Automatyczne rozpoznawanie twarzy w Polsce. Póki co, przepisów brak

Automatyczne rozpoznawanie twarzy w Polsce. Póki co, przepisów brak
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com | shutterstock.com
Bolesław Breczko

04.02.2019 16:35, aktual.: 06.02.2019 14:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Automatyczne systemy rozpoznawania twarzy to nie science fiction. To teraźniejszość. Dzięki nim w Chinach łapią przestępców, w Moskwie ograniczają przestępczość - ale już w San Francisco ich nie chcą. A co z Polską?

W zeszłym roku poszukiwany listem gończym obywatel Chin został "złapany" na 40-tysięcznym koncercie przez automatyczny system rozpoznawania twarzy. System śledzenia obywateli jest w Chinach cały czas rozwijany i wspiera niesławny "kredyt społeczny", od którego ma zależeć na przykład możliwość kupienia biletu na samolot czy awans w pracy.

System rozpoznawania twarzy rozwijany jest też w Moskwie. Działa w metrze, gdzie obejmuje obecnie ok. 170 tys. kamer, a w 2019 roku ma zostać rozszerzony na całe miasto. Zdaniem burmistrza Sergieja Sobjanina, system sprawił, że Moskwa jest jednym z najbezpieczniejszych miast na świecie.

Natomiast San Francisco może być pierwszym amerykańskim miastem, które oficjalnie zakaże korzystania z publicznej technologii rozpoznawania twarzy. Pomysłodawca zakazu i członek rady miejskiej, Aaron Peskin, argumentuje, że takie systemy nie przyczyniają się do poprawy bezpieczeństwa, są "skażone" i często niewłaściwie wskazują osoby czarnoskóre oraz stanowią zagrożenie dla prywatności.

Jak jest u nas?

W Polsce z systemami identyfikacji twarzy mamy do czynienia coraz częściej. Facebook rozpoznaje twarze na wrzucanych przez nas zdjęciach, a telefony za pomocą skanu twarzy dają użytkownikowi dostęp.

Jakiś czas temu sieć sklepów Żabka testowała system, który na podstawie twarzy klientów określał ich przybliżony wiek i płeć. Sklep jednak nie identyfikował poszczególnych kupujących.

Jeśli chodzi o systemy rozpoznawania twarzy w miejscach publicznych, w Polsce działalność taką ogranicza m.in. RODO i inne przepisy. Nie ma jednak jednoznacznych zapisów, które określałyby sposób działania automatycznych systemów identyfikacyjnych. Według Macieja Kaweckiego z Ministerstwa Cyfryzacji administracja publiczna nie korzysta z takich rozwiązań. Nie jest jednak całkowicie wykluczone, że systemy rozpoznawania twarzy nie są wykorzystywane przez lokalne samorządy.

- W administracji państwowej nie działają obecnie takie systemy oparte o sztuczną inteligencję - mówi w rozmowie z WP Tech Maciej Kawecki. - Dogłębnej analizy wymagałyby natomiast obowiązujące obecnie przepisy z punktu widzenia dopuszczalności wprowadzania takich rozwiązań. Niemniej już teraz mogę wskazać, że z całą pewnością mogą one funkcjonować np. w miejscach prywatnych, biurach, zakładach czy fabrykach, najczęściej po uzyskaniu zgody osób tam przebywających - dodaje.

Stronnicza sztuczna inteligencja

Rozbudowane systemy monitoringu są częstym celem krytyki obrońców prywatności. Teraz dochodzą do tego obawy o automatyczne systemy rozpoznawania twarzy i identyfikowania osób. Systemy takie bazują na sztucznej inteligencji. Ta jest jednak zawodna. Wszystko zależy od tego, czego zostanie nauczona.

Przykład ze Stanów Zjednoczonych pokazał, że systemy oparte na sztucznej inteligencji miały skłonności stronnicze. Na przykład system doboru kandydatów do pracy Amazona dyskryminował kobiety, bo został nauczony, że historycznie to mężczyźni byli częściej zatrudniani. Z kolei system, który miał wykrywać potencjalnych przestępców, wskazywał osoby czarnoskóre, bo jego algorytm został "skażony" historycznymi uprzedzeniami.

Przed zbyt pochopnym wykorzystywaniem powyższej technologii ostrzegają nie tylko aktywiści, ale także technologiczni giganci. Szef Microsoftu, Satya Nadella, stwierdził, że implementowanie rozpoznawania twarzy w każdym urządzeniu to "wyścig do dna", który zakończy się utratą prywatności.