7‑metrowy meteoryt spadł u wybrzeży Brazylii. Mógł zniszczyć całe miasto
Jak podała NASA, na początku lutego nieopodal Rio de Janeiro spadł ponad 7-metrowy kawał kosmicznej skały. Nikomu nic się nie stało, ale – jak podkreślają naukowcy – stać się mogło. Problem z meteorytami tej wielkości jest bowiem taki, że w odróżnieniu od większych obiektów nie da się przewidzieć momentu ich uderzenia w Ziemię.
Jak informują astronomowie z należącego do NASA ośrodka Programu Obiektów Bliskich Ziemi (Near Earth Object Program), każdego dnia nasza planeta bombardowana jest ok. 100 tonami kosmicznych śmieci. Większość z nich ulega spaleniu w atmosferze, a te, które się przez nią przedostaną są zbyt małe, by wyrządzić jakiekolwiek szkody. Istnieje jednak taka kategoria asteroid, o wielkości nie większej niż 50 metrów, których nie jesteśmy w stanie zauważyć przed upadkiem na Ziemię. I teoretycznie, to właśnie one mogą spowodować nawet zniszczenie całego miasta.
Do grona takich obiektów należał meteoryt, który w 2013 roku spadł w obwodzie czelabińskim w Rosji. Skała o średnicy ponad 17 metrów po uderzeniu w Ziemię spowodowała eksplozję o sile 500 tysięcy ton trotylu (ponad 33 razy większej niż bomba, która zniszczyła Hiroszimę). Powstała w jej wyniku fala uderzeniowa uszkodziła ponad 7,5 tysiąca budynków i spowodowała obrażenia u więcej niż 1,5 tysiąca osób.
W porównaniu z tym zdarzeniem, brazylijski meteoryt z lutego wygląda zupełnie niewinnie. Spadł on do oceanu w odległości niemal tysiąca kilometrów na wschód od Rio do Janeiro z siłą ok. 13 tysięcy ton trotylu (dla porównania jeszcze raz Hiroszima – 15 tysięcy). Było to uderzenie zbyt małe, by wywołać tsunami, nie spowodowało także żadnych bezpośrednich szkód.
Co warte podkreślenia, obiekt ten pozostał praktycznie niezauważony nawet po samym uderzeniu. Przez niemal miesiąc, do teraz, gdy NASA ujawniła informacje na jego temat, nikt nie wiedział, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce.
Niewielkie asteroidy o wielkości od 20 do 50 metrów mijają Ziemię z dość dużą regularnością – najbliższy, ok. 30 metrowy, znajdzie się w niedużej odległości od naszej planety już w marcu. Gdyby spadł w atmosferę i trafił w jedno z większych miast, ofiary byłyby liczone w milionach. A dowiedzielibyśmy się o tym zbyt późno, by móc cokolwiek zaradzić.
Jak jednak podkreślają naukowcy, skały na tyle małe, by nie dało się ich zauważyć dużo wcześniej, a jednocześnie na tyle duże, by były w stanie spowodować zauważalne straty, uderzają w Ziemię bardzo rzadko – najwyżej raz na kilka stuleci. Jeżeli zaś chodzi o większe obiekty, które byłyby w stanie wywołać kataklizm na globalną skalę, to wg badaczy, nic takiego nie grozi nam w ciągu przynajmniej najbliższych 100 lat. A nawet jeżeli, to NASA ma już kilka pomysłów na ewentualne poradzenie sobie z problemem.
_ Dominik Gąska / International Business Times / NASA _