Uprawa marihuany to cios dla klimatu. Przynajmniej jej dostarczanie może wykorzystywać mniej energii
Uber chce wykorzystać swoją usługę Uber Eats do przewozu… marihuany. Taka opcja miałaby być póki co dostępna wyłącznie w Stanach Zjednoczonych.
18.04.2021 17:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pod koniec marca gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo podpisał ustawę legalizującą użycie w Nowym Jorku marihuany w celach rekreacyjnych. Podobne przepisy obowiązują w wielu innych stanach. A skoro tak, to dla Ubera "zioło" staje się takim samym towarem, jak choćby żywność. Co za tym idzie, można je dostarczać.
To na razie plany, a nie twarde konkrety. Ale gotowość wyraził już Dara Khosrowshahi, dyrektor generalny Ubera.
Usługa byłaby możliwa, "jeśli tylko przepisy legalizujące ją weszłyby w życie na poziomie federalnym" - pisze serwis "Wirtualne Media".
Niedawno informowaliśmy, że uprawa marihuany odpowiada za emisję ponad 2000 kilogramów dwutlenku węgla na każdy kilogram produktu.
"Chodzi tutaj przede wszystkim o klimatyzację, oświetlenie, ale też produkcję nawozów niezbędnych dla roślin, usuwanie odpadów roślinnych i emisje towarzyszące transportowi tych materiałów" - pisała Karolina Modzelewska.
Autorzy badania nie uwzględnili jednak kolejnego czynniku, jakim jest transport. A przecież do miejsca, gdzie można kupić legalną dawkę, trzeba dojechać i wrócić. Jeśli ktoś jedzie własnym samochodem, emituje dodatkowo dwutlenek węgla. Nawet jeżeli nie są to ogromne ilości, to ziarno do ziarna i przy większej liczbie palaczy już zbiera się konkretne zanieczyszczenie.
Im mniej osób zrezygnowałoby z dojazdów, tym choć trochę lepiej dla środowiska. Na razie jednak nie wiadomo kiedy i czy na pewno Uber Eats wjedzie na nowy zielony rynek