5G i choroby. Wciąż mamy do czynienia z licznymi mitami
Wokół 5G funkcjonuje wiele błędnych przekonań. Nawarstwiają się poglądy z kilkudziesięciu lat dotyczące pól elektromagnetycznych o bardzo różnych częstotliwościach – tłumaczy ekspert. Nie wszystkie są zgodne z prawdą i mają jakikolwiek związek z siecią 5G.
Nie brakuje treści, które wskazują na szkodliwość sieci 5G i jej związku z powstawaniem różnych chorób. Wśród najpopularniejszych z nich można wymienić m.in. wpływ 5G na zaburzenie stosunku płci (rodzą się same dziewczynki/chłopcy) czy większą zachorowalność na białaczkę i liczne nowotwory.
Szkodliwość sieci 5G
Wielokrotnie przedstawialiśmy opinie niezależnych ekspertów, którzy wskazują, że tak naprawdę sieć 5G to nic nowego. To wciąż fale radiowe, z którymi w Polsce mamy już styczność od jakiegoś czasu. O ich szkodliwości tak naprawdę trudno mówić, bo wciąż istnieje za mało badań dotyczących wpływu fal milimetrowych na ludzki organizm.
- Ja uważam, że o szkodliwości 5G będziemy mogli dyskutować wtedy, kiedy przebadamy zakres fal milimetrowych, w tym 26 GHz. Proszę zauważyć, że LTE to około 2 GHz, a 5G to około 3-4 GHz, więc to nic nowego dla środowiska. Na razie nie można przesądzać o szkodliwości bądź nie sieci 5G – mówi Wirtualnej Polsce prof. dr hab. n. med. Marek Zmyślony, prezes Polskiego Towarzystwa Badań Radiacyjnych im. Marii Skłodowskiej-Curie.
Naukowe przestępstwo
Skoro wciąż nie mamy miarodajnych badań, skąd biorą się mity na temat sieci 5G i chorób, które ma wywoływać? Wszystkiemu winne są utrwalane przez lata przekonania, na co zwraca uwagę prof. Zmyślony.
- Wokół 5G funkcjonuje wiele błędnych przekonań. Nawarstwiają się poglądy z kilkudziesięciu lat dotyczące pól elektromagnetycznych o bardzo różnych częstotliwościach. Zaburzenie stosunku płci obserwowano u mężczyzn pracujących na stacjach transformatorowych (w polu 50 Hz) pod koniec lat 60., na początku lat 70. Późniejsze badania tego nie potwierdziły, ale takie twierdzenie zostało w powszechnym przekonaniu. Dodam też, że mamy tutaj Hz, a nie GHz, czyli częstotliwości różnią się setki milionów razy. Porównywanie 50 Hz z 2 MHz to naukowe przestępstwo. Nie wolno tak robić – podkreśla ekspert.
Podobną genezę mają przekonania o wyższej zachorowalności na białaczkę wśród osób mieszkających w pobliżu masztów telefonii komórkowej. Ten mit wyrósł na gruncie zupełnie innych naukowych badań.
- Udowodniono, że dzieci mieszkające wokół linii energetycznych 400 kV, czyli linii najwyższych napięć częściej chorowały na białaczkę. W Polsce takie linie przebiegają przez tereny niezamieszkałe, więc nie ma ciągłej ekspozycji dzieci na pola przez nie emitowane, ale ludzie wciąż przekazują sobie nieprawdziwe informacje na ten temat. Podobnych badań było wiele i one utkwiły w powszechnej pamięci - informuje.
Badania dotyczące wyższej zachorowalności na białaczkę wśród dzieci mieszkających w pobliżu linii wysokiego napięcia zostały przeprowadzone w Holandii. Rada ds. Zdrowia uznała, że mieszkanie nieopodal trakcji wysokiego napięcia może zwiększać ryzyko zachorowania na białaczkę, ale też na raka mózgu u dzieci. Należy jednak pamiętać, że sieć 5G jest czymś zupełnie innym. Tak samo, jak stacje bazowe telefonii komórkowej.
- Większość dobrze udokumentowanych badań wskazuje, że w okolicach obecnie istniejących stacji bazowych telefonii komórkowej nie obserwuje się wzrostu ryzyka zachorowania na nowotwory - wyjaśnia prof. Zmyślony.