Seks, narkotyki, hipnoza: tajny program CIA, który wyrwał się spod kontroli
Projekt MKULTRA miał dać CIA możliwość włamywania się do ludzkich umysłów, wydobywania informacji, wymazywania wspomnień, przebudowy osobowości. Miał posłużyć do tworzenia niewykrywalnych, bo nieświadomych swojej roli zabójców. Ocalałe akta programu odkrywają przerażającą prawdę.
To był zwykły, ciepły dzień lata 1954 roku w typowym amerykańskim domu na przedmieściu. Pani Smith jak co rano wyprawiła dzieci do szkoły, pocałunkiem pożegnała idącego do pracy męża i zabrała się za sprzątanie kuchni. Zanim zdążyła skończyć ładowanie zmywarki, zadzwonił telefon. Głos mężczyzny w słuchawce był spokojny, czysty i wyraźny: "Dzień dobry pani, czy mógłbym zająć pani chwilę przedstawiając nasz najnowszy… Toster. Konwalia. Lodowiec."
Być może powiedział coś jeszcze, ale pani Smith już nie słuchała. Niczym automat wzięła schowaną w szafie torebkę i szybkim krokiem wyszła z domu. Kiedy wróciła, już bez torebki, podjęła sprzątanie jakby nigdy go nie przerywała. Nigdy nie przypomniała sobie, gdzie była i co robiła tego dnia. Nigdy też nie skojarzyła telefonu od sprzedawcy tosterów z pożarem, który wybuchł w domu mieszkającego niedaleko nadmiernie wścibskiego dziennikarza. Przez jakiś czas szukała tylko bezskutecznie swojej ulubionej torebki, która nie wiedzieć czemu zaginęła bez śladu. Ale i o niej szybko zapomniała, kiedy pan Smith kupił jej na urodziny nową.
Scenariusz, w którym zwyczajna osoba może okazać się uśpionym agentem, którego hipnotycznie zaprogramowane instrukcje wyzwala specjalne hasło, wydaje się pochodzić wprost z sensacyjnego filmu w rodzaju "Zimowego Żołnierza" z serii ekranizacji komiksów Marvela. Jednak jeśli wierzyć odtajnionym dokumentom CIA, do których dotarł NY Post, dokładnie tak - poza użyciem faktycznych środków zapalających - wyglądał jeden z eksperymentów tajnego programu badań i modyfikacji ludzkiego zachowania, znany jako MKULTRA.
Komunistyczne zagrożenie – lepiej być naćpanym niż czerwonym?
Korzenie projektu MKULTRA sięgają czasów II Wojny Światowej, kiedy po obu stronach frontów po raz pierwszy systemowo i na dużą skalę zastosowano substancje psychoaktywne - czyli po prostu narkotyki - pomagające żołnierzom przezwyciężyć zmęczenie i dłużej utrzymać koncentrację. Wkrótce po wojnie, w narastającym pomiędzy ZSRR i Stanami Zjednoczonymi napięciu pojawiło się przeświadczenie, że sowieci pracują nad, lub może mają już wdrożone metody przesłuchiwania schwytanych agentów i żołnierzy z wykorzystaniem narkotyków i hipnozy.
Wierzono też, że Rosjanie i Chińczycy potrafią przeprowadzić zachodnim jeńcom skuteczne pranie mózgu, zmieniając ich w nieświadomych agentów pracujących dla ZSRR i CHRLD. W 1950 roku uruchomiono więc projekt badawczy o kryptonimie Bluebird, którego celem było opracowanie sposobów zapewnienia własnym ludziom skutecznej obrony. Bardzo szybko jednak, bo już rok później, kryptonim programu zmieniono na Artichok (karczoch) a do zakresu jego zainteresowań dodano prace nad sposobami wykorzystania narkotyków, alkoholu, hipnozy i innych niekonwencjonalnych metod do wydobywania informacji z przechwyconych agentów przeciwnika.
Pomysłów, które można byłoby przetestować, przybywało i w kwietniu 1953 roku Allan Dulles, dyrektor CIA, zainicjował projekt MKULTRA - połączony jednym kryptonimem i wspólną strukturą program, który błyskawicznie rozrósł się do kolosalnych rozmiarów. Na czele projektu postawiony został, stosownie do głównego kierunku zainteresowania programu, chemik Sidney Gottlieb.
Projekt MKULTRA obejmował aż 149 podprojektów, pogrupowanych w piętnaście kategorii, wśród których najważniejsze były te dotyczące efektów działania substancji chemicznych, takich jak narkotyki i alkohol, na umysł człowieka, hipnozy - często w połączeniu z narkotykami - oraz badania cykli snu, wpływu deprywacji sensorycznej oraz innych czynników fizycznych. Oprócz tego naukowcy i agenci zaangażowani w projekty MKULTRA badali między innymi metody oszukiwania poligrafu (popularnie nazywanego wykrywaczem kłamstw), sposoby pozyskiwania narkotyków, a także przydatność technik wykorzystywanych przez magików, iluzjonistów i prestidigitatorów w działaniach wywiadowczych.
Seks, kłamstwa i narkotyki. Dużo narkotyków
Powszechna psychoza strachu przed czającymi się wszędzie komunistycznymi szpiegami i przekonanie, że trzeba sięgnąć po wszelkie dostępne środki w walce z zagrożeniem, stworzyły w latach 50. i 60. specyficzną atmosferę, w której CIA funkcjonowało niemal bez nadzoru. Jak wykazały odtajnione dokumenty, nie tylko kierownictwo agencji nawet nie próbowało prosić Kongresu o autoryzację działań związanych z MKULTRA, ale nawet wewnątrz CIA kierujący programem Sidney Gottlieb nie raportował jego postępów i rozwoju ani dyrektorowi Dullesowi, ani jego zastępcom.
Badanie wpływu narkotyków na funkcjonowanie mózgu skoncentrowano przede wszystkim na uważanym za niezwykle obiecujący, zsyntetyzowanym w 1938 roku dietyloamidzie kwasu lizergowego, znanego powszechnie pod pochodzącym od jego angielskiej nazwy akronimem LSD. Testy obejmowały grupy ochotników, między innymi żołnierzy, a także badania prowadzone we współpracujących z CIA placówkach medycznych i psychiatrycznych oraz więzieniach. Część osób, na których przeprowadzano testy, była informowana o przebiegu eksperymentów - choć, jak w przypadku więźniów, niekoniecznie mogła wyrazić sprzeciw. Większość "obiektów testowych" była jednak faszerowana narkotykami po kryjomu, bez świadomości, co się z nimi dzieje.
Działający na zlecenie CIA lub zatrudnieni w agencji lekarze poza wszelką kontrolą poddawali przypadkowych Amerykanów - mężczyzn, kobiety, dzieci, z pełnego przekroju etnicznego i socjalnego - eksperymentom, które można bez wahania określić jako nieludzkie. Pozbawiali ich snu, wywoływali za pomocą narkotyków stany bliskie delirium, lub katatonii, atakowali dźwiękami i wibracjami o wysokim natężeniu albo zamykali w komorach odcinających ich od wszelkich doznań zmysłowych.
Swego rodzaju szczytem samowoli był projekt Midnight Climax (co można tłumaczyć jako szczyt o północy). W San Francisco, Nowym Jorku i Mill Valley przygotowano specjalne apartamenty wyposażone w lustra weneckie i aparaturę rejestrującą. Pracujące na zlecenie CIA prostytutki wabiły do nich przypadkowych mężczyzn, podając im narkotyki i zadając pytania o ich pracę i życie osobiste. Agenci MKULTRA chcieli w ten sposób sprawdzić działanie kombinacji narkotyków i seksu na możliwość pozyskiwania informacji, ale też usiłowali w niektórych przypadkach zaimplantować hipnotycznie w podświadomości wykorzystywanych mężczyzn polecenia, na przykład dokonania rabunku czy nawet zabójstwa.
Powiem ci wszystko, co wiem. I wszystko, co sobie wyobrażam
Projekt MKULTRA funkcjonował przez niemal 20 lat, jednak jego efekty okazały się dalekie od oczekiwań. Najważniejszy cel, uzyskanie skutecznej metody wyciągania informacji z obcych agentów, nie został zrealizowany. Jak się okazało, traktowani różnego rodzaju narkotykami i wprowadzani w trans hipnotyczny przesłuchiwani bez oporów odpowiadali na pytania, ale większość tego, co mówili, nie miało nic wspólnego z rzeczywistością. Nie mając sposobu na odsianie prawdy od majaczeń, halucynacji i fantazji znarkotyzowanego mózgu, CIA musiała przyznać się do porażki.
Inny wielki cel, jakim było sztuczne, całkowite przebudowanie osobowości człowieka, powiódł się połowicznie. Udowodniono, że za pomocą narkotyków, deprywacji sensorycznej i hipnozy można zniszczyć tożsamość i usunąć wspomnienia, praktycznie cofając mózg do stadium rozwoju dziecka. Jednak w żadnym z eksperymentów MKULTRA nie udało się wbudować ofierze nowej, sztucznej osobowości, pozostawiając dziesiątki ofiar niczym popsute zabawki.
Kiedy w połowie lat 70. klimat wokół służb specjalnych zmienił się, a wyczulona po aferze Watergate opinia publiczna, media i politycy zaczęli domagać się ściślejszej kontroli, ówczesny dyrektor CIA, Richard Helms zarządził zamknięcie programu MKULTRA i zniszczenie całej pozostałej po nim dokumentacji.
Papiery, które ocalały od zniszczenia z powodu omyłkowego umieszczenia ich w niewłaściwym archiwum, a które zostały ujawnione w trakcie wszczętego przez Kongres USA śledztwa, pozwalają odtworzyć zaledwie fragmentaryczny obraz tego, co działo się w programie MKULTRA. Największą dziurę stanowi niemal całkowity brak efektów eksperymentów z hipnozą: pozostały jedynie relacje z drugiej ręki, mówiące o próbach programowania nic niepodejrzewających obywateli (jak ta, od której zaczęliśmy) czy mrożący krew w żyłach opis sytuacji, w której kobieta po usłyszeniu wpojonego jej hipnotycznie słowa-klucza chwyciła pistolet, wymierzyła w koleżankę i pociągnęła za spust. Na szczęście, eksperymentatorzy dali jej nienaładowaną broń.
Kto wie, może kiedyś dowiemy się, czy hipnoza okazała się CIA równie nieprzydatna, jak narkotyki, czy też programowi MKULTRA udało się osiągnąć swój cel, przynajmniej w tej dziedzinie?