Aluminium, autyzm i gorące debaty. Badanie eksperta budzi wątpliwości

Na zaproszenie parlamentarnego zespołu do sejmu przybył prof. Christopher Exley. W swoim artykule naukowym łączył występowanie zaburzeń ze spektrum autyzmu z występowaniem aluminium w mózgu. Lekarze są jednak sceptyczni co do tych rewelacji.

Aluminium, autyzm i gorące debaty. Badanie eksperta budzi wątpliwości
Źródło zdjęć: © 123RF
Grzegorz Burtan

09.01.2019 | aktual.: 10.01.2019 11:57

Wykład odbył się w ramach działań Parlamentarnego Zespołu ds. Bezpieczeństwa Programu Szczepień Ochronnych Dzieci i Dorosłych. Ponad godzinna prezentacja profesora Exleya dotyczyła tego, co sam bada od 1984 roku. Czyli co robi aluminium z żywymi organizmami. Od 2009 roku adiuwanty są w centrum zainteresowania prowadzonej przez niego grupy badawczej. To spotkanie było podsumowaniem trwających prawie dekadę badań. Profesor sam podkreślił, że nie pracuje nad autyzmem czy szczepionkami. Pracuje nad samym wpływem.

- Dawanie leku człowiekowi wymaga potwierdzenia jego bezpieczeństwa. Jak widać, nie jest tak. W szczepionkach testuje się całość substancji, nie jej pojedyncze komponenty. Te testy muszą być wyjątkowo rygorystyczne – podkreślał Exley.

Czemu aluminium?

Jak twierdzi brytyjski profesor, adiuwanty w szczepionkach są wykorzystywane jako placebo w testach bezpieczeństwa. Aluminium jest bowiem toksyczne, nie ma żadnych pozytywnych efektów dla zdrowia. Stąd zdziwienie, że używa się go jako środka bezpieczeństwa - dla przykładu w szczepionkach na HPV.

- Wiele razy pytałem firm farmaceutycznych o próbkę adiuwanta do testów. Dostawałem odpowiedź odmowną. Efekt placebo oznacza brak szkody. Testowaliśmy je w wielu lekach, ale nie mogliśmy w szczepionkach. Osoba w wieku od 0 do 18 lat, otrzymała coś, co nie jest placebo, opisane jako placebo. 2.5 proc. zaszczepionych na HVP zapada na chorobę właśnie przez występowanie aluminium w szczepionce. Dlatego przeprowadzamy badania. Chcemy zrozumieć, jak adiuwanty działają, dlaczego są w szczepionce i jak możemy usprawnić jej formułę - podkreślił.

Co się dzieje z adiuwantem po wstrzyknięciu? Wiadomo, że jest to tylko miligram aluminium. Ale koncentracja przy wstrzyknięciu to 0,07 milimoli. A 0,01 milimola aluminium zabija łososia w 48 godzin, podkreślił. Tak działają adiuwanty – są toksyczne w momencie wstrzyknięcia.

Exley opisał również swoje najważniejsze badanie. Polegało ono na mierzeniu poziomu aluminium w mózgach osób z autyzmem, które zmarły. Była to grupa nastoletnich, anonimowych osób. Poziom aluminium był u nich bardzo wysoki lub wysoki (10/12/15ppm). Exley nie łączył tego bezpośrednio ze szczepionkami, co zresztą kilkukrotnie podkreślił. Zauważył jednak, że poziom ten powinien wzbudzić obawy i być przyczynkiem do kolejnych badań nad autyzmem, a poziomem aluminium w mózgu.

Metodologia i wątpliwości

Całą polemikę oraz dyskusję z argumentami profesora można przeczytać w naszej relacji z transmisjiParlamentarnego Zespołu ds. Bezpieczeństwa Programu Szczepień Ochronnych Dzieci i Dorosłych. Udział w niej wzięła Anna Rahnama. Lekarka często angażuje się w tłumaczenie procesu szczepień, zabierała również głoś w naszym artykule na temat szkodliwych skutków przebytej odry. W komentarzu dla WP Tech opowiada o swoich wrażeniach ze spotkanie.

- Dyskusja była interesująca. Uważam, że warto rozmawiać niezależnie od poczucia, czy przekonaliśmy drugą osobę, czy nie. W mojej opinii argumenty oraz tezy profesora Exleya z artykułu zostały bardzo dobrze zbite. Profesor kilka razy podkreślał, że nie zajmuje się autyzmem, więc dlaczego napisał artykuł naukowy na temat autyzmu? – pyta.

Jak mówi Rahnama, samo badanie jest również niemiarodajne.

- Badanie ilościowe aluminium w mózgu pięciu osób, bez żadnej grupy kontrolnej – to zdecydowanie za mało, żeby stawiać tezy łączące ten pierwiastek z występowaniem zaburzeń ze spektrum autyzmu. Nie wiadomo też, jak dawcy tych organów zmarli, kim byli, jaki prowadzili tryb życia. Te wyniki nie wytrzymują zestawienia z metaanalizami na temat zaburzeń ze spektrum autyzmu, które przeprowadzano na milionach osób i na kilku kontynentach. Nie wykryto tam związków zaburzeń ze spektrum autyzmu i aluminium - podkreśla.

- Debatę oceniam na plus. Eksperci bardzo dobrze poradzili sobie z argumentami strony przeciwników obowiązkowych szczepień. Na szczęście zabrakło, szkodliwej moim zdaniem, formy debaty w postaci matka dzieci bez kierunkowego wykształcenia, kontra lekarz, które często kończyły się po środku. W tym przypadku widać było, że rację mają osoby zajmujące się zawodowo szczepieniami i wykształcone kierunkowo - skonkludowała.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)