Tradycyjne żarówki znikają z rynku. Chce tego Unia.

Pierwszego września 2012 roku ze sklepów znikają 40- i 25-watowe żarówki do użytku domowego - zastąpią je energooszczędne źródła światła. To kolejny etap wycofywania tradycyjnych żarówek według harmonogramu ustalonego przez Komisję Europejską.

Tradycyjne żarówki znikają z rynku. Chce tego Unia.
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

Tradycyjne żarówki do użytku domowego wycofywane są stopniowo na mocy unijnej dyrektywy. W 200. roku ze sklepów zniknęły wszystkie żarówki matowe oraz przezroczyste o mocy 100 W, w ciągu następnych dwóch lat dołączyły do nich żarówki 75- i 60-watowe. W tym roku żegnamy już najsłabsze żarówki - o mocy 40 W i niższej. Formalnie nie wolno ich na terenie UE produkować, sprzedawać, a także ich sprowadzać.

Obraz
© Harmonogram wycofywania żarówek z rynku (źródło: ec.europa.eu)

Oświetlenie według UE
Komisja Europejska na swojej stronie internetowej argumentuje tę decyzję koniecznością redukcji emisji CO2. Żarówki energooszczędne mają zapewnić nawet 5 razy mniejsze zużycie energii niż ich tradycyjne odpowiedniki, a tym samym zmniejszyć całkowite zużycie energii elektrycznej gospodarstw domowych o 10-15 proc. KE wylicza, że dzięki temu uda się w skali całej UE zaoszczędzić do 40 mld kilowatogodzin rocznie.

Producenci lamp LED i świetlówek kompaktowych zapewniają, że niższe zużycie energii nie jest jedyną przewagą ich produktów nad tradycyjnymi żarówkami. Jak tłumaczą, nowoczesne źródła światła mają kilkukrotnie dłuższą żywotność, zapewniają wysoką jakość emitowanego światła i osiągają wysoką sprawność energetyczną, dzięki której aż 85. pobranej energii zamieniane jest w widzialne światło - to zdecydowanie więcej niż w przypadku tradycyjnej żarówki, której sprawność wynosi około 5-10%.

Zwolennicy tradycyjnych rozwiązań
Argumenty KE i producentów oświetlenia energooszczędnego jednak nie wszystkich przekonują. Chociaż nowoczesne źródła światła pozwalają na obniżenie rachunków za prąd, ich cena jednostkowa jest wielokrotnie wyższa niż tradycyjnej żarówki. Koszt wymiany wszystkich żarówek na ich energooszczędne odpowiedniki wiąże się zatem ze sporym wydatkiem, na który wiele polskich gospodarstw domowych nie chce się decydować. Wielu krytyków zwraca także uwagę na to, że energooszczędność świetlówek faktycznie sprawdzi się tylko w pomieszczeniach, w których światło jest rzadko wyłączane. Niepokój budzi także znajdująca się w nich rtęć.

Omijanie przepisów
Nic więc dziwnego, że popyt na tradycyjne żarówki jest wciąż duży. Korzystają z tego producenci tradycyjnych żarówek, którzy pomimo zakazów znaleźli sposób na sprzedawanie swoich produktów w sklepach - na pudełkach 100-watowych żarówek ostrzegają, że jest to produkt specjalistyczny, nie do użytku domowego. Innym sposobem jest sprzedawanie żarówek jako "kul grzewczych", których głównym celem ma być wydzielanie ciepła, a emisja światła jest tylko efektem ubocznym. Można więc z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że w związku z nowymi przepisami, niedługo na rynku pojawią się także "kule grzewcze" o mocy 40. i 25W.

PS/JG

unia europejskazakazgadżety
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)