Zaskoczenia na CES 2019. Oficerowie z FBI, chiński biznes i wiecznie nieobecny Apple
- Dzień dobry, jak się masz? - pyta mnie oficer FBI z całkiem niezłym, polskim akcentem. Mój nastrój w ciągu sekundy z ekscytacji zamienia się w niepokój.
09.01.2019 | aktual.: 09.01.2019 17:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeszcze przez moment się zastanawiam: - Przecież na lotnisku celnik nie chciał ode mnie nawet odcisków palców. Nie dopytywał, na ile dni przyjechałem, gdzie będę mieszkał i czy wwożę jakieś drogocenne przedmioty lub dużo gotówki. A zwykle na kontrolach są bardzo skrupulatni.
Więc gdy po informacji, że jestem dziennikarzem, dopytał jedynie, czy przyjechałem na targi Consumer Electronics Show i mnie puszcza, zrozumiałem: ludzi z okazji CES jest tak dużo, że nawet celnicy olewają procedury wstępu do Stanów.
Skąd więc FBI? Oni także wystawiają się na targach Consumer Electronics Show. Zadaniem dwóch pracowników agencji jest ostrzeganie firm technologicznych przed potencjalnymi szpiegami. Tłumaczą przedstawicielom techgigantów, że także wśród nich może być czarna owca. Szczególnie uczuleni są na firmy z branży kosmicznej. Pouczają: twoje know how może skraść konkurencja, zagraniczne służby lub skorumpowani pracownicy. A podstawy języka polskiego oficer - prasowy, na szczęście - zna, bo podrywał kiedyś dziewczynę znad Wisły.
Mocne propozycje z Chin
Stoisko agencji jest skromne. Za to Alibaby – chińskiego sklepu internetowego o wartości niemal 500 mld dol. – ogromne. Chińczycy mają trudny okres. Trwa wojna handlowa, Donald Trump co chwilę atakuje Państwo Środka, a służby amerykańskie aresztowały córkę prezesa Huaweia. Alibaba chce więc pokazać się z jak najlepszej strony. Więc na dużym ekranie można przeczytać statystyki: rok do roku 176 proc. wzrostu zakupów elektroniki wśród klientów ze Stanów, 158 proc. wśród Kanadajczyków, 129 proc. wśród Niemców.
Ale ciekawszy jest duży ekran tuż obok. Tu Alibaba prezentuje swoją nową technologię. W tym potężnym e-sklepie zawsze jest problem z komunikacją. Chińczycy nie zawsze znają angielski i trudno z nimi ustalić szczegóły transakcji. Alibaba wychodzi naprzeciw - stworzyła system na żywo tłumaczący angielski na chiński i na odwrót. I to nie w słowie pisanym, lecz w wideo. Dwie osoby - sprzedawca i klient - prowadzą ze sobą rozmowę, a technologia natychmiast tłumaczy ją na drugi język. Wychwytuje to, co ludzie mówią i czyta z ruchu ust. System wprowadzony będzie lada moment, a Chińczycy planują rozwijanie go o kolejne języki.
Ich obecność na CES nie jest zaskakująca. Za to obecność Apple - już tak. Gigant z Cupertino w zasadzie nigdy nie pokazuje się na targach technologicznych, zawsze organizuje własne imprezy, gdzie przedstawia premiery sprzętów. Tym razem jednak postanowił dorzucić swoje trzy grosze. Niedaleko głównego wejścia na targi widnieje wielki billboard nawiązujący do nieoficjalnego motto Las Vegas: "What happens on your iPhone, stays on your iPhone" (Co dzieje się w iPhonie, zostaje na iPhonie). To pstryczek w nos dla konkurencji, miewającej kłopoty z zachowaniem prywatności użytkowników.
Telefony? Nie w Las Vegas
Tyle że akurat CES nie jest imprezą, na której główny nacisk kładzie się na telefony. Jest tu oczywiście Samsung, Huawei, LG i inni producenci topowych smartfonów. Jednak w Vegas pokazują oni sprzęty z innych dziedzin. Samsung na przykład zaprezentował przede wszystkim przełomowe telewizory, Huawei skupił się na prezentacjach swoich inteligentnych urządzeń takich jak smart home.
Sony z kolei połączyło bezprzewodowy gramofon z przenośnymi głośnikami, do którego kolejka ustawia się na kilkadziesiąt osób. A sam gramofon znajduje się w pokoju bez okien – by zyskać jeszcze bardziej na ekskluzywności.
Za to furorę na stoisku Sony robi… Aibo. To mały, elektroniczny piesek potrafiący szczekać, przynosić piłkę, robić maślane oczy, gdy się go pogłaszcze. - A gdy już nauczy się twojego głosu, potrafi z radością przybiec pod drzwi, kiedy wracasz z pracy - tłumaczy Alice Huang z Sony Electronics.
Ktoś by powiedział – trochę "odfrunęły" te technologiczne firmy. Ale odfruwają też dosłownie. Bell Helicopters zaprezentował makietę latającej taksówki. Opowieści pisarzy science-fiction się spełniają. Ogromna maszyna z czterema dużymi śmigłami i kokpitem przyciąga równie długie kolejki, co gramofon Sony. To na razie prototyp, pieśń przyszłości, ale nikt w Vegas nie wątpi, że niedługo stanie się to rzeczywistością. W Dubaju latające taksówki - choć w porównaniu z tą Bell Helicopters malutkie - już fruwają.
Furorę robią też pojazdy wciąż jeżdżące "jedynie" po ulicach. Mercedes pokazał model CLA z funkcjami głosowymi. Wystarczy powiedzieć "Hej, Mercedes", a samochód zaczyna słuchać i wykonywać polecenia kierowcy.
Więcej szczegółowych informacji o nowościach na Consumer Electronics Show można znaleźć tutaj.