Tak będą wyglądały samoloty przyszłości
BAE Systems, jedna z największych firm zbrojeniowych świata, już teraz zastanawia się jakie produkty mogłaby sprzedawać swoim klientom za lat dwadzieścia kilka. Co prawda do tego czasu zmienić się może bardzo dużo, ale akurat firmy zbrojeniowe mają całkiem sporo do powiedzenia na temat tego, jak wyglądać będzie przyszłość.
08.07.2014 | aktual.: 08.07.2014 13:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak będzie więc ona wyglądała według brytyjskiego koncernu?
Chyba najciekawiej na pierwszy rzut oka wygląda samolot-transformer.
Według planów firmy, mniejsze samoloty miałyby się łączyć w jedną, większą całość na potrzeby przebycia większego dystansu. Pozwalałoby to na zaoszczędzenie paliwa i tym samym zwiększenie ogólnego zasięgu maszyn. Po dotarciu do celu dzieliłyby się one znów na mniejsze części, dostosowując do aktualnej sytuacji – czy to rozpoczynając atak, przeprowadzając rozpoznanie czy zrzucając zaopatrzenie.
BAE Systems widzi również na pokładach przyszłych samolotów lasery.
A konkretniej, jak wyjaśnia producent, chodzi o broń, pozwalającą na wystrzelenie skoncentrowanej wiązki energii z prędkością światła. Jak zaznacza BAE Systems, już teraz wykorzystuje się podobne rozwiązania naziemne do ochrony piechoty przed nalotami rakietowymi czy pociskami z moździerza. W przyszłości można by je umieszczać na pokładach samolotów, które dzięki temu zyskałyby możliwość niezwykle precyzyjnego eliminowania zagrożeń z powietrza.
Innym ciekawym pomysłem jest zastosowanie materiałów, które mogłyby się same naprawiać.
Ta technologia opiera się na zastosowaniu specjalnej, lekkiej cieczy, umieszczonej w systemie węglowych nanorurek, z których skonstruowany jest samolot. W razie uszkodzenia jego kadłuba ciecz byłaby uwalniana i, wykorzystując zjawisko adhezji, na bieżąco "łatała" powstałe ubytki strukturalne. Odpowiednie zastosowanie takich materiałów pozwoliłoby na stworzenie myśliwca o niespotykanej dotychczas odporności na ostrzał, zdolnego do wypełniania nawet najbardziej niebezpiecznych zadań.
Ale zdecydowanie najbardziej fantastyczny z planów BAE Systems zakłada umieszczanie na pokładzie samolotów wysoce złożonych drukarek 3D, zdolnych do samodzielnego zwiększania liczebności floty.
Dzięki tym drukarkom na pokładzie samolotów powstawać miałyby mniejsze, bezzałogowe maszyny. O tym co i w jaki sposób będzie produkowane decydować będzie człowiek, zarządzający całą minifabryką ze specjalnego pomieszczenia. Po wypełnieniu swojego zadania (zwiadu, ratowania cywili bądź żołnierzy z niebezpiecznych sytuacji) bezzałogowce mogłyby albo wylądować w wyznaczonym miejscu i czekać na zebranie w celu ponownego użycia, albo dokonać autodestrukcji przez spalenie płyt głównych.
BAE Systems zakłada, że wszystkie te technologie są możliwe do wprowadzenia w samolotach wojskowych i cywilnych do roku 2040, część nawet szybciej.