do życia w trzeźwości - twierdzi dr Paweł Litwiński.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)