Skutki użycia broni atomowej. Odkryto straszną prawdę
Po II wojnie światowej wojska USA dokonały kilku prób jądrowych w pobliżu atolu Bikini. Od tego czasu minęło ponad 70 lat, ale nowe, szczegółowe mapy dna morskiego pokazują, że jest ono wciąż pełne powybuchowych kraterów i szczątków statków, które brały udział w próbach.
Koniec drugiej wojny światowej rozpoczął wyścig zbrojeń, który obejmował rywalizacje w zakresie posiadanej broni atomowej. Stany Zjednoczone testowały swoje możliwości jądrowe na Wyspach Marshalla, które są jednym z najdalej położonych miejsc na świecie.
Testy jądrowe na Wyspach Marshalla
Broń jądrową testowano głównie na atolach Bikini oraz Enewetak. Łącznie zdetonowano aż 67 ładunków atomowych, w tym bombę Bravo. Była to najpotężniejsza bomba wodorowa, która powstała w Stanach Zjednoczonych.
Testy jądrowe odbywały się również pod wodą, gdzie wojsko USA sprawdzało, jak taka broń sprawdzi się w przypadku jednostek pływających. Cała operacja nosiła nazwę "Crossroads". W jej trakcie, w latach 1946-1958 zdetonowano aż 22 bomby atomowe na atolu Bikini.
Próby jądrowe na atolu Bikini doprowadziły do skażenia jego znacznego obszaru. Zmusiły również ludność zamieszkującą pobliskie atole do przeprowadzki. Wiele osób do dzisiaj nie może wrócić do swojego domu. Znaczna część Wysp Marshalla wykazuje większą radioaktywność niż Czarnobyl.
Nowe mapy morskiego dna
Na spotkaniu American Geophysical Union (AGU) zespół badaczy zaprezentował wyniki analiz przeprowadzonych w obszarach testowania broni atomowej na Wyspach Marshalla. Stworzone mapy pokazały, że w miejscach wybuchów znajdują się ogromne kratery, a w ich pobliżu znajdują się zatopione wraki statków. Pomimo upływu czasu, ślady prób jądrowych nie zniknęły, a piasek nie zasypał kraterów.