Alternatywy mięsa i nabiału mogą niejako cofnąć efekt cieplarniany
Naukowcy od lat informują, że ograniczenie chowu zwierząt na potrzeby przemysłu spożywczego będzie miało znaczący wpływ na zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych do atmosfery, a w efekcie może poprawić kondycję klimatu na Ziemi. Najnowsze badania mówią wprost – nieinwazyjne zmniejszenie produkcji mięsa może ograniczyć wyrzut wspomnianych substancji nawet o ponad jedną trzecią.
17.09.2023 | aktual.: 20.01.2024 19:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Badanie przeprowadzone przez zespół pod przewodnictwem dr Marty Kozickiej z International Institute for Applies System Analysis w Austrii pokazuje jasny wniosek. Z niedawno opublikowanego raportu wynika, że zastąpienie połowy wieprzowiny, kurczaków, wołowiny i produktów mlecznych, które spożywają w swojej diecie ludzie, i zastąpienie ich alternatywami roślinnymi może ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o ponad 30 proc. Oprócz tego znacznie spowolni to wycinkę lasów, co miałoby doskonały wpływ na globalne ocieplenie.
Niedawno pisaliśmy o tym, że Antarktyda zanika, a w związku z tym rośnie temperatura na Ziemi. Krótko mówiąc, hodowla zwierząt znacząco wpływa na zwiększenie emisji gazów cieplarnianych, to natomiast sprawia, że topnieją lodowce. Mniejsza pokrywa lodowa to mniejsza powierzchnia odbijająca światło słoneczne (lód jest biały) i większa przyciągająca światło (czarne głębie oceanów). Efektem tego jest podniesienie temperatur na całym świecie oraz podniesienie poziomu wód, czego następstwem są nie tylko ekstremalnie wysokie temperatury, ale również znaczne ryzyko wystąpienia globalnego kataklizmu i fal mogących zmieść z powierzchni Ziemi nadmorskie miejscowości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wzrost światowej populacji oraz coraz większe przychody są czynnikami, które wpływają na zwiększenie zapotrzebowania na mięso, co ma negatywne skutki dla naszej planety. Wycinka lasów pod hodowlę zwierząt oraz produkcja pasz ma swoje konsekwencje. Dodajmy do tego metan wydalany przez krowy oraz zużycie wody po to, by zwierzęta miały co pić, jak też wykorzystanie jej w zakładach przetwórczych. Wspomniany metan jest jeszcze groźniejszy niż dwutlenek węgla w kontekście efektu cieplarnianego.
Badania przeprowadzone przez zespół dr Kozickiej sięgnął po technikę modelowania, by przeprowadzić skuteczną analizę wpływu zmiany diety na częściowo roślinną względem efektu cieplarnianego i globalnego ocieplenia. Wyniki wskazują na to, że w 2050 r. poziom gazów cieplarnianych spadłby o 31 proc. w porównaniu do roku 2020. Gdyby ten trend się utrzymał, powierzchnia ziem uprawnych i pod hodowlę zwierząt zmniejszyłaby się o 12 proc., zamiast stale rosnąć. Poziom zużywanego azotu spadłby o połowę, zaś zużycie wody o 10 proc.
Dodatkowym plusem całej sytuacji byłoby zwiększenie bioróżnorodności. Tereny, które zostałyby oddane matce naturze, mogłyby ponownie zakwitnąć. Naukowcy szacują, że odnowa ziem sięgnęłaby od 13 do 25 proc. w skali światowej. Badania wskazują, że jeśli nie zmienimy naszych nawyków żywieniowych, do 2050 r. ze naszej planety zniknie ponad połowa obecnie istniejących ekosystemów.
Marcin Watemborski, dziennikarz Wirtualnej Polski