Ta gra pokazuje, co co stanie się, gdy do twojego inteligentnego domu włamie się haker. Oceniamy Watch Dogs 2 

Watch Dogs rozczarowało, więc przy Watch Dogs 2 twórcy chcieli zadowolić wszystkich. Nie był to jednak do końca udany pomysł, bo Watch Dogs 2 stoi na rozdrożu - chce dotrzeć i do tych, którzy bawią się technologiami, i do tych, którzy widzą ich ciemne strony.

Watch Dogs 2 - drony i gadżety
Źródło zdjęć: © Watch Dogs 2/WP
Adam Bednarek

Trudno znaleźć grę, która bardziej nawiązywałaby do prawdziwego świata niż Watch Dogs 2. I to nie tylko zasługa naprawdę wiernie odwzorowanego San Francisco:

Zgoda, na przykład twórcy GTA V też sporo czerpali z prawdziwego życia, ale to była satyra, puszczanie oka. A Watch Dogs 2, choć momentami przerysowane, niemal rozgrywa się tu i teraz. Nawiązania do Facebooka, Google’a, Ubera czy Instagrama są aż zbyt czytelne, do tego dochodzą ważne i aktualne problemy społeczne oraz polityczne. Watch Dogs 2 niemal pokazuje życie takim, jakim jest. Albo raczej przestrzega, przewidując, co za chwilę może się zdarzyć w świecie, w którym rządzą gigantyczne korporacje, nasze domy stały się inteligentne, a dzieci bawią się maskotkami naszpikowanymi kamerami i mikrofonami.

Watch Dogs 2 jak Black Mirror

Watch Dogs 2 pod względem nastawienia do nowych technologii przypomina takie seriale jak Black Mirror czy Mr. Robot. Twórcy pokazują społeczeństwo, które zachłysnęło się nowinkami technologicznymi zapominając o konsekwencjach. Chciwe korporacje z nieuczciwymi politykami szybko zrobiły z tego użytek, kradnąc ludziom prywatność i niezależność. Wciskają im sprzęty, których nie potrzebują, by jeszcze skuteczniej śledzić i wpływać na ich życie. Główny bohater, czarnoskóry Marcus Holloway, jest zresztą ofiarą systemu, który kontroluje wszystko i wszystkich. Algorytmy wyliczyły, że chłopak jest człowiekiem potencjalnie niebezpiecznym. Sami przyznacie, że miał powód, by dołączyć do grupy hakerskiej, która chce obalić firmy stojące za masowym podglądaniem obywateli.

Dawno nie grałem w grę tak bardzo zaangażowaną społecznie. Obrywa się nie tylko wielkim korporacjom. To z jednej strony zaleta i wada. Zaleta, bo produkcja dla mas nie boi się mówić o istotnych kwestiach. Wada, bo Watch Dogs 2 chce zadowolić wszystkich - i tych, którzy szukają poważnych tematów i problemów, i tych, którzy po prostu chcą się rozerwać, więc nie interesuje ich "politykowanie". W Watch Dogs 2 mamy więc transseksualną radną, która ze względu na zmianę płci jest szykanowana przez politycznych oponentów. Chwilę potem oglądamy do bólu stereotypowych hakerów, którzy system obalają w obskurnej piwnicy, a czas wolny spędzają na piciu piwa i rzucaniu cytatami z kultowych filmów. Czy każdy haker musi być albo odludkiem, albo lekkim świrem, albo przynajmniej chłopczycą?

Watch Dogs 2 potrafi poruszyć problem mieszkańców wyrzuconych na bruk przez firmy budowlane, które na ich działkach zaczęły budować biurowce, by za moment w dialogach zająć się komiksami. Watch Dogs 2 bywa odważne i poważne, jak wtedy, gdy pokazuje rasizm i seksizm w firmach technologicznych: czarni i kobiety są odrzucane przez męskie, białe towarzystwo. A potem wszystko psuje, udając radosnego przygłupka, który myśli, że zaimponuje towarzystwu tekstami o imprezach i byciu pijanym. Ten misz-masz teoretycznie pozwala zachować równowagę pomiędzy “smutną, poważną grą” a “tytułem dla każdego”, ale różnice w klimacie wybijają. I przez to zastanawiamy się, kto powinien w Watch Dogs 2 właściwie zagrać. Twórcy chcieliby, żeby znaleźli tu coś dla siebie i fani komiksów, i anarchiści walczący z kapitalizmem, i miłośnicy Black Mirror i Mr. Robot, i w końcu ci, którzy uwielbiają robić selfie. Zabrakło konsekwencji.

A szkoda, bo gdyby nie fabuła “dla każdego” to Watch Dogs 2 byłoby grą bardzo, bardzo dobrą. Pod względem rozgrywki trudno mieć zastrzeżenia. W świecie, w którym wszystko podłączone jest do sieci, hakerzy czują się jak ryba w wodzie. Włamać można się dosłownie do wszystkiego, przez co misje możemy przechodzić jak tylko nam się podoba. To gra akcji, w której da się walczyć z przeciwnikami, ale… nikomu bym tego nie polecał. Nie dlatego, że strzela się źle albo jest za trudno. Po prostu więcej zabawy daje kombinowanie.

Hakerzy w akcji

Zdalnie przejmuję kontrolę nad autem i wjeżdżam nim w strażnika. Po rozwinięciu zdolności hakerskich - dostaje się je za wykonywanie misji - mogę smartfonem sfabrykować dowody, podrzucić je na telefon wroga i powiadomić policję o podejrzanym delikwencie. Służby porządkowe przyjeżdżają na miejsce, próbują aresztować mojego przeciwnika, bronią go koledzy, robi się kipisz, więc niezauważony dostaję się do komputera i wykonuję misję. Równie dobrze mógłbym porazić gościa paralizatorem albo wysłać na akcję jeżdżącego robota lub drona. Albo włamać się do skrzynki z prądem i sprawić, że porazi każdego, kto obok niej przechodzi. Wykonywanie misji w Watch Dogs 2 pozwala improwizować, co daje mnóstwo frajdy i gra się nie nudzi.

Watch Dogs 2 to jednak nie GTA V. Zwiedzanie wirtualnego San Francisco, mimo że ogromnego i pełnego pięknych widoków, jakoś mnie nie kusiło. Nie chciałem odrywać się od misji hakerskich, by po prostu pojeździć po mieście czy zmienić furę, bo inna wpadła mi w oko. Najważniejsze jest manipulowanie systemem, to w Watch Dogs 2 daje najwięcej frajdy. Jazda męczy, auta zachowują się dziwnie i gdyby nie to, że na drogach bardzo łatwo wywołać chaos - wyłączamy sygnalizację świetlną i na skrzyżowaniach jest gorąco, albo niszczymy studzienki, przez co jadące za nami auta mają problem - mógłbym sobie samodzielne podróżowanie darować.

Watch Dogs 2 - jest dobrze, ale...

W Watch Dogs 2 grało mi się przyjemnie. To mogła być świetna gra, gdyby twórcy jasno powiedzieli: robimy wirtualne Black Mirror. Chcemy otwarcie, poważnie mówić o istotnych sprawach. Tej decyzji zabrakło, a momentami infantylne podejście do korporacji czy szeroko rozumianego kapitalizmu raczej przypomina wywody zbuntowanego gimnazjalisty. Bardziej śmieszy niż zmusza do myślenia czy dyskusji. Gra dla dorosłych, świadomych odbiorców? Momentami trudno w to uwierzyć. I szkoda, że w opinii niektórych Watch Dogs 2 jest dorosłe dlatego, że twórcy zdecydowali się zamieścić prostytutki bez majtek, a zapomina się o tym, że jest za często dziecinne w temacie fabuły. Czy to jednak oznacza, że nie warto zagrać? Na szczęście nie, bo pod względem rozgrywki Watch Dogs 2 daje mnóstwo frajdy. Niestety, “coś więcej” dostajemy tylko w niektórych fragmentach opowiadanej historii.

Watch Dogs 2 dostępne jest na komputerach, PlayStation 4 i Xboksie One. Ceny zaczynają się od 180 zł, bez względu na platformę.

Wybrane dla Ciebie

Japonia testuje broń przyszłości. Zatopiła statek strzałami z railguna
Japonia testuje broń przyszłości. Zatopiła statek strzałami z railguna
Niezwykły zakątek kosmosu. Gwiazdy powstają dziesięć razy szybciej
Niezwykły zakątek kosmosu. Gwiazdy powstają dziesięć razy szybciej
Wpływał na ich życie. Można wyczytać to w zębach
Wpływał na ich życie. Można wyczytać to w zębach
ORLEN Neptun rozwija terminal w Świnoujściu. Smulders dołącza do grona partnerów
ORLEN Neptun rozwija terminal w Świnoujściu. Smulders dołącza do grona partnerów
iPhone 17 - tyle zapłacisz za wymianę baterii lub ekranu. Apple podał koszty naprawy
iPhone 17 - tyle zapłacisz za wymianę baterii lub ekranu. Apple podał koszty naprawy
Rosja zwraca się do kraju NATO. Prosi o zwrot broni
Rosja zwraca się do kraju NATO. Prosi o zwrot broni
Cała plaża w Krabach. Niesamowity widok w Ustce
Cała plaża w Krabach. Niesamowity widok w Ustce
Polska reaguje na drony Rosjan. Ukraińcy przeszkolą naszych żołnierzy
Polska reaguje na drony Rosjan. Ukraińcy przeszkolą naszych żołnierzy
Technologia tu nie pomoże. Lód polarny trzeba ratować inaczej
Technologia tu nie pomoże. Lód polarny trzeba ratować inaczej
Nowa kometa pojawiła się na niebie. "Ma jasny, długi warkocz"
Nowa kometa pojawiła się na niebie. "Ma jasny, długi warkocz"
Nietypowy wyścig w Japonii. Mitsubishi wagi ciężkiej na torze Suzuka
Nietypowy wyścig w Japonii. Mitsubishi wagi ciężkiej na torze Suzuka
Tajemnicze zjawisko w Chile. Naukowcy nie wiedzą, co to jest
Tajemnicze zjawisko w Chile. Naukowcy nie wiedzą, co to jest