Znów otarliśmy się o "wygraną". Ale nie histeryzujmy, jak kibice piłkarscy - tu liczy się nauka

Przyznanie nagrody Nobla w dziedzinie fizyki już za nami. I tak jak często w sporcie, tak tutaj, możemy powiedzieć – przewidywania bukmacherów się nie sprawdziły. Polski naukowiec, profesor Artur Ekert nie dostał nagrody. Ale Polacy i tak się o nią otarli.

Znów otarliśmy się o "wygraną". Ale nie histeryzujmy, jak kibice piłkarscy - tu liczy się nauka
Źródło zdjęć: © WP.PL

08.10.2019 | aktual.: 09.10.2019 08:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nie kryptografia kwantowa, ale kosmologia teoretyczna i astronomia były dyscyplinami, które w tym roku zostały najbardziej docenione przez noblowską komisję. Po jedną połowę zwycięskiego lauru sięgnął James Peebles, natomiast drugą podzielili się Michel Mayor i Didier Queloz.

Ale przed werdyktem nie było to takie oczywiste. Naukowcy zgromadzeni w gmachu Uniwersytetu Warszawskiego mieli swoje opinie na temat dyscyplin, które mogłyby zgarnąć najbardziej prestiżową nagrodę. Głównie obstawali przy osiągnięciach związanych z ekologią i produkcją zielonej energii.

Nie próbowali jednak typować, kto byłby najbardziej prawdopodobnym adresatem tej nagrody. W przeszłości zdarzało się, że już przed ogłoszeniem laureatów można było stawiać majątek na konkretne nazwiska - tak było w przypadku odkrycia grafenu czy fal grawitacyjnych – jednak ten rok taki nie jest.

Swoją drogą, według opinii profesorów, bukmacherskie typowanie nie jest wcale złym zjawiskiem w kontekście nagród naukowych. A to dlatego, że dzięki spekulacji i "obstawianiu" zaczynamy powszechnie zastanawiać się, co tak naprawdę jest dla nas, jako społeczeństwa, czy po prostu indywidualnych ludzi, ważne.

"Polacy nic się nie stało"? Stało się. I możemy być dumni

Gdybanie gdybaniem, ale około godziny 12 wszyscy naukowcy oraz wielbiciele nauki zamarli w bezdechu, żeby usłyszeć kogo Akademia (ta, która trzyma wyższy poziom niż ta Oscarowa) nagrodzi w 2019 roku. No i żeby – jak zawsze – trzymać kciuki "za naszych".

Kiedy komisja mówiła o pierwszym laureacie, oglądający transmisję naukowcy Uniwersytetu Warszawskiego kiwali głową z aprobatą. Nie ma co się dziwić – kosmologia zawdzięcza Johnowi Peebelsowi bardzo, bardzo dużo. Przyjęcie istnienia mikrofalowego promieniowania tła i prace nad poznaniem czarnej energii i czarnej materii, to tylko fragment jego dokonań.

- Co do osiągnięć, które nagrodzono pierwszą częścią nagrody, to jest to coś niesamowitego, co pokazuje nam, czym różnimy się od innych istot żyjących na Ziemi. To pytanie o to, co to jest Wszechświat i jak się on rozwijał. A wniosek, do którego dochodzimy to to, że dominującej jego części jeszcze nie znamy. Większość nie stanowi materia, z której jesteśmy zrobieni. Większość to czarna materia i ciemna energia, o której dużo nie wiemy i ciągle musimy ją badać. – komentował polski fizyk doświadczalny, prof. dr hab. Andrzej Wysmołek.

Przy zapowiedzi drugiej części nagrody i wspomnieniu o odkryciu "egzoplanety", profesorowie Uniwersytetu Warszawskiego wyraźnie się ożywili i słychać było, że wymieniają polskie nazwiska, które już za momencik mogą zgarnąć nagrodę - prof. dr. hab. Andrzeja Udalskiego i prof. dr. hab. Aleksandra Wolszczana.

Niestety, tym razem się nie udało, mimo, że odkrycia Polaków w temacie egzoplanet dorównują tym dokonanym przez laureatów - Michela Mayora i Didiera Queloza.

- Jeśli chodzi o drugą nagrodę to mam pewien niedosyt. Przez lata oczekiwałem, że pan profesor Aleksander Wolszczan dostanie nagrodę, za odkrycie pierwszej egzoplanety. Mógłbym też spodziewać się, że laureatem zostanie pan profesor Udalski wykładający na Uniwersytecie Warszawskim, ponieważ odkrył dużą liczbę podobnych do Ziemi egzoplanet, krążących wokół gwiazdy podobnej do Słońca. – powiedział prof. Wysmołek i zauważył jednocześnie, że mimo wszystko, brak polskiego laureata nie jest żadnym powodem do smutku:

- Natomiast komitet wybrał inne kryterium i ogłosił, że nagrodzi naukowców, którzy odkryli pierwszą taką egzoplanetę, których profesor Uchalski odkrył później dużą ilość - podobną do Ziemi i krążącą wokół podobnej do Słońca gwiazdy. Można oczywiście mieć pewien niedosyt i smutek, ale można się cieszyć, że mamy polskich naukowców, którzy są tego blisko i pracują w dziedzinach, za które przyznaje się Nobla. To, kto konkretnie ją dostał, to kwestia interpretacji. Nie ma co się smucić. Czekajmy na naszych Noblistów, oni się pojawią.

Komentarze (4)