Twoja klawiatura i myszka mogą cię podsłuchiwać
Idealny szpieg
Wyglądają niepozornie - jak zwykłe urządzenia, z których korzysta się na co dzień. Jednak dzięki nim szef, partner lub cyberprzestępca mogą wiedzieć, co piszesz i mówisz.
Niemal wszyscy zdają sobie sprawę z zagrożeń czyhających na nas w sieci. Wirusy mogą śledzić naszą aktywność i wykradać dane. Co bardziej ostrożni nie tylko dokładnie sprawdzają, na jakie strony wchodzą, ale zakleją też kamerki w laptopie czy telefonie. Słusznie, ale… te wszystkie metody mogą zawieść. Bo szpiegować mogą nas też sprzęty, po których się tego nie spodziewamy.
Klawiatura
Keylogger jest oprogramowaniem lub urządzeniem, rejestrującym klawisze naciskane przez użytkownika. W ten sposób szpiegujący może dokładnie wiedzieć, co dana osoba pisze. “Podsłuchującą” klawiaturę bez problemu kupimy w polskim sklepie ze szpiegowskimi gadżetami za 400 zł. Wygląda jak zwykła, a oprogramowanie jest dyskretne, pracuje w tle i nie jest wykrywane przez żaden program antywirusowy - zachwala sprzedawca. Dostaliście od partnera klawiaturę w prezencie? Lepiej upewnijcie się, gdzie została kupiona. A może pracodawca niedawno wymienił te urządzenia na nowe? To może być jeden z powodów zmiany.
Problem w tym, że czasami naprawdę możemy nie wiedzieć, że klawiatura wysyła komuś pisane przez nas teksty. Tak było w przypadku mechanicznej klawiatury produkcji chińskiej. Była o połowę tańsza niż sprzęty konkurencji. Niska cena bardzo szybko się wyjaśniła - po prostu oprogramowanie klawiatury zapisywało wszystkie kliknięcia i przesyłało dane do serwera alibaba.com, czyli chińskiego potentata sprzedażowego. Mówiąc wprost, różnicę w cenie użytkownicy opłacili swoją prywatnością.
Myszka
Klasyczny zestaw biurowy - klawiatura i myszka - może być potężnym narzędziem inwigilującym. Klawiatura będzie monitorować wystukiwane zdania, a myszka… podsłuchiwać. I to dosłownie. Za 480 zł można kupić myszkę z ukrytym mikrofonem, zbierającym dźwięk z okolicy pięciu metrów. Wbudowana karta SIM zapewnia kontakt z myszką na odległość.
Kabel USB
Pendrive
O tym, że porty USB są piętą achillesową komputerów, świadczy niedawno wykryta metoda ataku. Wystarczy, że pecet jest wyposażony w procesor Intela, a haker ma dostęp do USB. Problem dotyczy użytkowników setek tysięcy komputerów wyposażonych w procesory typu Skylake i kolejnych generacji. Eksperci udowodnili, że za pomocą zwykłego napędu USB podłączonego do komputera, mogą wykonać na nim dowolny kod, co oznacza, że podatność na wiele niebezpiecznych ataków.
Wprawdzie haker musi znaleźć się przy komputerze, by go zainfekować, więc prywatni użytkownicy są raczej bezpieczni. Gorzej, że w firmach, urzędach czy szkołach może w łatwy sposób może rozprzestrzenić się wirus podobny do WannaCry czy Petya, które w tym roku naraziły firmy na całym świecie na miliardy dolarów strat.