50 mld dol. zasypane piaskiem. Problemy projektu Neom i megamiasta przyszłości
Projekt Neom i linearne miasto przyszłości miały być dziełem życia saudyjskiego następcy tronu Mohammeda bin Salmana. Wizjonerskie plany i miliardy dolarów to jednak za mało, aby rzucić wyzwanie prawom natury i ekonomii. Choć gigantyczny projekt nie został jeszcze przerwany, coraz więcej przesłanek wskazuje, że okaże się wielką porażką.
Projekt Neom to inicjatywa w ramach programu Saudi Vision 2030, który – według pomysłodawców – ma przenieść gospodarkę Arabii Saudyjskiej z epoki paliw kopalnych w czasy zrównoważonego rozwoju. Jego najsłynniejszym elementem jest The Line (ang. Linia) – linearne, futurystyczne miasto w postaci dwóch gigantycznych, równoległych ścian, sprowadzających wielomilionową metropolię do formy kanionu o długości 170 km i wysokości 500 m.
Początkowo Linia miała wyglądać inaczej. Gdy w 2017 r. saudyjski następca tronu Mohammed bin Salman ogłosił plan budowy na pustyni megamiasta, architekci i urbaniści przedstawili w odpowiedzi dość konserwatywny projekt.
Polska ma czego szukać w kosmosie
Pierwotny plan zakładał budowę sieci osiedli o szerokości ok. dwóch km, okalających centralną arterię komunikacyjną i linię kolejową. Książę Mohammed miał jednak inny pomysł, który obrazowo przedstawił podczas jednego z wystąpień, składając rozłożone dłonie jakby zamykał książkę. Nowa metropolia miała rozrastać się nie na boki, ale w górę, co szczegółowo opisał – bazując na relacjach projektantów i wykonawcach – "Financial Times".
Linearne miasto przyszłości
Zamiast obszaru klasycznej zabudowy miała powstać megastruktura o szerokości 200 metrów i długości 170 km, której szczyt na całej długości sięgałby, niezależnie od ukształtowania terenu, 500 metrów ponad poziom morza.
Propozycje, aby choć częściowo urealnić plany i ograniczyć wysokość do 100 metrów zostały odrzucone – książę zażądał pół kilometra, a do tego lustrzanej fasady i osiedlenia dziewięciu mln mieszkańców na zaledwie 34 km kwadratowych powierzchni. Dla porównania - podobną pod względem powierzchni, najludniejszą dzielnicę Warszawy, Mokotów, zamieszkuje ok 230 tys. osób.
Projektanci z austriackiej pracowni Delugan Meissl Associated Architects i amerykańskiego biura Gensler mogli puścić wodze wyobraźni. Pod kierunkiem zarządzającego projektem Denisa Hickeya powstał plan niewyobrażalnie wielkiej budowli, która miała przeciąć pustynne tereny Półwyspu Arabskiego. Jako inspirację wskazano przeniesioną do pionowego układu zabudowę Manhattanu.
Plan linearnego miasta zakłada budowę struktury o długości 170 km i szerokości 200 metrów. Ma ona postać dwóch wysokich na 500 metrów, równoległych ścian, oddzielonych pustą przestrzenią. Wewnątrz ścian zaplanowano sześć poziomów, na których mogą wznosić się nawet 80-metrowe budynki, tworząc kolejne "warstwy" futurystycznego miasta.
O ile sześć poziomów miało stanowić stały, niezmienny element struktury, budynki zbudowane na każdym z nich miały być z czasem, w razie potrzeby burzone, przebudowywane czy wznoszone na nowo – tak samo, jak dzieje się z zabudową zwykłych miast.
Cud inżynierii
W pionowej strukturze Linii zaplanowano typową tkankę miejską – budynki mieszkalne, obiekty użyteczności publicznej, szkoły czy obiekty sportowe. Od znanych nam miast saudyjska metropolia miała różnić się brakiem samochodów – system komunikacyjny miały tworzyć automatyczne kapsuły transportowe, latające taksówki i szybka kolej, a niezbędne do życia obiekty czy usługi miały znajdować się w bezpośredniej bliskości, realizując ideę miasta pięciominutowego.
Wyzwaniem okazało się zaprojektowanie terenów zielonych, bo specyfika Linii oznacza deficyt światła słonecznego, dostępnego jedynie na jej zewnętrznych powierzchniach i wzdłuż wewnętrznego "kanionu".
Gdy pieniądze nie grają roli, nie ma jednak przeszkód nie do pokonania – wszystkie te wyzwania zostały, przynajmniej na etapie projektu, rozwiązane. Na potrzeby futurystycznego miasta opracowano działający w pionie system ścieków, odbioru śmieci, zaopatrzenia w wodę czy ewakuacji. Dla Linii zaprojektowano nawet kanał łączący ją z morzem i basen portowy z wymuszoną cyrkulacją wody, zapewniającą jej ciągły przepływ i świeżość.
Nietypowo rozwiązano także kwestię bagaży osób podróżujących na większe odległości wewnątrz Linii – transport pasażerski zaplanowano bowiem bez przestrzeni niezbędnych do przewożenia większych toreb czy walizek. Miał za nie odpowiadać odrębny system transportowy, wymagający nadania bagażu przed podróżą i wystawienia go za drzwi mieszkania osiem godzin wcześniej.
Gigantyczna skala
Plan przewidywał rozpoczęcie budowy od 20 800-metrowych modułów, a następnie rozbudowę Linii do docelowej długości 170 km. Całość wyceniono najpierw na 500 mld, a następnie na ponad bilion dolarów. To konserwatywne obliczenia, bo niektóre prognozy zrównywały koszt budowy Linii z PKB Niemiec (4,5 bln dol.). Budowa miała każdego roku pochłaniać 60 proc. globalnej produkcji stali konstrukcyjnej i znaczną część cementu oraz innych materiałów budowlanych, wytwarzanych na planecie.
Ta utopijna wizja nie pozostała tylko na papierze. Po etapie koncepcyjnym i opracowaniu projektu w 2021 r. nastąpiła uroczysta prezentacja, a rok później na Półwyspie Arabskim ruszyły prace. Na ogromnej przestrzeni wzniesiono osiedla dla pracowników, rozpoczęto niwelowanie terenu, budowę przyszłego lotniska z pięcioma pasami startowymi i rozległej, tworzonej niekiedy na zupełnym pustkowiu infrastruktury. W piasek wbito już tysiące gigantycznych pali, mających stabilizować fundamenty przyszłego megamiasta.
Do celu za wszelką cenę
W drakoński sposób rozwiązano także problemy natury społecznej – zanim planowane dziewięć mln lokatorów zasiedli Linię, jej budowa oznacza wysiedlenia dla nawet 20 tys. osób, co spotkało się protestami lokalnych mieszkańców. Ci, którzy nie dali się przekonać – jak 15 członków plemienia Huwaitat – trafili do więzienia z nawet 50-letnimi wyrokami, a trzy osoby otrzymały wyroki śmierci. Zaginął także jeden z aktywistów organizujących protesty przeciwko budowie.
W ciągu kilku lat budowy śmierć miało ponieść także, według jednej z brytyjskich stacji telewizyjnych, nawet 21 tys. robotników z Indii, Nepalu czy Bangladeszu. Tak wielka liczba ofiar nie została jednak w niezależny sposób potwierdzona.
Nie rozwiązano także kwestii przecięcia szlaków, którymi każdego roku migrują setki milionów ptaków. Linia leży dokładnie na ich szlaku, a szklana fasada o wysokości 500 metrów jest dla ptaków śmiertelną pułapką. Pomysły zakładające nanoszenie na nią kropek lub tworzenie przerw w jednolitej ścianie okazały się niemożliwe do zrealizowania w skali, która ograniczyłaby problem.
Wielkie zainteresowanie, mało inwestorów
Plan budowy megamiasta wzbudził zainteresowanie na całym świecie i rozpalił emocje entuzjastów technologii, architektury czy urbanistyki. Entuzjazmu nie podzielili jednak ci, od których zależy los Linii – inwestorzy.
Miliardy dolarów wyłożyła Arabia Saudyjska i przedstawiciele najbogatszych saudyjskich rodzin – do 2024 r. koszty oszacowano na około 50 mld dol. Projektu nie zasiliły jednak w wystarczającym stopniu finanse z zagranicy.
Początkowy impet budowy zaczął z biegiem czasu wyhamowywać, proporcjonalnie do coraz mniejszych środków, przeznaczanych w ostatnich latach przez Arabię Saudyjską na futurystyczną infrastrukturę. Topniejące fundusze sugerują, że wizjonerskie projekty mogą być stopniowo wygaszane lub skalowane w dół – jeśli zostaną zrealizowane, to w znacznie skromniejszej formie, niż początkowo planowano.
Dotyczy to także Linii. Pierwotny plan rozpoczęcia budowy od 20 modułów zredukowano do siedmiu (co miało być granicą opłacalności), a następnie do zaledwie trzech, które według aktualnego harmonogramu mają powstać do 2030 r.