YT vs. Warner Music: cierpią użytkownicy

Niedawno informowaliśmy o tym, że różne zdania na temat warunków zamieszczania materiałów z wytwórni Warner Music w serwisie YouTube poróżniły obie firmy. Efektem tego było usunięcie treści wytwórni muzycznej z tego serwisu. Ucierpiały na tym osoby, które wykorzystywały serwis do oglądania zamieszczanych tam teledysków. Jednak czy aby tylko one?

YT vs. Warner Music: cierpią użytkownicy

27.01.2009 | aktual.: 28.01.2009 09:27

O sporze pomiędzy YouTube i Warner Music pisaliśmy niedawno w artykule Warner zażądał usunięcia teledysków z YouTube - http://www.idg.pl/news/330718/warner.zazadal.usuniecia.teledyskow.z.youtube.html. Tak też się stało. Jednak oprócz usunięcia materiałów pochodzących z wytwórni, "pod nóż" poszły także materiały, które chociaż w części zawierają fragmenty będące własnością Warner Music. Taki los spotkał m.in. Coreya Vidala, którego klip poświęcony Johnowi Williamsowi został usunięty z serwisu. Również i inni użytkownicy skarżą się na to, że ich klipy zawierające choćby ułamek spornych materiałów są traktowane w ten sam sposób.

Warner Music nie chciało skomentować powyższej sytuacji. Jednak YouTube zabrało głos w sprawie. Według serwisu użytkownikom wykorzystującym sporne treści proponowane są dwa rozwiązania. Pierwsze z nich to zastąpienie chronionych prawem materiałów inna melodią pochodzącą z bazy YouTube. Drugim z proponowanych rozwiązań jest zastąpienie takich fragmentów zupełną ciszą.

Cała sprawa ma jeszcze drugi wymiar, finansowy. Jak wiadomo, YouTube dzieli się z autorem najczęściej oglądanych klipów częścią wpływów z reklam. Jednak w tej sytuacji wielu użytkownikom odmówiono wypłaty należnego im wynagrodzenia z powodu łamania postanowień licencyjnych przez ich materiały. O ile w wielu przypadkach będzie to główny powód złości użytkowników, o tyle wielu twórców materiałów nie interesują wpływy z reklam. Uważają oni bowiem, że stworzone przez nich treści mają dla nich znacznie większą wartość artystyczną niż ewentualne wpływy generowane przez liczbę ich odsłon.

Trudno powiedzieć jak zakończy się ten spór. Jedno jest natomiast pewne: na nieporozumieniu dwóch gigantów cierpią, jak to zwykle bywa, ci najmniejsi, użytkownicy.

Źródło artykułu:idg.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)