Sposób rolników na grad. Strzelają z działa
"Volkswagen oskarżony o niszczenie upraw w Meksyku przez używanie technologii wpływającej na pogodę". Tak brzmiący nagłówek można by spokojnie wziąć za tanią sensację, gdyby nie fakt, że pojawił się na stronie CNN. Okazuje się, że każde słowo jest prawdą.
Meksykańscy farmerzy oskarżyli fabrykę Volkswagena w mieście Puebla o spowodowanie suszy. Producent samochodów używa bowiem dział antygradowych do ochrony nowych samochodów, stojących na otwartym parkingu, przed uszkodzeniem od spadającego lodu. Według farmerów działa, oprócz gradu, przeganiały także deszcz. Volkswagen ustąpił i obiecał, że będzie rzadziej strzelał.
Producent samochodów wcale nie musiał tego robić, bo nie ma żadnych badań, które sugerowałyby, że działa antygradowe są również działami antydeszczowymi. Mało tego, nie ma nawet badań, które by potwierdziły, że działa antygradowe działają choćby na grad.
- To prawda, że nie ma takich badań - mówi w rozmowie z WP Tech Maciej Kozarzewski z firmy Agro Partners, która zajmuje się sprzedażą dział antygradowych w Polsce. - Takie analiza wymagałaby bowiem wlecenia w chmurę w momencie strzału, obserwowania rezultatów i wielokrotnego powtórzenia badania. Do tej pory nikt z zainteresowanych nie miał ani możliwości technicznych, ani pieniędzy na przeprowadzenie takich badań - dodaje.
Jak działają działa antygradowe?
Działa antrygradowe tworzą wybuchową mieszankę z acetylenu i powietrza w komorze spalania. Taki związek wybucha tworząc wysokie ciśnienie, które następnie lufą uchodzi do góry. Powstała fala uderzeniowa podróżuje do 15 km nad powierzchnię ziemi i rozbija gradziny (kulki lodu występujące podczas gradu), zanim te spadną na ziemię, niszcząc uprawy, samochody lub budynki. Celem dział nie jest zatem rozganianie chmur, a rozbijanie gradzin. Te zresztą spadają dalej, ale w formie deszczu lub śniegu.
- My nie mieliśmy gradu od momentu zainstalowania działa, czyli od czterech lat - mówi w rozmowie z WP Tech Marcin Krasoń, który wykorzystuje działo antygradowe do ochrony szklarni i produkcji rozsad (młodych roślin) warzyw. - Działo jest zintegrowane z radarem pogodowym i strzela automatycznie, ale tylko w przypadku gradu. Deszcz "przepuszcza" bez problemu.
Maciej Krasoń zainwestował w działo, mimo że działanie sprzętu jest niepotwierdzone, a samo urządzenie jest dość drogie. Kosztuje 40 tys. euro, czyli 170 tys. złotych. Mówi, że nie żałuje, bo ubezpieczenie infrastruktury i warzyw od gradu byłoby jeszcze droższe. Ponadto straciłby zaufanie partnerów, gdyby nie dostarczył zamówionego produktu.
Działo kupione przez Krasonia strzela automatycznie. Oznacza to, że zarówno pracownicy, jak i okoliczni mieszkańcy, są od czasu do czasu zaskakiwani hukami na poziomie głośności osiągającym nawet 120 decybeli. To taki hałas, jaki generuje wirnik śmigłowca w odległości 5 metrów i uważany jest za granicę bólu.
- Na początku okoliczni mieszkańcy skarżyli się na hałas - mówi o swoich początkach z działem Maciej Krasoń. - Jednak gdy zobaczyli, że w okolicznych miejscowościach grad wyrządził szkody, a u nas nie, to zmienili zdanie. Teraz nawet doceniają obecność działa antygradowego w okolicy.
W Polsce działa trzech producentów dział przeciwgradowych. Maszyny te najpopularniejsze są wśród sadowników, ale także wśród właścicieli szklarni czy - tak jak w Meksyku - fabryk samochodów.