Tych nazw producenci powinni się wstydzić
Producenci nowych technologii w większości działają globalnie. Przy obecności na wszystkich rynkach światowych trudno uniknąć wpadek związanych z nazwami sprzętów w różnych językach. Wybraliśmy najzabawniejsze i najsłynniejsze przypadki.
Producenci nowych technologii w większości działają globalnie. Przy obecności na wszystkich rynkach światowych trudno uniknąć wpadek związanych z nazwami sprzętów w różnych językach. Wybraliśmy najzabawniejsze i najsłynniejsze przypadki.
Najnowszy produkt słynnego fińskiego producenta, flagowy smartfon – Lumia, okazał się mieć niefortunnie dobraną nazwę. W krajach hiszpańskojęzycznych oznacza ona bowiem „prostytutkę”.
Tych nazw producenci powinni się wstydzić
Podobnej wpadki nie uniknął, zwykle nienaganny marketingowo, Apple. Jak wszyscy wiemy, najważniejszą usługą, dzięki której nowy iPhone 4S sprzedaje się jak świeże bułeczki, jest rewolucyjny asystent głosowy o wdzięcznej nazwie Siri. Wkrótce po premierze okazało się, że na jednym z najważniejszych rynków zbytu – w Japonii, będzie ona wywoływała uśmiech za każdym razem, kiedy zostanie wspomniana. „Siri” to po japońsku „pośladki”.
Tych nazw producenci powinni się wstydzić
Nintendo Wii (czyt. łii) – nazwa wygląda niewinnie, ale obywatelom krajów anglosaskich sprawia nie lada uciechę. Wee (czyt. łii) to potoczne określenie oznaczające… „siusianie”.
Tych nazw producenci powinni się wstydzić
HTC ChaCha w Hiszpanii jest sprzedawany pod nazwą ChaChaCha. To nie dlatego, że jest wyposażony w dodatkowe funkcje, ale dlatego, że „chacha” to „służąca”, „pomoc domowa” lub „niania” – słowa niekojarzące się w żaden sposób ze smartfonem.
Tych nazw producenci powinni się wstydzić
Pantech Jest (czyt. dżest) to telefon przeznaczony na rynek amerykański. Tym bardziej dziwi nazwa, która oznacza w języku angielskim „żart”, „kpinę”. Nie dziwi za to kampania reklamowa, którą firma próbuje ratować wizerunek swojego produktu. Jej główne hasło brzmi „Pantech Jest is not a joke” (tłum. „Pantech Jest to nie żart”).
Tych nazw producenci powinni się wstydzić
Konkurs na najbardziej oryginalną nazwę być może wygrałby Samsung ze swoim telefonem :). Nie, nie uśmiechnęliśmy się do was w naszym tekście – emotikona „:)” oznaczająca po prostu uśmiech, jest nazwą słuchawki o oznaczeniu SGH-T359. O niepraktyczności tego zabiegu świadczy chociażby fakt, że nazwy telefonu nie można wypowiedzieć, tylko trzeba wytłumaczyć ją w co najmniej kilku słowach.
Tych nazw producenci powinni się wstydzić
Program antywirusowy Microsoft OneCare, który po roku 2009 przerodził się w Microsoft Security Essentials, był obiektem kpin w Wielkiej Brytanii. Nie chodzi o samą nazwę, a o jej brzmienie, które w połączeniu z brytyjskim akcentem daje bardzo duże podobieństwo do słowa „wanker”. Wolimy nie tłumaczyć tutaj tego wyrażenia, ale zakładamy, że każdy, kto przebywał choć przez kilka dni na Wyspach, musiał poznać ten wulgaryzm, modny także wśród brytyjskiej Polonii.
Tych nazw producenci powinni się wstydzić
W Ameryce Południowej niezły ubaw wywołał supertani (15 dolarów) telefon wprowadzony na rynek przez samego prezydenta Wenezueli – Hugo Chaveza. Nazwa Vergatorio, która w jego kraju oznacza po prostu „niezawodny”, na pozostałym obszarze kontynentu jest synonimem słowa „penis”. Sam Chavez żartował z tej niefortunnej sytuacji, reklamując telefon sloganem „Kto nie ma Vergatorio, ten jest nikim”.
Tych nazw producenci powinni się wstydzić
Zabawną nazwą, z którą mamy do czynienia na co dzień, jest Bluetooth (dosł. „niebieski ząb”). Ta technologia bezprzewodowej komunikacji krótkiego zasięgu wzięła swe dziwaczne miano od duńskiego króla Haralda Sinozębego. Przydomek ten zawdzięczał prawdopodobnie zębowi, który po jednej z potyczek uległ martwicy i pociemniał. Twórcy technologii postanowili uhonorować go w taki sposób, ponieważ przyczynił się on do zjednoczenia wojujących plemion Danii i Norwegii, podobnie jak Bluetooth łączy ze sobą zupełnie różne sprzęty.
Tych nazw producenci powinni się wstydzić
Prawdziwym hitem terminologicznym w naszym zestawieniu okazał się odtwarzacz mp3 niemieckiej firmy Trekstor. Nosi on nazwę I.beat Blaxx, co oznacza po prostu „biję czarnych”. Fatalne połączenie nazwy serii z nazwą modelu przyniosło tu zupełnie niespodziewany rezultat w postaci rasistowskiego hasła. Producent – zaraz po tym, kiedy zorientował się, że popełnił błąd – zmienił nazwę linii na samo Blaxx. Jednak jego wpadka prawdopodobnie już zawsze będzie przewijała się w artykułach takich jak ten.
JG/GB/GB