Wybrałem się na koncert hologramów. XIX‑wieczna technologia w nowoczesnym wydaniu robi furorę w Korei

Podczas pobytu w Korei Południowej wylądowałem na koncercie popularnego k-popowego zespołu Got7. Nie był to jednak zwykły koncert. Na scenie zamiast żywych ludzi wystąpiły hologramy.

Wybrałem się na koncert hologramów. XIX-wieczna technologia w nowoczesnym wydaniu robi furorę w Korei
Źródło zdjęć: © wp.pl | Miron Nurski
Miron Nurski

08.12.2017 | aktual.: 08.12.2017 13:15

Hologramy na scenie - jak to działa?

Zacznę od tego, że w moim odczuciu słowo "hologram" w odniesieniu do dzisiejszych, w dalszym ciągu dość prymitywnych technologii, jest strasznie nadużywane. Rozwiązanie wykorzystywane podczas koncertów nijak ma się do hologramów znanych z "Gwiezdnych wojen".

Genezy hologramowych koncertów należy szukać latach 60. XIX wieku. Brytyjski naukowiec John Henry Pepper odkrył wówczas, że właściwości szkła - które jest jednocześnie odblaskowe i przezroczyste - można wykorzystać do stworzenia złudzenia optycznego. Zjawisko nazywane "duchem Peppera" wykorzystywane jest m.in. w teatrze od kilkunastu dekad. Wystarczy umieścić na scenie taflę szkła, od której odbija się znajdujący się pod sceną aktor, aby uzyskać złudzenie przezroczystego ducha.

Dzisiejsze hologramy sceniczne działają na dokładnie tej samej zasadzie. Różnica jest taka, że w dobie zaawansowanych wyświetlaczy i projektorów, nie jest już konieczne angażowanie żywych ludzi. Zazwyczaj od pochylonego pod kątem 45 stopni szkła odbija się obraz wyświetlany na ekranie pod sceną.

Technologia wiekowa, ale potencjał ma ogromny

Koncert, na który się wybrałem, był tak naprawdę 20-minutowym demem technologicznym w seulskim centrum rozrywki K-Live. Poniżej krótkie wideo, które tam nagrałem:

Jak wspomniałem, nie są to 360-stopniowe hologramy rodem z filmów sci-fi, które można obejść z każdej strony. Wyświetlane postaci są dwuwymiarowe, ale faktycznie widać, że znajdują się przed tylną ścianą sceny. To zupełnie inne doświadczenie niż oglądanie filmu na płaskim ekranie.

Sam efekt hologramowych artystów tańczących na scenie przestaje robić wrażenie po kilku minutach, ale w połączeniu z efektami specjalnymi robi się ciekawie. Podczas pokazu członkowie boysbandu w efektowny sposób znikali, teleportowali się czy zmieniali się w klocki, które następnie eksplodowały. To wszystko w połączeniu z efektem głębi tworzy bardzo widowiskowe show.

Hologramowe koncerty stają się coraz popularniejsze

Sean Park z firmy Holotive, która rozwija technologię holograficzną, w rozmowie z Mashable zdradza, że hologramy sceniczne szczególną popularnością cieszą się w Korei Południowej.

W zamieszkanej przez blisko 10 milionów osób metropolii bilety na tradycyjne wydarzenia muzyczne są drogie i szybko się wyprzedają. Tymczasem hologramy pozwalają organizować koncerty 7 dni w tygodniu przy zachowaniu dziesięciokrotnie niższych cen biletów. Nic więc dziwnego, że przyciągają ludzi, którym bardziej zależy na dobrej zabawie i podziwianiu show niż oglądaniu artysty na żywo.

W innych częściach świata hologramy póki co stanowią co najwyżej urozmaicenie tradycyjnych występów. Wykorzystywane są także do "wskrzeszania" nieżyjących artystów. W 2012 roku podczas festiwalu Coachella na scenie pojawił się 2Pac.

Z kolei na Billboard Music Awards 2014 można było zobaczyć hologram Michaela Jacksona.

A wy chodzilibyście na hologramowe koncerty w Polsce czy jednak cenicie sobie kontakt wzrokowy z żywym artystą?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)