W Gdyni testowano "cudowną broń Hitlera" - historia torpedowni i kompleksu badawczego
Niemcy pozostawili na polskich terenach całe mnóstwo pamiątek z okresu wojennego. Niektóre z nich to wyjątkowe na skalę europejską obiekty. Bez wątpienia jednymi z nich są znajdujące się w wodach Zatoki Gdańskiej torpedownie, stanowiące element systemu badawczego torped. Historia tych intrygujących nie tylko turystów, ale także samych mieszkańców Pomorza obiektów jest jednak mało komu znana. Do czego służyły Niemcom i co odbywało się w specjalnie przygotowanym porcie u wybrzeży Trójmiasta?
29.10.2015 | aktual.: 29.10.2015 15:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Najbardziej charakterystyczną budowlą wznoszącą się ponad taflę wody jest Torpedowaffenplatz Hexengrund (TWP). Wabi ona miłośników opuszczonych miejsc i od lat niszczeje w Zatoce Gdańskiej. Stanowi bardzo popularne tło dla fotografów oraz scenerię dla niektórych produkcji filmowych. Niewielu zdaje sobie sprawę, jakie tajemnice w sobie skrywa ten obiekt.
Budowa systemu badawczego torped rozpoczęła się w 1940 roku,. Eksploatację zakończono w 1945 roku ewakuacją pracowników do Helu. Centralny obiekt niemieckich ośrodków znajduje się w odległości około 300 metrów od brzegu Zatoki Gdańskiej przy gdyńskiej dzielnicy Babie Doły i jest doskonale widoczny nawet z odległości kilku kilometrów. Lokalizacja była wręcz idealna dla takiego obiektu – brak fal sprzyjał przeprowadzanym testom, a gęsta roślinność maskowała poszczególne obiekty kompleksu. Cały teren Babich Dołów był silnie ufortyfikowany i po dziś dzień pod ziemią można natrafić na hale, schrony i inne obiekty związane z działalnością hitlerowców na tym terenie. Hala produkcyjna torped znajduje się wciąż na terenie Babich Dołów.
W całym kompleksie testowano jedne z tak zwanych cudownych broni Hitlera – tajnych torped magnetycznych i akustycznych. Wyspa-forteca TPW przez cztery lata wojny służyła III Rzeszy - wraz z obiektami na lądzie - jako jeden z ważniejszych ośrodków badawczych nad torpedami lotniczymi. To właśnie z hali montażowej znajdującej się na lądzie pociski były transportowane do najważniejszego elementu całego kompleksu znajdującemu się na wodzie. Torpedowaffenplatz Hexengrund służyła Niemcom jako hala montażowa i obiekt testowy dla Luftwaffe (Sił Powietrznych III Rzeszy). Także w niej znajdowały się urządzenia służące do wykonywania próbnych strzałów, a oprócz nich hamownia silników, magazyn torped i głowic, elektrownia, kompresornia, maszynownia, pomieszczenia biurowe oraz najważniejszy element całego systemu – aparaty torpedowe, z których pociski wystrzeliwano na tor próbny. Transport podzespołów bądź gotowych pocisków odbywał się z lądu kolejką po wąskim molo, którym obiekt był połączony także z pozostałymi
obiektami centrum badawczego. Torpedy ostatecznie montowano w samej hali, a z aparatów przeprowadzano testy po wytyczonym torze w wodach zatoki. Zamiast mieszanki wybuchowej stosowano masę zastępczą. Pocisk posiadał ograniczoną ilość paliwa, dzięki czemu możliwa była kontrola zasięgu torpedy. Podczas kontrolnego wystrzału sprawdzano, czy wszystkie mechanizmy odpowiednio działają, a także rejestrowano i analizowano przebieg, kurs, czas i prędkość. Do tego służyła głównie zwrócona w stronę zatoki wieża obserwacyjna TWP. Po dopłynięciu do okolic półwyspu, pracujący przymusowo dla Hilterowców rybacy wyławiali pociski, które wracały do portu. Tam były uzbrajane i magazynowane lub przeznaczane po dokładnej analizie do kolejnych testów.
Oprócz torpedowni Hexendrund, wzniesiono podobny obiekt w okolicach Oksywia (Torpedo Versuchsanstalt Oxhoft - TVA). Do dziś wykonuje się tu m.in. pomiary pola magnetycznego, hydroakustycznego czy też cieplnego okrętów wojskowych. Na stałe przebywa w nim wobec tego obsługa specjalistyczna Poligonu Kontrolno-Pomiarowego Marynarki Wojennej, Jednostka Wojskowa Formoza (stąd obiekt potocznie nazywa się Formozą) i obsługa radiolatarni lotniska Babie Doły. W latach 70-ych stacjonowały tam także miniaturowe łodzie podwodne „Błotniak”. Obiekt jest połączony z lądem około 500-metrowym pomostem. Wstęp na teren obiektu jest surowo wzbroniony osobom postronnym. Podczas wojny torpedownia TVA służyła badaniu torped dla Kriegsmarine (Marynarki Wojennej III Rzeszy). Obie torpedownie, wraz z tą zlokalizowaną w Babich Dołach, były połączone kolejką wąskotorową biegnącą wzdłuż brzegu. hitlerowcy podobno nazywali ją Kaszubskim Ekspresem.
Aby utrudnić dostęp do budynku TPW, po zakończeniu działań wojennych zniszczono ostatni odcinek molo, łączącego obiekt z brzegiem. Urządzenia będące na wyposażeniu torpedowni niemal w całości zostały przejęte przez Armię Czerwoną i wywiezione do ZSRR. Mówi się, że nigdy więcej nie zostały ponownie wykorzystane. Większość informacji na temat działania i zadań kompleksu znajduje się w niemieckich archiwach, a do tych dostęp jest niezwykle trudny.
Na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego stulecia srogie zimy spowodowały zawalenie się części ścian obiektu, co poważnie nadwerężyło całą konstrukcję. Mimo złego stanu technicznego budynek stanowił aż do lat 80–tych teren ćwiczeń dla wojskowych płetwonurków.
Do całego kompleksu zaliczają się także wieże obserwacyjne wzdłuż Półwyspu Helskiego na wysokości Jastarni i Juraty. W czasie wojny na Zatoce Gdańskiej zbudowano trzy takie obiekty (dwa dotrwały do XXI wieku). Wzdłuż nich wytyczono korytarz do zrzutu torped lotniczych przez samoloty z eskadry Luftwaffe wchodzącej w skład ośrodka TWP. Na ich potrzeby zbudowano także pas startowy, istniejący do dziś jako element lotniska w Gdyni-Kosakowie (Babich Dołach) o nazwie „czarny pas” - zwrócony w stronę wód zatoki.
W tej chwili po pomostach i prowadzącym do torpedowni molo pozostało już jedynie wspomnienie oraz kilkadziesiąt wystających drewnianych pali przypominających bardziej falochron niż pomost, jednak sam budynek, mimo fatalnego stanu, jest wyjątkową atrakcją. Nie wiadomo nic o jakichkolwiek planach odbudowy lub likwidacji torpedowni.
Pomysły na ponowne wykorzystanie obiektu były jednak bardzo ambitne. Jak możemy dowiedzieć się z serwisu _ mmtrojmiasto _, miało tam znajdować się Muzeum Flory i Fauny, sanatorium dla górników, marina z zapleczem, a nawet luksusowy hotel. Na stronach eratuszgdynia.pl z kolei możemy znaleźć wizualizacje studentów Politechniki Gdąńskiej, którzy przelali na papier swoje wizje dotyczące przebudowy obiektu. Niestety, są to jedynie plany powstałe na potrzeby prac dyplomowych o tematyce gdyńskiej i nie ma co łudzić się, że kiedykolwiek zostaną wprowadzone w życie. W taki sposób swoje wizje ożywienia kompleksu przedstawił Szymon Biegaj:
Wygląda zatem na to, że obiekt zostanie pozostawiony sam sobie dopóki kompletnie nie runie do Zatoki Gdańskiej. Do tego czasu chętnie jest wykorzystywany jako główny bohater miłośników fotografii czy tło do zdjęć ślubnych. Uważni mogą go kojarzyć z serialu "Kryminalni" lub z końcowych fragmentów odcinka „Brzeg Morza”. serialu Czterej Pancerni i Pies.
_ Źródła: SŁK - Wirtualna Polska / Wikimedia / trojmiasto.pl / eratuszgdynia / mmtrojmiasto / vadimpacajev / topgdynia / trojmiasto.tv _