Ta aplikacja pozwala przejąć kontrolę nad samolotem!
Zawsze uważałem, że prośby o wyłączenie elektroniki podczas lotu są mocno naciąganym względem bezpieczeństwa. Ale jeden specjalista od zabezpieczeń sprawił, że zmieniłem zdanie – Hugo Teso udowodnił, że za pomocą telefonu na Androidzie można przejąć kontrolę nad samolotem.
Teso ma unikalną perspektywę na zabezpieczenia samolotów, ponieważ jest pilotem. Jest także konsultantem do spraw bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni, który na konferencji Hack In The Box, która odbyła się wczoraj w Amsterdamie, pochwalił się stworzonymi przez siebie narzędziami. Niby wystąpienie jak każde inne, ale stworzona przez niego aplikacja na Androida o nazwie PlaneSploit pozwala sąsiadowi obok przejąć kontrolę nad samolotem z poziomu smartfona.
Jednym z systemów, do których udało się włamać Teso jest Automatic Dependent Surveillance-Broadcast (ADS-B), który wysyła informacje na temat położenia samolotu jego prędkości itp. nie tylko do wieży, ale także do innych samolotów znajdujących się w okolicy. Kilka kliknięć i samolot nadaje nieprawidłową pozycję. Niby niewiele, ale nawet najlepsza kontrola lotu sprowadzi taką maszynę w krzaki, a nie na pas startowy.
Innym systemem, do którego udało mu się włamać przy pomocy swojej aplikacji jest Aircraft Communications Addressing and Reporting System (ACARS), który wykorzystywany jest do przekazywania wiadomości tekstowych pomiędzy samolotem a kontrolą lotu.
Wykorzystując luki w tych systemach Teso dobrał się do głównego komputera samolotu, co pozwoliło mu wysyłać fałszywe informacje wpływające na zachowanie symulowanej maszyny. Teso pochwalił się, że dzięki PlaneSploit udało mu się przejąć kontrolę nad wieloma systemami samolotu –. od świateł w kabinie, do sterów.
Czy jest się czego obawiać?
Na szczęście nie musimy w tej chwili martwić się o to, że sąsiad ze smartfonem planuje kolejny 1. września – Teso nie przekazał słuchaczom żadnych szczegółów technicznych na temat luk w zabezpieczeniach samolotów, jego aplikacja nie będzie ogólnodostępna, a nawet jeśli by była, jeszcze przed swoim wystąpieniem rozpoczął współpracę z producentami samolotów by załatać dziury w ich zabezpieczeniach.
Tak czy inaczej, tworzy się nowy, potencjalnie bardzo lukratywny rynek antywirusów i firewalli instalowanych w samolotach. Być może już wkrótce oprócz przyjmowania komend, komputery pokładowe będą musiały także wypowiadać znaną regułkę: "Baza wirusów została zaktualizowana".
Polecamy w serwisie Giznet.pl: Nietypowe problemy astronautów misji Apollo 10