Z hodowli w Czechach uciekł krokodyl. Policja zakończyła poszukiwania
Z hodowli w czeskiej Ostrawie uciekł w sobotę krokodyl. Po jego zniknięciu pojawiły się obawy, że mógł popłynął Odrą w dół - wówczas znalazłby się na terytorium Polski. Czeska policja poinformowała, że gad właśnie się odnalazł.
O sprawie pisała "Nowa Trybuna Opolska". Jak czytamy, krokodyl o wdzięcznym imieniu Mireczek ma około metra długości, a właściciel poinformował policję o jego ucieczce dopiero dwa dni po zdarzeniu. Patrole przeczesywały tereny zielone w mieście i okolicach. Biolog, który pomaga funkcjonariuszom podkreślał, że gad będzie szukał cieków wodnych i zacienionych miejsc.
Krokodyl został odnaleziony
Rzeczniczka policji w Ostrawie Eva Michalíková informowała, że gad jest młody i zwinny oraz że jest w stanie łapać koty i mniejsze psy. "Ze względu na to, że zwierzę było bez jedzenia od dwóch dni, może być niebezpieczne dla społeczeństwa" – powiedziała Michalíková cytowana przez "Nową Trybunę Opolską". Dodała, że w akcji poszukiwawczej bierze udział ponad 20 policjantów i 10 strażaków miejskich.
Dom hodowcy krokodyla znajduje się nieopodal rzeki Ostravicy, która kilka kilometrów dalej wpada do Odry. To ok. 10 km od granicy z Polską. Stąd pojawiły się obawy, że gad mógł popłynąć Odrą w dół. Znalazłby się wtedy w Polsce na terenie Opolszczyzny.
Mieszkańcy Ostrawy byli informowani o ucieczce krokodyla. Służby apelowały, aby w przypadku natknięcia się na zwierzę nie podejmować samodzielnych prób jego schwytania. W tej sytuacji należy poinformować policję, dzwoniąc na numer alarmowy.
Czeska policja poinformowała właśnie, że zwierzę zostało odnalezione. Okazało się, że krokodyl nie przekroczył granicy - natrafiono na niego w piwnicy właściciela.
Michalíková zapowiedziała postępowanie, które ma wyjaśnić w jakich warunkach był trzymany krokodyl, w jaki sposób uciekł oraz dlaczego jego właściciel zgłosił ten fakt dopiero po dwóch dniach.