Steven Spielberg nas okłamał. Tyranozaur nie mógł biegać
Ucieczka bohaterów "Parku Jurajskiego", filmu reżyserowanego przez Stevena Spielberga była wyolbrzymiona – wynika z badań naukowców z Uniwersytetu w Manchesterze. Pościg dinozaura zakończyłby się dla niego bolesnym upadkiem.
Do przeprowadzenia badania, czy przedstawiony w filmie "Park Jurajski" gigantyczny dinozaur rzeczywiście mógł biec za uciekającymi przed nim bohaterami w samochodzie wykorzystano specjalny program komputerowy. "Hollywoodzkie produkcje naciągają rzeczywistość" – zauważają uczeni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skąd pomysł zbadania, czy dinozaur mógł biegać?
Mający premierę w 1993 r. "Park Jurajski" pokazywał wiele różnych dinozaurów, które wyginęły ok. 70 mln lat temu. Nie wchodząc w szczegóły fabuły, w oczach wielu widzów powinna zachować się scena przedstawiająca bieg gigantycznego tyranozaura za samochodem, w którym znajduje się ranny dr Ian Malcolm.
Naukowcy postanowili zatem przyjrzeć się, czy uciekający pojazd, którego kierowca wciska pedał przyspieszenia w podłogę w rzeczywistości mógłby być osiągalnym dla dinozaura celem. Jak się okazało, pospieszanie kierowcy, by jechał szybciej było filmową fikcją, bowiem kierowca zgubiłby pościg zaraz po przekroczeniu prędkości 20 km/h.
Pościg tyranozaura mógł zakończyć źle się dla niego zakończyć
"Ważący ok. 6 ton i mierzący niemal 13 metrów dinozaur nie był w stanie poruszać się z prędkością większą niż 20 km/h" – twierdzą naukowcy z Manchesteru. Ich zdaniem, gdyby tylko tyranozaur poruszał się z prędkością powyżej wspomnianych 20 km/h, taki bieg mógłby zakończyć się dla niego fatalnie. W najlepszym wypadku tyranozaur przewróciłby się – z uwagi na dużą wagę głowy, a w najgorszym przy okazji doznałby złamań nóg lub nawet kręgosłupa.
O ile w pierwszym przypadku zdrowie tyranozaura nie byłoby zagrożone, tak poważniejszy upadek mógłby wiązać się nawet ze śmiercią giganta. Symulacja komputerowa ruchów dinozaura udowodniła, że Tyrannosaurus rex był gatunkiem drapieżnika, który atakował swoje ofiary bez rzucania się za nimi w pościg.
Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski