Ulewne deszcze nie zwalczyły suszy. W całej Polsce wciąż mamy niedobory wody

Gwałtowne i ulewne deszcze, które w ostatnich dniach nawiedziły Polskę, nie rozwiązały problemu niewystarczających rezerw wody. Jak podkreśla dr Zbigniew Karaczun, problemem jest to, że ulewne deszcze nie występują na terenie całego kraju i nie uzupełniają tych niedoborów wszędzie.

Ulewne deszcze nie zwalczyły suszy. W całej Polsce wciąż mamy niedobory wody
Źródło zdjęć: © PAP
Karolina Modzelewska

01.07.2020 | aktual.: 01.07.2020 17:35

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nieprzewidywalność i gwałtowność zjawisk meteorologicznych rodzi pytanie o to, czego powinniśmy się obawiać w najbliższym czasie. Czy susza, o której pod koniec kwietnia ostrzegał wiceszef PAN, hydrolog prof. Paweł Rowiński, to temat wciąż aktualny? Czy ulewne deszcze są w stanie odbudować potrzebne rezerwy?

Dr hab. inż. Zbigniew M. Karaczun, profesor w Katedrze Ochrony Środowiska SGGW w Warszawie i ekspert Koalicji Klimatycznej tłumaczy, że ulewne deszcze tylko częściowo rozwiązują problem. Dotyczy to przede wszystkim suszy rolniczej, glebowej. Ale znacznie większym wyzwaniem jest susza hydrologiczna.

Susza to wciąż aktualny problem

W Polsce susza jest powiązana z bezśnieżną zimą oraz bardzo suchą wiosną, które spowodowały m.in. deficyt wód gruntowych.

- Susza glebowa występuje, gdy w glebie jest bardzo mało wilgoci. Jej ilość nie zapewnia optymalnego wzrostu roślin uprawnych. Z kolei susza hydrologiczna powoduje zaburzenie stosunków wodnych, obniża się zarówno poziom wód powierzchniowych, jak i spada poziom wód podziemnych, kluczowych z punktu widzenia zaopatrzenia mieszkańców w wodę pitną - wyjaśnia Karaczun.

Zdaniem Karaczuna wiele deszczów, które w ostatnim czasie nawiedziło Polskę, miało charakter nawalny. Oznacza, że były to deszcze, podczas których spadła bardzo duża ilość wody w bardzo krótkim czasie.

- Takie deszcze są niekorzystne, ponieważ powodują ogromne straty i podtopienia, które ostatnio obserwowaliśmy w województwie podkarpackim, mazowieckim, małopolskim i wielu innych regionach. Nie poprawiają one także sytuacji hydrologicznej. Woda w dużej ilości jest bardzo szybko odprowadzana do cieków wodnych, do rzek i taką falą powodziową lub wezbraniową spływa do Bałtyku. Oznacza to, że ona nie zostaje w systemie przyrodniczym i nie uzupełnia istniejących braków, zwłaszcza braków wody podziemnej, tylko bardzo szybko spływa do morza - wyjaśnia ekspert.

Dodaje również, że deszcze nawalne mogą prowadzić do lokalnych podtopień i powodzi.

Największe zagrożenie suszą

Nie wszystkie regiony naszego kraju są narażone na suszę w takim samym stopniu. Ukształtowanie geograficzne Polski sprawia, że największe ryzyko występuje w województwie wielkopolskim i łódzkim, gdzie zagrożenie potęguje odkrywkowe wydobycie węgla brunatnego. Jak tłumaczy ekspert, wokół odkrywek tworzą się duże leje depresyjne, bo odwodnienie kopalń zasysa wodę z całej okolicy. Duże zagrożenie suszą występuje także w województwie lubuskim.

Co jest przyczyną tak różnorodnych i jednocześnie intensywnych zjawisk pogodowych? Karaczun uważa, że susza i nawalne deszcze to są dwie strony tego samego medalu. Są one skutkami zmiany klimatu.

- Mamy trend wzrastający w przypadku występowania dni z deszczami nawalnymi. W ciągu ostatnich 20 lat liczba dni z tym opadem nawalnym, czyli ponad 45-50 mm, wzrosła o 6. Ta tendencja wzrostowa gwałtownych zjawisk meteorologicznych jest efektem zmiany klimatu. Musimy się do tego przyzwyczaić, bo to będzie nam towarzyszyło. Jeśli nie powstrzymamy zmiany klimatu, nie zatrzymamy wzrostu emisji gazów cieplarnianych, to gwałtowność tych zjawisk będzie jeszcze bardziej rosła, a ich destrukcyjne skutki dotkną ludzi, gospodarkę i rolnictwo - wyjaśnia.

Walka z ulewnymi deszczami

Coraz więcej miast zdaje sobie sprawę z zagrożeń, jakie niosą ze sobą ulewne deszcze. Jak się jednak okazuje, systemy kanalizacji nie dają sobie z nimi rady, bo zostały zaprojektowane na "normalne" deszcze. Według eksperta takich systemów nie da się zaprojektować na opady tak ulewne i nieprzewidywalne. Dlatego mija sporo czasu, zanim woda spłynie.

- Duże miasta np. Warszawa zaczynają z tym walczyć. Warszawa przyjęła Strategiczny Plan Adaptacji do skutków Zmiany Klimatu i jednym z jego celów jest rozszczelnienie betonowej powierzchni po to, aby woda z deszczów szybciej spływała i dostawała się do gleby. Buduje się też zbiorniki retencyjne, aby zatrzymywać deszczówkę. Takie działania są wdrażane również w Trójmieście i Bydgoszczy (program "Miasto jak gąbka"), gdzie władze starają się retencjonować tę wodę, a nie wyłącznie odprowadzać ją do kanalizacji - podsumowuje Karaczun.

wiadomościsusza hydrologicznasusza rolnicza
Komentarze (105)