120 turbin stworzy pierwszą polską farmę wiatrową na wodach Bałtyku. Znamy lokalizację
Tego typu obiekty to wyjątkowo nietypowy i niedostępny dla każdego zwykłego człowieka widok. Pną się w górę ponad taflę mórz i zatok w wielu częściach Europy. Przywykliśmy do takich krajobrazów wśród rozległych pól i łąk, w lokalizacjach nieco odsuniętych od zabudowań, ale od jakiegoś czasu stawiamy je na potęgę... na morzach. Gigantyczne wiatraki górujące nad morskim bezkresem to widoki zapierające dech w piersiach. Niedługo także Polska będzie mogła się pochwalić taką konstrukcją. 120 turbin o łącznej mocy do 1200 MW planuje bowiem postawić na wodach Bałtyku grupa Polenergia.
29.07.2016 | aktual.: 29.07.2016 11:29
Podobne wiatraki zlokalizowane są w wielu miejscach w Polsce, ale na lądzie. Możemy je podziwiać chociażby jadąc pociągiem na wakacje do Władysławowa czy na Półwysep Helski. Planowana inwestycja ma być pierwszą polską morską farmą wiatrową. Regionalny dyrektor ochrony środowiska w Gdańsku podał właśnie uwarunkowania środowiskowe dla tego przedsięwzięcia. Dokument zawiera szereg warunków, które musi spełnić inwestor, a które mają na celu zminimalizowanie oddziaływania farmy na środowisko zarówno w trakcie jej budowy, jak i eksploatacji oraz likwidacji.
Lokalizacja
Jak informuje na swojej stronie internetowej grupa _ Polenergia _, inwestycja nosząca nazwę _ Bałtyk Środkowy III _ ma zostać zrealizowana w polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej, w pasie około 23 km na północ od linii brzegowej, na wysokości gminy Smołdzino oraz gminy miejskiej Łeba (województwo pomorskie). Orientacyjną lokalizację inwestycji oznaczyliśmy na poniższej mapie:
Z informacji zamieszczonych na stronie internetowej grupy _ Polenergia _ wynika, że turbiny, które stworzą pierwszą polską morską farmę wiatrową, osiągną maksymalną wysokość 275 m n.p.m. To o 40 metrów wyżej, niż liczy Pałac Kultury i Nauki łącznie z iglicą. Wówczas maksymalna średnica rotora wyniesie do 200 m. Odległość pomiędzy poszczególnymi wiatrakami ma wynieść od 1,2 do 1,5 km. Farma może osiągnąć moc całkowitą 1200 MW. W miejscu, gdzie planowana jest budowa, głębokość morza waha się między 2. a 40 m, a średnia prędkość wiatru wynosi 9 - 10 m/s. Inwestor podaje, że planowane rozpoczęcie produkcji energii wyznaczono na rok 2022.
Realizacja projektu _ Bałtyk Środkowy III _ ma m.in. „umożliwić polskim stoczniom, w Szczecinie i w Gdyni budowę fundamentów i wież planowanych elektrowni. W najbliższych dniach firma wyda aktualny –. będący m.in. konsekwencją uzyskania decyzji środowiskowej, komunikat dotyczący m.in. harmonogramu prac i innych szczegółów związanych z morską inwestycją.
W decyzji wydanej przez RDOŚ w Gdańsku zapisano m.in. konieczność prowadzenia monitoringu środowiska, w tym _ monitoringu oddziaływania inwestycji na cele i przedmioty ochrony obszarów Natura 2000 oraz ich integralność _. W piśmie zaznaczono, że monitorowane mają być m.in. fundamenty i kable, warunki hydrologiczne oraz wpływ konstrukcji na _ bentos _ czyli organizmy związane ze środowiskiem morskim, w tym małże, ryby, ssaki morskie, ptaki i nietoperze.
"Takie inwestycje zabijają"?
W dokumentach oraz podczas debat podkreśla się zalety morskich farm wiatrowych, które _ w stosunku do lądowych charakteryzują się dwukrotnie większą produktywnością energii i stabilnością, a ich lokalizacja nie wywołuje protestów społecznych _. Inaczej ma się to w przypadku środowisk ekologicznych, które przy okazji podobnych przedsięwzięć w Danii, Norwegii czy Wielkiej Brytanii podnosiły, że "takie inwestycje zabijają". Np. w ciągu 1. miesięcy norweskie turbiny są odpowiedzialne za śmierć 9 orłów bielików. W Danii rocznie - według szacunków - przez działalność morskich elektrowni wiatrowych - ginie 30 tysięcy ptaków.
W tym samym czasie te turbiny produkują 19 procent zapotrzebowania kraju na energię. Według _ ziemianarozdrozu.pl _ jest to akceptowalne, bowiem także w ciągu roku w Danii w wyniku potrąceń przez samochody ginie... milion ptaków. Portal podaje też, że - dla przykładu - w Wielkiej Brytanii 5. milionów ptaków rocznie jest zabijanych przez koty. Energia elektryczna pozyskiwana z energii wiatru jest uważana za "ekologicznie czystą".
Jednak nawet ten sposób pozyskiwania energii nie jest całkowicie wolny od innych oddziaływań na środowisko. Pośrednio może powodować nietypowe i trudne do oceny oddziaływanie na środowisko. Wpływ poszczególnych czynników, szczególnie na zdrowie ludzkie, pozostaje słabo poznany i jest przedmiotem intensywnej debaty pomiędzy zwolennikami a przeciwnikami energetyki wiatrowej.
Jak działają elektrownie wiatrowe?
Wielkie śmigła są chętnie fotografowane, ale rzadko zastanawiamy się, w jaki sposób działa taka maszyna.
Najprościej mówiąc, strumień wiatru wytwarza siłę wyporu (siłę nośną) na aerodynamicznie uformowanych łopatach wirnika i wprawia wirnik w ruch obrotowy. Łopaty wirnika zmieniają energię kinetyczną rozpędzonego powietrza w energię mechaniczną wirnika. Obracający się wirnik napędza z kolei generator, który przetwarza energię mechaniczną na energię elektryczną niskiego napięcia. Wytworzona energia elektryczna przesyłana jest do transformatora podnoszącego jej napięcie do wartości wymaganej przez sieć, do której farma wiatrowa jest przyłączona. I w ten sposób powstaje energia z wiatru. Budowanie takich obiektów na lądzie jest opłacalne i ma ekonomiczne uzasadnienie. Ale umiejscowienie elektrowni wiatrowej na wodzie zdaje się być o wiele bardziej kosztownym przedsięwzięciem i tak też jest w rzeczywistości.
słk
WP / PAP / ziemianarozdrozu / Wikimedia