Wyciekły tajne dokumenty dotyczące Ukrainy? Każdy mógł je przejrzeć
Ponad sto tajnych dokumentów dotyczących Ukrainy, a zgromadzonych przez Amerykanów wyciekło do sieci. Można było je łatwo znaleźć w mediach społecznościowych związanych z Minecraftem. Jak to możliwe?
09.04.2023 | aktual.: 09.04.2023 10:25
Jak podał "Wall Street Journal" zdjęcia tajnych dokumentów można było znaleźć między innymi w grupach dyskusyjnych gry "Minecraft" na Discordzie. Temat wypłynął po tym, jak część z nich trafiła na Twittera i rosyjskiego Telegrama. Dotyczyły one m.in. planów wyposażenia ukraińskich batalionów na potrzeby wiosennej kontrofensywy.
Chociaż oficjalnie autentyczność dokumentów nie została potwierdzona, to zawierają one wysoce wrażliwe dane przede wszystkim dotyczące planów obronnych Ukrainy. Dokumenty wspominają m.in. lokalizację systemów obrony powietrznej i stan zasobów amunicji do niej. Ponadto mają zdradzać harmonogramy lotów zwiadowczych USA nad Morzem Czarnym czy wrażliwe punkty niektórych typów uzbrojenia, jakie USA przekazały Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skąd wyciek dotyczący Ukrainy?
Większość ujawnionych w sieci dokumentów było oznaczone klauzulą "śliśle tajne" i mogły pochodzić z Agencji Wywiadu Obronnego (DIA) i Kolegium Połączonych Szefów Sztabów. Większość z nich była datowana na marzec, ale były również starsze materiały - z lutego i stycznia. Pojawiły się nawet mapy meterologiczne wiosennych warunków pogodowych w Ukrainie.
Jak podał "New York Times", Pentagon prowadzi dochodzenie w sprawie wycieku. Udało się jednak ustalić, że w serwisie Discord pojawiły się one za sprawą 19-latka, który przyznał, że pobrał je z innej grupy szerzącej antysemickie, rasistowskie, prokomunistyczne i antyzachodnie treści. Zachodnie media zauważają, że część danych mogła zostać zafałszowana, by pomniejszych podaną skalę rosyjskich strat.
Doradca szefa kancelarii prezydenta Zełenskiego, Mychajło Podolak, uważa, że "wyciek" jest celowym działaniem rosyjskich służb, które mają "odwrócić uwagę, zasiać wątpliwości i wzajemne podejrzenia".
Klaudia Stawska, współpracownik WP Tech