Znaleziono je w Kalifornii. Chemikalia z czasów wojny odkryte w USA
5 stycznia naukowcy ogłosili, że na podwodnych składowiskach u wybrzeży Los Angeles odkryto składowisko broni i amunicji z czasów II wojny światowej. Podobnie jak w przypadku składowisk, które znajdują się w Bałtyku istnienie takich "bomb ekologicznych" stanowi niezwykłe zagrożenie.
06.01.2024 20:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Badanie przeprowadzone przez uczonych z Instytutu Oceanografii na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego pomogło w identyfikacji składów amunicji i urządzeń dymnych u wybrzeży Los Angeles. Naukowcy wykorzystali bezzałogowe pojazdy głębokowodne, wyposażone w sonar i kamerę. Wyniki wykazały, że od lat 30. do lat 70. XX wieku badane obszary stanowiły wysypisko odpadów przemysłowych i chemicznych. Już w 2021 prowadzone przy użyciu sonaru badanie wykazało obecność "obiektów przypominających beczki". Spekulowano, że zawierają one DDT i inne niebezpieczne chemikalia, ponieważ wysokie stężenie tych substancji znaleziono wcześniej w organizmach morskich ssaków. Według późniejszych badań stężenie DDT (pestycydu) mogło pochodzić z kwaśnych opadów uwalnianych z nadmorskich zbiorników lub barek.
Przyjrzeli się bliżej i znaleźli broń
Uczeni z San Diego zarejestrowali ponad 300 godzin materiału wideo o wysokiej rozdzielczości, na części składowisk. Dzięki temu udało im się ustalić naturę zatopionych skrzyń i beczek. Analizując przydenny gruz, odkryli oni, że większość zatopionych obiektów to amunicja wojskowa i materiały pirotechniczne, które swoim kształtem mogły zmylić sonar. Prowadzący poprzednie badania eksperci mogli je wziąć za beczki. Podobny problem z zatopionymi chemikaliami i bronią chemiczną mamy także na podwodnych składowiskach na dnie Bałtyku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wśród odkrytej broni znajdują się ładunki głębinowe przeciwko okrętom podwodnym i pływaki dymne, służące do maskowania okrętów wojskowych. Po przekazaniu wyników Marynarce Wojennej USA, ta stwierdziła, że najprawdopodobniej amunicja ta została wyrzucona podczas II wojny światowej przez statki powracające do portu. W tamtych czasach takie pozbywanie się amunicji uznawano za bezpieczną metodę jej usuwania.
Likwidowanie morskich składowisk broni?
Marynarka Wojenna USA ogłosiła, że dokona ona przeglądu ustaleń mających określić "najlepszą drogę do odpowiedniego zarządzania ryzykiem dla zdrowia ludzkiego i środowiska". Jak prosto można zauważyć, nie jest to deklaracja usuwania z oceanu tych substancji. Biorąc pod uwagę znaczące skorodowanie i niewiadomy stan (a także olbrzymią ilość) obiektów nie powinno to dziwić. Każda ingerencja może się skończyć niekontrolowanym uwolnieniem substancji do środowiska naturalnego.
Podobnie sytuacja ma się nad Bałtykiem. Żaden z resortów rządowych nie czuje się odpowiedzialny czy też właściwy do zajęcia się problemem składowisk broni. Choć sytuacja wymaga podjęcia działań, to żadne kroki nie zostały wykonane, nawet w porozumieniu z innymi państwami bałtyckimi.
Mateusz Tomiczek, dziennikarz Wirtualnej Polski