Agent francuskiego kontrwywiadu sprzedawał w sieci poufne informacje
Możliwość namierzenia telefonu współmałżonka czy sprawdzenie, czy jest się na liście służb. Taką ofertę miał nie haker, a funkcjonariusz francuskiego kontrwywiadu. W ten sposób dorabiał nawet kilka tysięcy euro miesięcznie.
"W dniu 28 września w Nanterre aresztowano funkcjonariusza francuskiego kontrwywiadu, który sprzedawał poufne dane w darknecie" - informuje Niebezpiecznik, powołując się na wiadomości z francuskich mediów.
Funkcjonariusz pracował w DGSI, czyli służbach odpowiedzialnych za wykrywanie przestępstw i walkę z terroryzmem. Miał więc dostęp do bardzo szczegółowych informacji. Postanowił z nich skorzystać, sprzedając je na internetowym czarnym rynku. Na tym samym forum handlowano m.in. narkotykami czy wykradzionymi dokumentami.
Jakie usługi oferował funkcjonariusz? Chętni mogli nie tylko odkupić informacje, ale też skorzystać z "funkcji" lokalizowania wybranego telefonu. Oferta była skierowana głównie dla małżonków, którzy mogli w prosty sposób sprawdzić wierność i prawdomówność partnerów. Oprócz tego, funkcjonariusz pozwalał ustalić, czy dana osoba jest na celowniku służb.
Cennik usług zaczynał się od kilkudziesięciu euro za usługę. Za hakowanie telefonu trzeba było zapłacić około 300 euro. Szacunki zakładają, że francuski funkcjonariusz na swoim procederze mógł zarobić nawet kilka tysięcy euro miesięcznie.
Według mediów funkcjonariusz nie współpracował z terrorystami. Głównymi "kupcami" były osoby zajmujące się wywiadem ekonomicznym oraz grupy przestępcze. Jak dodaje Niebezpiecznik, część sprzedanych danych mogła posłużyć do wytwarzania fałszywych dokumentów.
Sprawa z wyciekiem informacji z francuskich służb może być zalążkiem dyskusji na temat tego, do jak wielu uprawnień powinni mieć dostęp ich pracownicy i jak są one chronione. A służby pod pretekstem walki z terroryzmem chcą zdobywać coraz to więcej informacji.