50. rocznica lotu na Księżyc. Bez tej kobiety by się to nie udało
Misja Apollo 11 wcale nie musiała wylądować na Księżycu. Tuż przed astronauci zobaczyli nieznany im błąd. I tylko jeden kod komputerowy mógł temu zaradzić. Napisany przez tę kobietę - Margaret Hamilton.
20.07.2019 | aktual.: 20.07.2019 13:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
NASA zatrudniała w latach 60. setki kobiet. Pracowały one jednak przede wszystkim na stanowiskach obliczeniowców (ang. computer), zanim zaczęły robić to komputery. Inżynierowie (głównie mężczyźni) zlecali im rozwiązywanie problemów matematycznych. W zespołach projektowych, wśród inżynierów i naukowców oraz w centralach zarządzania kobiety były wyjątkiem. Próba odnalezienia ich na fotografiach z tamtych wydarzeń może przypominać grę "Gdzie jest Wally". Chociaż niewidoczne na zdjęciach, to kobiety były kluczowym elementem misji Apollo 11.
Jedną z takich kobiet jest Margaret Hamilton, której słynne zdjęcie co i rusz obiega internet i media społecznościowe. Na nim, 33-letnia Margaret stoi obok zeszytów, w których zapisany jest kod źródłowy sterujący lądownikiem i modułem dowodzenia. Hamilton przewodziła 400-osobowemu zespołowi, który napisał kod w czasach, gdy dziedzina znana dziś jako programowanie jeszcze nie istniała.
Zanim powstało to zdjęcie, Hamilton miała kierownicze stanowisko w MiT - najsłynniejszej technologicznej uczelni świata, wcześniej studiowała matematykę i uczyła tego przedmiotu w szkole. Nie było wyjścia - jej życie musiało kręcić się wokół cyfr i przedmiotów ścisłych. Aż nadszedł koniec lat 60-tych i Misja Apollo 11.
Hamilton odpowiadała m.in. za kod do komputera lądownika, który miał bezpiecznie sprowadzić "Orła" na powierzchnie Księżyca. Legenda mówi, że komputer był słabszy od dzisiejszego smartfona (to prawda), a w dodatku w kluczowym momencie przestał działać (to częściowo prawda) i astronauci musieli przejść na sterowanie ręczne (to nieprawda).
Podczas podchodzenia do lądowania na Księżycu, komputer pokładowy lądownika faktycznie doznał awarii. Astronautom na pokładzie "Orła" wyświetlił alarm 1202.
Błąd oznaczał przeładowanie komputera pokładowego. Po fakcie okazało się, że był on zalewany informacjami o braku sygnału z radaru śledzącego moduł dowodzenia, który pozostał na orbicie (radar został wyłączony i miał być ustawiony ręcznie, ale astronauci tego nie zrobili). Przeładowanie komputera mogło spowodować wyłączenie kluczowych programów i przerwanie misji. Neil Armstrong i Buzz Aldrin nie powrócili jednak na orbitę bo… alarm 1202 widzieli na oczy po raz pierwszy.
- Dajcie nam odczyt alarmu 1202 – powiedział Armstrong
- Rozumiem – odpowiedziała centrala dowodzenia w Houston. - Możecie kontynuować misję – powiedział kontroler.
Dowództwo misji doszło do wniosku, że pomimo alarmu misja może być kontynuowana, a komputer podoła zadaniu. I słusznie. Napisany przez Hamilton i jej zespół kod, doprowadził do zresetowania komputera i ponownego załadowania programów zgodnie z kolejnością. Chociaż radar nadal wysyłał puste sygnały, to były one na tyle rzadkie (co kilka sekund), że komputer mógł bezpiecznie przeprowadzić manewr lądowania. Kod sam o siebie zadbał, "zrzucając" mniej istotne zadania i całą moc poświęcił na obliczenia potrzebne do lądowania.
- Jeśli komputer nie rozpoznałby problemu i nie podjął działań naprawczych, to wątpię, czy misja Apollo 11 zakończyłaby się takim sukcesem – napisała później Hamilton. – Nie mieliśmy drugiej szansy i dobrze o tym wiedzieliśmy.
Margaret Hamilton odeszła z NASA i założyła własną firmę. Za swój wkład w eksplorację kosmosu Amerykanka została odznaczona przez Baracka Obamę Prezydenckim Medalem Wolności, najwyższym cywilnym odznaczeniem przyznawanym w Stanach Zjednoczonych.