Sprząta, jakby jutra nie było. Robot, którego potrzebujesz [BURTAN OCENIA]
Wielkieś mi uczynił pustki w domu moim, mój drogi robocie, tym zniknieniem swoim. Tak w skrócie mogę opisać to, jak bardzo zżyłem się z robotem do odkurzania od Xiaomi. 2019 rok polecam zacząć właśnie z nim.
W morzu barachła, którego zdarzyło mi się używać, trafiały się urządzenia do odkurzania powierzchni płaskich. Zazwyczaj były to małe utrapienia, bo albo nie odkurzały na dywanie, albo robiły to niedokładnie, albo nie radziły sobie z trasą i wpadały w zapętlenie. Czasami nie potrafiły również przejść przez próg i kończyły zawieszone w jednym pokoju.
Urządzenia te nie były z najwyższej półki, bo jednak staram się recenzować sprzęt budżetowy. Wierzę po prostu, że często można wyłapać urządzenie dobre, którego cena nie jest odpowiednikiem średniej krajowej.
Jak mawiają koneserzy smartfonów, "Xiaomi najlepsze". Kiedy zobaczyłem, że chińska firma ma w swojej ofercie robota do odkurzania, postanowiłem sprawdzić, czy maksyma ta tyczy się innych jego sprzętów. I Mi Robot Vacuum Cleaner to istny azjatycki tygrys w swojej klasie cenowej.
Mi Robot Vacuum Cleaner - korzystanie
Dużym plusem urządzenia jest łatwość i elastyczność w jego korzystaniu. Po wyjęciu z pudełka musimy tylko podłączyć dok ładujący, dokręcić zmiotkę, włożyć pojemnik na śmieci i możemy działać. A właściwie odkurzacz może. Wystarczy kliknąć, a robot zacznie jeździć po mieszkaniu. Prościej się nie da. To duży plus. Zwłaszcza, że odkurzacza posiada takie koła, które pozwalają mu "wspiąć" się na co wyższe progi. Sytuacje, w których zaklinował się na jednym z nich, były marginalne.
Zobacz Też: Test słuchawek bezprzewodowych
Zabawnie wygląda za to wracanie do doku. Robot czasem potrzebował dłuższej chwili na zorientowanie się, gdzie dokładnie ma pojechać, ale zawsze mu się to udawało. Czasem z pomocą lekkich kuksańców we właściwą stronę.
Dokładność, jaką oferuje odkurzacz od Xiaomi, można określić jako satysfakcjonującą. Robot bardzo dobrze zgarnia wszelkie pyłki oraz kurz. Także ze wspomnianych już dywanów – nawet na tych bardziej frędzlowatych nie było sytuacji, by zmiotka wkręcała się w tkaninę. Także na najwyższych obrotach. Z drugiej strony pojawia się problem. Robot ma dość masywne kształty, przez co nie wjedzie w co ciaśniejsze przejścia.
Może to sprawiać problemy na przykład w mniejszej łazience, gdzie między toaletą a umywalką jest wąskie przejście. Z drugiej strony jest na tyle płaski, że bez problemu odkurzy pod komodą, co zawsze bywało problemem w czasie porządków. Teraz już go nie ma, co bardzo sobie cenię.
Dotychczas mamy do czynienia z dobrym urządzeniem w rozsądnej cenie. Jednak pełnię swoich możliwości Mi Robot Vacuum Cleaner ujawnia dopiero po zainstalowaniu dedykowanej aplikacji. Tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa. Już tłumaczę, dlaczego.
Apka
Aplikacja pozwala na bardziej zniuansowane korzystanie z odkurzacza. Dzięki niej mamy wgląd do zmapowanego przez robota mieszkania. Widzimy na niej położenie jego oraz stacji dokującej. Przy czyszczeniu pokazana jest też trasa robota, która przybiera czasem naprawdę wymyślne kształty, oparte głównie o elipsy.
Ale aplikacja pozwala na znacznie więcej. Przede wszystkim możemy włączyć sprzątanie w każdej chwili - czy jesteśmy w domu, podróży czy pracy. Nieistotne. Dopóki internet hula, tak długo możemy uruchamiać robota zdalnie. Co ważne, nie tylko na docelowe sprzątanie. Możemy wybrać, jaki fragment domu i ile razy będzie go sprzątać (trzy powtórzenia są maksymalne), zaznaczając palcami dany obszar w ramach sprzątania "strefowego". Możemy również urządzenie do danego miejsca, które chcemy wyczyścić, jeśli myślimy o bardziej punktowym sprzątaniu. Dodatkowo mamy podane informacje o stanie baterii, wyczyszczonych metrach kwadratowych oraz czasie ostatniego sprzątania.
Istotnym elementem aplikacji jest również sprawdzanie stanu poszczególnych podzespołów – czujników, zmiotki czy szczotki głównej. Aplikacja na bieżąco informuje o ich zużyciu, pokazując, ile godzin pozostało nam do wymiany lub po prostu wyczyszczenia suchą szmatką danego elementu. Co istotne, przez kwartał używania urządzenia średnio raz dziennie nie wymusiło na mnie wymiany czegokolwiek. Najpewniej wynika to z metrażu mieszkania, co tylko potwierdza użyteczność takiego sprzętu we własnym M2. A i bateria spokojnie wystarcza na ponad jeden pełny cykl na około 50 metrów kwadratowych.
Na duży plus postrzegam również łatwy dostęp do krótkich filmików instruktażowych. Trwają minutę, a jasno pokazują, jak na przykład wyjąć pojemnik z odpadami. Warto je obejrzeć choćby to, by nie popełnić jakiegoś błędu. Sam chciałem umyć filtr pod wodą, ale wideo wybiło mi ten pomysł z głowy.
Wady i podsumowanie
Na koniec warto wspomnieć o pewnych drobnych wadach. Aplikacja bywa niestabilna i czasem dochodzi do sytuacji, w której resetowała mapę mieszkania, więc robot musiał wytyczać trasę na nowo. Kolejną wadą jest nieco głośna praca na najmocniejszym trybie – niektórym może to przeszkadzać, ale jest to dalej porównywalna głośność do tej znanej z tradycyjnych odkurzaczy.
Mi Robot Vacuum Cleaner nie jest fanem kabli. Przed sprzątaniem trzeba upewnić się, że nie znajdują się na podłodze. Inaczej czeka nas powiadomienie o tym, że coś wkr ęciło się w szczotkę i czeka nas mozolne wyjmowanie. To samo tyczy się niektórych zabawek – tę uwagę dedykuję przede wszystkim właścicielom zwierząt. Gryzaki i myszki muszą zniknąć, bo one też zablokują działanie naszego urządzenia.
Choćbym chciał, to nie mogę dać Mi Robot Vacuum Cleaner złej recenzji. Za 1300 złotych otrzymujemy porządny sprzęt z niezłą aplikacją, który zaoszczędzi nam mnóstwo czasu. I na pewno będziemy mieli mniej pobrudzone podłogi. Poza tym nasz kot również się do niego przekonał. Dla mnie to ostateczna rekomendacja.