Wirtualny Dziki Zachód. Złote góry na Instagramie to częściej sreberko z czekolady

Ach, być influencerem. Strumyk pieniędzy płynie wartko, kurierzy z gratisami od firm mijają się w drzwiach, a my cykamy kolejne focie, za które zgarniamy twardą walutę. Rzeczywistość jest niestety brutalna, a sieciowe plotki, jak to plotki, zazwyczaj przesadzone.

Wirtualny Dziki Zachód. Złote góry na Instagramie to częściej sreberko z czekolady
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Grzegorz Burtan

05.10.2018 | aktual.: 05.10.2018 14:30

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Co ekspert od mediów, to inna teoria. Jedni uważają, że można monetyzować swoje konto na Instagramie, kiedy licznik obserwowanych wskaże nam 10 tysięcy "followersów". Dla innych z kolei pułap jest niższy, bo już grupa kilkuset oddanych fanów może zapewnić nam sponsoring od firm. Tak samo jest z zapłatą za post z reklamowanym produktem - każdy dostaje inną stawkę, których rozpiętość jest naprawdę ogromna.

Jeśli zobaczyliście w sieci "oficjalne zarobki na Instagramie", możecie być pewni, że bardzo daleko takim treściom do prawdy. Albo inaczej mówiąc - krążące po sieci kwoty dotyczą wąskiego grona celebrytów.

Sukces pisany palcem po wodzie

Wszelkie próby wyliczenia, ile zarabiają Instagramerzy, albo ile można potencjalnie zarobić na tym kanale komunikacji, są wróżeniem z fusów. Krzysztof Budzyński z agencji Hash.fm tłumaczy, dlaczego nie da się jeszcze ustalić i usystematyzować danych na temat zarobków w tym środowisku.

Obraz
© flickr.com | Santeri Viinamäki

- Problemem w branży infuencerów jest to, że wszelkie informacje na temat zarobków, które je uśredniają, są nic nie warte - stwierdza w komentarzu dla WP Tech. - Wynika to z tego, że nie ma jednego modelu współpracy i jednego cennika. Influencerzy to nie nośnik reklamy jak baner, który rozliczymy za ustalony zasięg. Na wycenę Influencera składa się: wizerunek, atrakcyjność kategorii w jakiej tworzą, społeczność do jakiej docierają i poziom w jakim ją angażują - wylicza.

Ta branża jest na tyle młoda i dynamiczna, że ciężko mówić o ujednoliceniu współprac i wycen, uważa Budzyński. Próbą automatyzacji takich współprac jest na przykład FameShop, czyli narzędzie do współpracy barterowej.

Z kolei Łukasz Głombicki, prezes agencji Whisky Media i właściciel serwisu sztos.pl, wymienia dla WP Tech, jak taka współpraca może się kształtować.

- Rzeczywiście ciężko jest jakkolwiek uśrednić zarobki influencerów na Instagramie. W głównej mierze wynika to z różnych modeli współpracy. Można przyjąć, że istnieją trzy podstawowe modele - mówi. Pierwszy to wciąż popularny barter. Klient wysyła produkty influencerowi, który w zamian publikuje informacje o nich na swoim profilu.

Drugi to współpraca z aplikacjami automatyzującymi kampanie takimi jak IndaHash. Jak przytacza Głombicki, dzięki takim sposobom mniejsi twórcy mogą zarobić miesięcznie od kilkuset nawet do kilku tysięcy złotych. A trzeci model to komercyjna współpraca z marką. - Influencer podpisuje umowę z marką albo agencją i w ramach tej umowy realizuje świadczenia (np. posty, stories na Instagramie) i dostaje za to pieniądze - opisuje Głombicki.

- Co do stawek - one są bardzo różne i nie ma jednego cennika. Mało tego, nawet jeżeli profil ma tyle samo obserwujących, te stawki potrafią się znacznie różnić. Co do zasady wahają się one od kilkuset złotych nawet do 40 tysięcy złotych za post – wskazuje ekspert.

Rozpiętość ogromna jak ocean

Są oczywiście wyjątki od tej reguły. Najbardziej wyrazistym jest przypadek Małgorzaty Rozenek. TVN-owska celebrytka jest bodaj jedną z najlepiej zarabiających osób na swoich instagramowych postach. Skąd to wiadomo? Bo jak sama przyznała, za jeden post potrafi dostać nawet 80 tysięcy złotych. Chociaż sama mówi, że aplikacja służy jej głównie do kontaktu z komentujący i jako źródło radości, to dodatek będący ponad dwudziestokrotnością średniej pensji netto w Polsce dla wielu brzmi abstrakcyjnie.

Obraz
© Instagram.com

Ten rozstrzał podkreśla zresztą Budzyński. Jego zdaniem każda z akcji sprzedażowych, na przykład video, zdjęcie czy Instastory, jest indywidualnie wyceniana dla klientów z różnych branż, jak i dla klientów z tej samej branży, ale dla innych firm.

- Jeden Influencer za te same świadczenia dla dwóch różnych firm, powiedzmy wnętrzarskich, może dostać kwoty różniące się od siebie kilkukrotnie. Uzasadnieniem Influencera często jest to, że produkty tej firmy bardziej pasują do jego wizerunku, więc będzie to bardziej naturalna współpraca i zrobi ją taniej - zaznacza.

Kto, oprócz jednoosobowej armii medialnej w postaci wymienionej wyżej Rozenek, zawyża statystyki płac? Budzyński zaznacza, że influencerzy docierający do jakiejś atrakcyjnej niszy biorą za współpracę często kilkukrotnie więcej niż Influencerzy lifestyle'owi. Powód jest prosty: tych drugich jest multum. Ale w branży są też influencerzy, którzy rozliczają się w barterze i za publikację biorą zestaw produktów, które reklamują. Cóż, można i tak.

Rozważającym pozostanie influencerem pozostaje życzyć tylko uporu i cierpliwości. I pokory, bo na start nie ma co liczyć na posty warte tyle, co kilkanaście średnich krajowych. Ot, uroki branży kreatywnej.

Komentarze (3)