Znany dziennikarz zamordowany w saudyjskim konsulacie? Krytykował księcia, który współpracuje z Doliną Krzemową

Tureckie władze są przekonane, że znany opozycyjny saudyjski dziennikarz Jamal Khashoggi został zamordowany. Publicysta w swoich tekstach krytykował rodzinę królewską, na czele której stoi Muhammad Bin Salman - nowy, ważny znajomy szefów Facebooka, Microsoftu, Apple czy Google'a.

Znany dziennikarz zamordowany w saudyjskim konsulacie? Krytykował księcia, który współpracuje z Doliną Krzemową
Źródło zdjęć: © Wikipedia
Adam Bednarek

Według "Washington Post", Turcy są zdania, że morderstwa dokonał specjalny, 15-osobowy zespół zabójców z Arabii Saudyjskiej, przybyły do Turcji specjalnie, by unicestwić dziennikarza. Inne źródło donosi, że Jamal Khashoggi został pocięty na kawałki.

Jak informują Wiadomości WP, Khashoggi zaginął we wtorek 2. października. Mężczyzna odwiedził konsulat w Stambule w celu załatwienia formalności w związku ze swoim nadchodzącym małżeństwem. Jak zeznała jego narzeczona, która czekała na niego przed budynkiem placówki, po wejściu do konsulatu dziennikarz już nie wrócił. Wcześniej zostawił jej telefon i polecił, by zadzwoniła do tureckich władz, jeśli nie wróci.

Saudyjskie władze odrzucają oskarżenia. W wywiadzie dla Bloomberga, następca tronu i faktyczny przywódca królestwa, Mohamed bin Salman stwierdził, że Khashoggi wyszedł z konsulatu samodzielnie. Nie przedstawiono na to jednak żadnych dowodów. Saudyjskie władze oprowadziły jedynie dziennikarzy "Washington Post" po konsulacie.

Jamal Khasoggi to jeden z najbardziej prominentnych saudyjskich dziennikarzy, przez lata będący blisko rządzących w Rijadzie elit. Wszystko zmieniło się, gdy publicysta zaczął pisać teksty uderzające w rodzinę królewską. Tymczasem Mohamed bin Salman robił wszystko, by odmienić wizerunek Arabii Saudyjskiej na świecie i sprawić, że kraj będzie postrzegany jako nowoczesny.

To dzięki niemu otwarto pierwsze w Arabii Saudyjskiej kino. Nowy, dobry władca pozwolił też kobietom jeździć samochodem. Dowodem na przemiany w kraju miało być też odmienne podejście do ekonomii. Nie ropa, a nowe technologie powinny być siłą napędową Arabii Saudyjskiej - stwierdził Mohamed bin Salman.

Jego naczelnym projektem jest Arabia Vision 2030, czyli strategia rozwoju kraju do 2030 roku. To ogromne inwestycje w infrastrukturę, edukację i rozwój kraju, które mają choć w części uniezależnić gospodarkę od wpływów z ropy naftowej.

Jednym z elementów nowej strategii jest nowe, wielkie miasto o nazwie NEOM. Metropolia ma obejmować powierzchnię 26,6 tys. km kw. Więcej niż Sycylia - największa wyspa na Morzu Śródziemnym i niewiele mniej niż Albania. NEOM ma być najlepszym miejscem do życia i pracy. I przede wszystkim słynąć z innowacji, ściągając technologiczne firmy i zachęcając do prowadzenia eksperymentów. Mohamed bin Salman zapowiadał, że to właśnie tam testowane będą m.in. pasażerskie drony. Władca doskonale zdaje sobie sprawę z panujących trendów, dlatego też NEOM ma korzystać jedynie z odnawialnych źródeł energii – paneli słonecznych i turbin wiatrowych. Transport także będzie opierał się wyłącznie na zielonych technologiach. Projekt wyceniony na 500 mld dolarów ma być ukończony do 2025 roku.

Następca tronu i faktyczny przywódca królestwa dał się poznać nie tylko jako fan nowych technologii, ale też biznesowy partner największych technologicznych spółek. Podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych spotkał się z szefem Facebooka - Markiem Zuckerbergiem. Na swoim koncie ma też rozmowy z Siergiejem Brinem (współzałożyciel Google), Sundarem Pichai (szef Google'a), Billem Gatesem (współzałożyciel Microsoftu) czy Timem Cookiem - stojącym na czele Apple'a. Mówiąc w skrócie: Mohamed bin Salman spotykał się z każdym, kto w świecie technologii coś znaczy.

Dla technologicznych gigantów Mohamed bin Salman może być ważnym partnerem ze względu na nieograniczone środki, którymi dysponuje. To właśnie dlatego plotkowano, że Saudyjczycy - a dokładnie fundusz PIF, za którym książę jednak stoi - mieliby pomóc Elonowi Muskowi w wykupieniu akcji Tesli, a także stać się udziałowcami. Do spotkania z Muskiem rzeczywiście doszło, ale do transakcji nie.

Gdyby jednak obie strony się dogadały, nie byłaby to pierwsza umowa dla funduszu PIF. Wcześniej kupił on akcje Ubera oraz zainwestował w akcje Virgin Galaxy - firmy, która chce umożliwić kosmiczną turystykę. Z kolei na początku roku "Wall Street Journal" informował, że Alphabet - czyli spółka, do której należy Google - prowadził rozmowy z saudyjską firmą Aramco na temat wspólnego centrum technologicznego w Arabii Saudyjskiej. W negocjacjach brał udział Larry Page (szef spółki i jeden z założycieli Google'a) i właśnie Mohammed bin Salman.

Próby ocieplania wizerunku spełzły by na niczym, gdyby wyszło na jaw, że Arabia Saudyjska rzeczywiście zamieszana jest w morderstwo dziennikarza, który krytykował działania rodziny królewskiej. Czy stojący na czele państwa Mohammed bin Salman mógłby wyrazić zgodę na tak brutalne morderstwo, będące przy tym sygnałem ostrzegawczym dla każdego, komu nie podoba się polityka kraju? PR-owe zagrywki to jedno, a działania to drugie. Już wcześniej następca tronu sprawił, że zwątpiono w jego czyste intencje, gdy zamknął w więzieniu aktywistki walczące o prawa kobiet.

Działalność władcy stawiałaby w złym świetle każdego lidera nowych technologii, który robiłby interesy z groźnym i przede wszystkim fałszywym reformatorem. Ale czy zamieszanie w morderstwo byłoby czymś nowym, skoro to właśnie Muhammad ibn Salman będąc ministrem obrony zadecydował o krwawej operacji wojennej w sąsiednim Jemenie? Wojenna przeszłość nie przeszkadzała nikomu w prowadzeniu rozmów z władcą.

Najważniejsze osoby w świecie technologii od dawna porównuje się z politykami. I jak widać, jest to trafne zestawienie, skoro i oni coraz częściej wchodzą w niemoralne sojusze.

Jakim typem gracza jesteś? Preferujesz klasyczne produkcje dla jednego gracza czy uważnie śledzisz esport? Wypełnij nasz quiz!

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)