USA nie chcą przekazać kontroli nad internetem w ręce instytucji międzynarodowych
06.08.2012 11:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W dzisiejszym internecie prawo przyznawania domen jest prawie tak ważne jak cały system DNS. Nie dziwi więc, że trwają zakulisowe przepychanki, których celem jest przejęcie nad nim kontroli.
Przyznawaniem domen i nadzorem nad systemem DNS zajmuje się aktualnie organizacja o nazwie ICANN, która co prawda nie podlega bezpośrednio rządowi USA (ponieważ jest organizacją non-profit), ale to rząd USA przekazał jej czasowo prawo do tego. Prawo to jednak kiedyś wygaśnie i już teraz można zaobserwować pewne ruchy, które mają na celu przeniesienie punktu ciężkości internetu, jaki znamy, w inne miejsca.
Na przykład pod auspicje ONZ, a konkretnie jednej z jej agencji o nazwie Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny (ITU), która zbierze się w grudniu na konferencji w Dubaju by wprowadzić poprawki do uchwalonych w 198. roku International Telecommunications Regulations (ITR). Choć wszystkie kraje zgadzają się, że regulacje z lat osiemdziesiątych nie przystają do współczesnego świata, osiągnięcie porozumienia nie będzie łatwe. Szczególnie jeśli interesy mocarstw są w tym wypadku całkowicie sprzeczne.
Jak wynika z dokumentów, które wyciekły do mediów, Rosja zamierza zaproponować zwiększenie międzynarodowej kontroli nad przydzielaniem adresów internetowych. W wizji internetu według Putina, kontrolę nad tym miałaby przejąć właśnie Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny. Rosyjskie propozycje już teraz cieszą się poparciem Indii i Chin. Żadne z tych państw nie ma szans na przejęcie kontroli nad kluczowymi instytucjami, ale zawsze można próbować wytrącić Stanom obecną władzę nad internetem.
Z drugiej strony Amerykanie zasłaniają się tym, że to wcale nie oni regulują internet, a cywilna organizacja non-profit, w której skład wchodzą przedstawiciele przemysłu i demokratycznie wybierani przedstawiciele społeczeństwa. - _ USA są zaniepokojone propozycjami niektórych rządów, które mogą prowadzić do większych regulacji nakładanych na międzynarodowy sektor telekomunikacyjny, albo nawet rozciągnąć się na internet _ - powiedział Terry Kramer, który będzie reprezentował USA na grudniowej konferencji.
Sekretarz generalny ITU przyznaje, że niektóre kraje nie są zadowolone z tego w jaki sposób ICANN wypełnia dziś swoje obowiązki, ale nie zgodzi się na głosowanie dopóki nie zostanie wypracowane międzyrządowe porozumienie. A z tym może być problem, ponieważ wczoraj demokraci i republikanie zgodnie opowiedzieli się w Kongresie przeciwko próbom przekazania kontroli nad internetem w ręce instytucji międzynarodowych.
Wojna podjazdowa będzie więc trwała nadal a jej kulminacji można spodziewać się pomiędzy 3 a 1. grudnia tego roku.