Samsung SGH‑i900 Omnia - test

Samsung SGH-i900 Omnia wywołał niewiele mniejsze zamieszanie na rynku telefonów komórkowych niż premiera Apple iPhone 3G. W specjalistycznej prasie i wśród fascynatów nowoczesnych telefonów komórkowych, Omnia zaistniała jako bezpośredni konkurent produktu Apple’a. Wrzucenie obu telefonów do jednego worka ułatwił zbliżony design.

Samsung SGH-i900 Omnia - test

23.12.2008 | aktual.: 23.12.2008 14:20

Samsung SGH-i900 Omnia wywołał niewiele mniejsze zamieszanie na rynku telefonów komórkowych niż premiera Apple iPhone 3G. W specjalistycznej prasie i wśród fascynatów nowoczesnych telefonów komórkowych, Omnia zaistniała jako bezpośredni konkurent produktu Apple’a. Wrzucenie obu telefonów do jednego worka ułatwił zbliżony design. Jak się okazuje, oba telefony dzieli przepaść sprzętowa i programistyczna. Są zupełnie różne, trafiają w gusta i potrzeby zgoła innych użytkowników i jednoznaczne wyłonienie zwycięzcy nie jest możliwe.

Obraz
© ZOBACZ GALERIĘ SAMSUNGA OMNIA TUTAJ

Dla kogo zatem Omnia będzie strzałem w dziesiątkę? Przede wszystkim dla osób, które od lat korzystają z mobilnych wersji Windowsa i wiedzą jak w pełni wykorzystać jego możliwości. Jest to telefon dla osób lubujących się w „grzebaniu” w systemie, nanoszeniu poprawek, a także dla tych, którzy potrzebują zaplecza profesjonalnych, specjalistycznych aplikacji, których nie brakuje na platformie Windows Mobile Professional. Nasuwa się od razu zapytanie, a gdzie są Ci, dla których podstawą są multimedia? Mimo bardzo dobrego aparatu fotograficznego Omni, mniej ryzykowne będzie polecenie takim osobom telefonów Apple’a lub któregoś z przedstawicieli „symbianowej rodziny” Nokii czy Samsunga. Dlaczego? Między innymi na to pytanie odpowie poniższy test.

Ponadprzeciętne wzornictwo

Co tu dużo mówić – to jeden z najpiękniejszych telefonów na rynku. Zgodnie z modnym ostatnio kanonem, urządzenie jest tak smukłe jak tylko się da (12,5 mm), ma możliwie jak największy ekran (koniecznie dotykowy), a do tego pojawia się stylowa metalowa ramka wokół ekranu i garść innych metalowych wstawek. Nie da się przejść obok Omni obojętnie. Za design i pierwsze wrażenie, telefon łapie maksymalne noty.

3,2-calowy, dotykowy ekran o rozdzielczości WQVGA (240 x 400 pikseli), jest motywem przewodnim telefonu. Zajmuje on 3/4 powierzchni przedniego panelu. Nad nim znalazła się kamerka do wideorozmowy, czujnik jasności otoczenia oraz szczelina głośnika (jedynego głośnika telefonu). Poniżej ekranu mamy duże logo producenta, metalowe przyciski zielonej i czerwonej słuchawki oraz między nimi maleńką „mysz optyczną”. Mysz optyczna to tak jakby odwrócenie myszki komputerowej do góry nogami. Przesuwamy palcem po optycznym czujniku, co w efekcie daje przeskakiwanie po pozycjach menu lub alternatywnie ruch kursora ekranowego. Taka forma manipulatora kierunkowego to pomysł opatentowany przez samego Samsunga. W praktyce technologia ta działa bardzo dobrze, oferując większą precyzję nawet niż sam dotykowy ekran. Myszka działa też jako przycisk zatwierdzania (fizyczne wciśnięcie w obudowę). Niestety taki manipulator kierunkowy, jak i brak przycisków innych niż wybierania i kończenia połączenia, ograniczają użyteczność w
grach (szkoda, że ekran nie został wykonany w technologii multitouch, w znacznej mierze niwelującej tego typu problemy).

Lewy bok telefonu zawiera solidny zaczep smyczy i/lub rysika, a także wielofunkcyjne gniazdo USB/ładowarki/słuchawek/TV-out, osłonięte plastikową zaślepką. Prawy bok zawiera spust aparatu, przyciski głośności/zoom-u oraz niewielki przycisk wejścia do menu głównego. Ten ostatni wymaga szczególnej uwagi. Telefony z Windows Mobile mają trzy główne menu: ustawień, programów i ekranu Today. Łącznikiem między nimi jest menu start. W Samsungu Omnia pojawia się dodatkowe, czwarte menu w formie nakładki systemowej, która zawiera 24 najistotniejsze ikony oraz konfigurowalny panel skrótów własnych. Niewielki przycisk na boku Omni otwiera to nowatorskie menu Samsunga, ale nie tylko. Jego długie przyciśnięcie otwiera panel pracy wielozadaniowej, który pozwala na przełączanie się między aktywnymi aplikacjami oraz ich wyłączanie. Ponadto w trybie odtwarzania muzyki, ponad listą aktywnych procesów, pojawia się pasek zmiany utworów. Śmiało mogę określić rozwiązanie Samsunga jako perfekcyjne, szczególnie gdy chodzi o
tą drugą funkcjonalność.

Górny bok telefonu zawiera podświetlany włącznik telefonu oraz przycisk resetu. Naciśnięcie przycisku zasilania, przy włączonym telefonie, wyłącza ekran i blokuje przyciski. Zielona i czerwona słuchawka oraz mysz optyczna mogą jednak jeszcze przez chwilę odblokować telefon (kilkanaście sekund), później konieczne jest naciśnięcie przycisku zasilania. Pod względem ergonomii nie jest to dobre rozwiązanie. Włącznik telefonu nie jest bezpośrednio widoczny, w przeciwieństwie do przycisków przedniego i bocznych paneli. Poza tym nie wystaje poza obudowę i jest odczuwalnie wciskany w jej obręb. Samsung stosował już w swoich telefonach (w tym z Winows Mobile) o wiele lepsze rozwiązanie, w postaci suwaka na prawym boku telefonu. Szkoda, że tym razem go zabrakło, nawet Nokia postawiła na zbliżony patent w swojej N96. Na dolnym boku obudowy umieszczono jedynie mikrofon.

Obraz
© ZOBACZ GALERIĘ SAMSUNGA OMNIA TUTAJ (fot. Telepolis)

Tył telefonu zdominowany został przez wielką, plastikową pokrywę baterii, o charakterystycznej, porowatej fakturze. Testowy egzemplarz bardzo wyraźnie i irytująco skrzypiał w obrębie niemal całej jej powierzchni. Każdemu naciśnięciu wszędobylskiego w Windows Mobile OK/X, towarzyszyło charakterystycznie zachrobotanie obudowy. Dla zwiększenia obiektywności oceny, postanowiłem sprawdzić jak sytuacja wygląda na innym egzemplarzu. Mający tydzień telefon nie miał tej przypadłości. Mimo wszystko obawiam się, że po dłuższym użytkowaniu problem ten dotknie każdej Omni. To wątpliwy urok stosowania aż tak dużych elementów konstrukcji obudowy, które z założenia nie są przymocowane na stałe. Delikatne skrzypiała także górna część prawego boku telefonu. Pokrywa baterii nie ma żadnego przycisku blokującego. Zsuwa się ona ku dołowi bez większego oporu. Jedynym hamulcem jest tu aparat fotograficzny i dioda doświetlająca, dla których wyodrębniono specjalny otwór. I tu pojawia się straszna informacja dla miłośników wykonywania
zdjęć przy użyciu telefonu. Producent tak przystosował aparat fotograficzny, by przy otwieraniu obudowy, panel przejeżdżał po jego powierzchni. Ba, nawet na obiektyw nałożono specjalnie wyprofilowaną warstwę plastiku, po której pokrywa zjeżdża jak Małysz po skoczni. Takie rozwiązanie wzbudziło we mnie wiele wątpliwości. Po pierwsze, jeśli między panel a aparat wpadnie jakaś drobina piasku, to przy otwieraniu obudowy możemy nią przejechać po obiektywie. Po drugie, obiektyw wystaje dolną krawędzią poza obręb tylnego panelu, a przez to leżąc na stole opiera się o podłoże właśnie na naszych drogocennych pięciu megapikselach. I wreszcie po trzecie, nałożenie na obiektyw bryły plastiku w kształcie pryzmatu jest głupotą z punktu widzenia fizyki.

A za pokrywą baterii energetyczne monstrum

Litowo-jonowe ogniwo, mimo bardzo kompaktowych rozmiarów, ma pojemność aż 1440 mAh. Biorąc pod uwagę głodomora jakim jest taktowany zegarem 624 MHz procesor, Windows Mobile oraz potężny ekran, tak pojemna bateria nie jest niczym na wyrost – to wręcz konieczność. Producent mówi o aż 500 godzinach pracy w trybie czuwania i o prawie 6 godzinach rozmowy. Nie są to wartości abstrakcyjne. Telefon pracujący tylko w trybie obsługi poczty email w technologii Push, bez trudu pracował pełne 4 doby. Jednak mało kto używa telefonu właśnie w taki sposób, a mnogość funkcji to także wiele alternatywnych form pochłaniania energii. Krótkie zabawy GPS-em, kilkanaście minut rozmowy dziennie, kilkanaście zdjęć i godzina Internetu po WiFi nie są jednak jakimś specjalnym wyzwaniem dla telefonu – prośba o ładowarkę pojawiła się dopiero po prawie trzech dobach. Przy zbliżonym użytkowaniu Apple iPhone 3G, czas pracy telefonu z jabłkowym logo jest dwukrotnie krótszy. Samsung konstruując Omnię mierzył siły na zamiary. Podobna bateria w
telefonie bez tak wymagającego procesora i systemu operacyjnego, daje szansę na powtórzenie sukcesu Nokii 6310i. Nawet jednak w potworze takim jak Omnia gwarantuje sensowny czas pracy.

Gniazdo karty SIM nie leży pod samą baterią, jednak dopiero wyjęcie baterii umożliwia wymianę karty. Niestety podobnie sprawa wygląda z kartami microSD, które wymieniać można dopiero po wyłączeniu telefonu. Owszem, byłaby to bardzo poważna wada w prawie każdym telefonie, ale w Omni nie jest aż tak bardzo odczuwalna. 8 czy 16 GB pamięci wewnętrznej telefonu to stosowna rekompensata ze strony producenta za to niedopatrzenie.

Menu telefonu – czegoś takiego nie spodziewał się nawet Bill Gates

Wiele nie zaryzykuję stwierdzeniem, że Windows Mobile ma największe możliwości personalizacji wśród wszystkich mobilnych systemów operacyjnych. Przez długi czas producenci wszelkiego rodzaju dodatków/pluginów skupiali się głównie na modyfikacji elementów ekranu Today. HTC przy pomocy Touch Flo i Touch Flo 3D postanowił zbudować ekran Today na nowo, podobnie uczynił Samsung w swojej Omni – w obu przypadkach nacisk położono przede wszystkim na obsługę telefonów bez użycia rysika.

Obraz
© ZOBACZ GALERIĘ SAMSUNGA OMNIA TUTAJ (fot. Telepolis)

Ilość wariantów pulpitu z jakim mamy na co dzień do czynienia w Samsungu Omnia zależy praktycznie tylko od naszej inwencji twórczej i od określenia co jest nam aktualnie potrzebne. Klasyczny pulpit Windows Mobile uzupełniamy o dogodne dla nas elementy. Standardowo do wyboru mamy aż 14 pozycji, wśród których trzy zostały kompleksowo przygotowane przez Samsunga. Propozycje Samsunga diametralnie zmieniają sposób korzystania z telefonu i w znacznym stopniu niwelują konieczność zakupu dodatkowych, płatnych aplikacji modyfikujących pulpit.

Pierwsza z propozycji Samsunga, to rozreklamowany Samsung Widget. W trybie tym uzyskujemy pulpit na którym znajdzie się wybrana przez nas tapeta oraz widgety (gadżety), których skład i kompozycja może być dowolnie zmieniana. Na lewym boku ekranu znajduje się zakładka, po której naciśnięciu rozwija się pionowa lista dostępnych widgetów. Standardowo znalazły się wśród nich: zegar analogowy, zegar cyfrowy, lista profili dźwiękowych, poczta SMS/MMS/email, skrót do przeglądarki internetowej, radio FM, menadżer interfejsów bezprzewodowych, przegląd tapet, skrót do notatnika, zegar światowy, odtwarzacz muzyczny, kalendarz, informacja o sieci, panel ulubionych kontaktów i skrót do gier.

Każdy z dodatków może być umieszczony w dowolnym miejscu pulpitu i wygląda bardzo atrakcyjnie dzięki zastosowaniu przeźroczystości. Co ciekawe, w poziomym układzie ekranu, na który przejść można bez trudu dzięki akcelerometrowi, do dyspozycji mamy drugi pulpit widgetowy, o zawartości niezależnej względem pionowego. Jedyną cechą wspólną obu pulpitów są wyskakujące powiadomienia o nowych zdarzeniach (np. przychodzący SMS). W praktyce ten widowiskowy pulpit nie nadaje się do szybkiej i wygodnej pracy – bardzo łatwo jest włączyć niechcianą aplikację czy przypadkiem zmienić rozłożenie jego elementów. Potrafił on też przy natłoku widgetów wywołać niekontrolowane wyłączenie się telefonu.

Pulpit numer dwa, na który trafiłem podczas testów to Samsung Today 1. Pozwolił on na złapanie oddechu po typowo rozrywkowych widetach. Pulpit wypełnia w tym wypadku 12 ikon: Spis Połączeń, SMS/MMS, e-mail, Internet, Kontakty, Radio FM, Muzyka, Wideo, Zdjęcie, Telefon, Kalendarz, Menu. Ikony są duże i łatwe do wybrania. Może nawet za łatwe. Wystarczy powiedzieć, że po zakończeniu jednego z połączeń głosowych na ekranie telefonu ujrzałem otworzoną stronę główną przeglądarki internetowej (było nią TELEPOLIS.PL rzecz jasna;). Stwierdziłem zatem, że trzeba szukać innego, mniej przypadkowego rozwiązania i wtedy właśnie pojawił się…

Pulpit numer trzy, określony jako Samsung Today 2. Pulpit jest niemalże pusty. Po środku jest wielki zegar (z datą niestety po angielsku), a nad nim pasek przesuwających się trzech ikon: Kontakty, Połączenia i Ustawienia. Ikony mają podwójne znaczenie. Naciśnięcie ikony „Połączenia” powoduje, że na pulpicie pojawiają się trzy ikony: spisu połączeń, wiadomości i poczty email, jednak drugie naciśnięcie ikony połączeń prowadzi nas już do menu głównego. „Ustawienia” to siatka 9-ciu ikon: Tryb Samolotowy, Wibracje, Czujnik ruchu, Bluetooth, Wi-Fi, Telefon, Mysz, Lampa błyskowa oraz USB. Naciśnięcie kolejny raz ikony ustawień blokuje lub odblokowuje możliwość uruchamiania wspomnianych 9-ciu ikon. Koneserzy aplikacji typu „zamień telefon w latarkę”, otrzymują tego typu aplikację gratis (ikona lampa błyskowa). Podoba mi się także szybki dostęp do blokady automatycznej zmiany orientacji ekranu czy też wyłączenia myszy optycznej. Do pożyteczności umieszczenia w tym miejscu włącznika Bluetooth czy WiFi nie musze chyba
nikogo przekonywać. Ostatnia z pozycji górnej belki to „Kontakty”. Za jej pomocą stworzyć możemy ikonową listę najważniejszych kontaktów, gdzie wybieramy nie nazwisko, a zdjęcie osoby. Kolejne naciśnięcie przycisku kontaktów pozwala na usuwanie zbędnych pozycji.

Ostatni pulpitów był jednocześnie ostatnią szansą jaką dałem Omni na wywiązanie się z obietnic producenta dotyczących obsługi telefonu bez użycia rysika. No i wreszcie w miarę udało się – na tyle, na ile pozwalał na to Windows Mobile. Obok interaktywnego pulpitu, producent przygotował wspomniane wyżej 24-ikonowe menu wraz z panelem dodatkowych skrótów własnych, do którego dostęp oprócz ekranu daje przycisk funkcyjny na prawym boku telefonu. Ikony rozmieszczone są w 2 panelach, niestety można zapomnieć o przełączaniu się między nimi przy pomocy gestów (jak w iPhonie).Technicznie jest to wykonalne, ale wymaga tak wielkiej precyzji, że ryzyko otworzenia przypadkowej aplikacji skutecznie nas zniechęca – należy nacisnąć dowolną ikonę, przytrzymać, a następnie przesunąć palcem w dół lub górę. W praktyce, gdy jesteśmy w ruchu, każde przesunięcie listy tą drogą kończy się uruchomieniem niechcianej aplikacji.

Całe szczęście mamy możliwość także naciśnięcia niewielkie strzałki na środku dolnej belki menu. Choć menu główne wygląda dość ładnie z całym tym ogromem kolorowych ikonek Samsunga, to jednak jest dość kłopotliwe w obsłudze za pomocą palców. Aż prosi się, żeby ikony były najpierw zaznaczane, a dopiero po drugim naciśnięciu następował start aplikacji. Dziwi także brak sygnalizacji dotyku wibracją, który pojawia się w przypadku ekranu Today. Menu „Skróty” uzupełniające menu główne, pozwala na stworzenie siatki własnych 12 aplikacji, do których szybki dostęp jest dla nas najważniejszy. Modyfikacja listy odbywa się na tej samej zasadzie co w przypadku pulpitu opartego o widgety. Przenoszenie ikonek przy pomocy palców działa wyśmienicie.

Internet – przepis na zmarnotrawienie myśli technicznej

Przeglądanie Internetu przy użyciu Samsunga Omnia to pewien kompromis. Z jednej strony otrzymujemy potęgę w postaci przeglądarki Opera Mobile 9.5 oraz HSDPA o prędkości do 7,2 Mb/s uzupełnionego dodatkowo o WiFi, a z drugiej walczymy z wąskim gardłem jakim jest rozdzielczość ekranu i jego niska czułość. Rendering stron jest zachwycający, podobnie jak szybkość ich wyświetlania, do tego mamy pracę na kilku stronach jednocześnie, animowany zoom, możliwość przeglądania stron na pełnym ekranie, możliwość używania myszki, mapę strony, opcję kopiuj i wklej, zapisywanie stron i plików oraz piękne menu. Bez dwóch zdań Opera Mobile 9.5 to mistrzowsko przygotowana aplikacja. Jedyne co można jej zarzucić to aktualnie brak obsługi Flash-a bezpośrednio na stronach, ale według zapewnień producenta programu – to tylko przejściowy brak.

I teraz tak dobre oprogramowanie okazuje się być duszone przez rozdzielczość ekranu, która jest prawie dwa razy mniejsza niż w Apple iPhone 3G i ponad trzy razy mniejsza niż VGA w ostatnich telefonach HTC. Wyświetlenie strony pełnoekranowo jest właściwie niemożliwe (przy zachowaniu czytelności). Opera z założenia stosuje tu częściowe powiększenie środkowej kolumny tekstu. O ile jednak rozdzielczość jeszcze jakoś można przeżyć (jest w końcu i tak lepsza niż popularne QVGA), to bezwładność ekranu zabija całą przyjemność mobilnego Internetu. Sterowanie przy pomocy palców ułatwiać ma delikatna wibracja telefonu. W praktyce wygląda to tak, że po przejechaniu palcem po ekranie, pół sekundy później pojawia się wibracja, sygnalizująca, że ekran „poczuł” dotknięcie, a po kolejnej zwłoce następuje akcja. Bywa, że telefon zawibruje i jesteśmy pewni, że precyzyjnie przesunęliśmy stronę WWW w danym kierunku, ale to przesunięcie nie następuje i jesteśmy zmuszeni do powtórzenia czynności. Co chwila można też „wpaść” na
prawą krawędź ekranu, która zamienia się w bardzo ciekawy suwak zoomu. O ile samo rozwiązanie jest genialne, o tyle w połączeniu z frustracją wywołaną kolejnymi próbami wykonania danej operacji na ekranie, patrzenie na przetwarzanie strony to ostatnia rzecz na jaką ma się ochotę. Rozpieszczony przełomowym ekranem testowanego równolegle iPhone’a 3G,(gdzie przeglądanie WWW to seria delikatnych muśnięć) stwierdzam, że telefon może mieć Internet o prędkości nawet kilku gigabitów, ale bez odpowiedniego interfejsu trudno będzie znaleźć chętnych na takie surfowanie.

Gwoździem do trumny okazał się mobilny Internet Explorer. Nie spodziewałem się po tej przeglądarce niczego dobrego (zrażony jej działaniem w innych telefonach). Gdy jednak otworzyłem testowo TELEPOLIS.PL – szok. Strona wyglądała całkiem nieźle i to już przy standardowej, średniej czcionce. W opcjach dodatkowo pomniejszyłem czcionkę – wygląda pięknie pomyślałem. I nagle bum. Przesunięcie strony palcem ku dołowi telefon kulturalnie zasygnalizował tykającym dźwiękiem, sęk w tym, że strona nie przestała się przesuwać i zleciała na samiuteńki jej koniec. Przesuwam palcem do góry i strona jedzie do oporu na samą górę. Konsternacja. Może jakoś wolniej? Nie, ciągle to samo. Dla odmiany przesuw na boki – tym razem walka o każdy centymetr. To może pozioma orientacja ekranu pomoże… Jest ciut lepiej - przeskok czasem zatrzymuje się na 3/4 strony (tylko czasem). Belki Windows Mobile w połączeniu z suwakami Internet Explorera zajmują w tym trybie około 1/2 powierzchni ekranu. Pasek strony internetowej o pionowej
rozdzielczości niewiele przekraczającej tą, jaką oferuje ekran Nokii 6610i (128 pikseli), to w tych czasach kpina.

W ten oto sposób z całego internetowego potencjału Omni pozostaje jedynie użycie telefonu jako modem i silnik do szybkiego ściągania poczty email (tu uwaga, obsługa TYLKO rysikiem). Poprawić sytuację może tylko i wyłącznie czulszy ekran dotykowy, o przy okazji wyższej rozdzielczości. Niczego lepszego niż Opera Mobile i tak nie wgramy do telefonu. Wiem, że można tu polemizować (jest w końcu Netfront czy bety mobilnego Firefoxa), ale patrząc całościowo Opera jest według mnie bezkonkurencyjna. Mimo wszystko mam jednak nadzieję, że Samsung zrobi coś z tym nieszczęsnym Internet Explorerem.

Ekran – wielki niedosyt

Na szczególną uwagę zasługuje ekran. Choć Microsoft przekonuje, że rozdzielczości panoramiczne (WQVGA i WVGA) są w pełni zgodne z jego ostatnimi edycjami systemów, to jednak praca w rozdzielczości 240 x 400 pikseli nie jest szczytem marzeń. I nie chodzi tu nawet o krytykowaną powszechnie rozdzielczość, tylko o proporcje. To coś jak przejście ze standardowego ekranu komputerowego o proporcjach 4:3 na ekran panoramiczny w laptopie. Z jednej strony jest dobrze, bo filmy ładniej wyglądają, ale jak zacząć oglądać strony internetowe, to trudno nie odnieść wrażenia, że strony są ściśnięte z góry i dołu, a przez to widać mniej. Czy można się do czegoś takiego przyzwyczaić w telefonie? Z czasem pewnie tak.

Dobrze by jednak było bardziej racjonalnie wykorzystać zmianę, a nie ograniczać „przystosowanie” systemu do nowej rozdzielczości jedynie automatycznym rozciągnięciem belek. Jeśli już sam system operacyjny marnotrawi nowo zdobyte miejsce (pasek o rozmiarach 240 x 80), to trudno jest oczekiwać cudów ze strony dodatkowych aplikacji – tworzonych od zawsze z myślą o rozdzielczości 240 x 320 pikseli. Całe szczęście producenci najdroższych aplikacji na Windows Mobile – czyli map do nawigacji satelitarnej, zdążyli się już przystosować. Do niewykorzystanych pól w przypadku starszych, przeważnie bezpłatnych aplikacji, będzie się trzeba po prostu przyzwyczaić.

Wyświetlacz w ostrym słońcu sprawia wrażenie bardzo mętnego, a patrząc pod kątem staje się wręcz mleczny . Pod tym względem Omnia jest mniej więcej w środku stawki względem konkurencji, oferując zbliżone możliwości do LG Viewty i stojąc daleko w tyle względem Apple iPhone 3G czy topowych propozycji Nokii. Nie mniej jednak robienie zdjęć w plenerze nie sprawia jakichś wielkich trudności.

Niedomagania telefonu w kwestii rozdzielczości i niskiej czułości panelu dotykowego dokładnie opisałem w dziale Internet. Dodam tylko jedną myśl podsumowującą: telefon choruje na pewien paradoks – z jednej strony mamy pragnienie obsługi bez użycia rysika – stąd rozrost wielkości przycisków i belek, a z drugiej strony pojawia się chęć zmniejszania wszystkiego co się tylko da, żeby na ekranie widać było cokolwiek więcej niż same tylko belki i przyciski. Lepszy balans pod tym względem mają telefony z interfejsem UIQ, lepiej jest też w „dotykowcach” LG. Telefony Apple’a to już skrajna rozpusta, gdzie zapomniano o rysiku zupełnie (a w sumie szkoda).

I wreszcie ostatni wątek dotyczący ekranu – ilość wyświetlanych kolorów. Ekran Omni technicznie rzecz biorąc potrafi wyświetlać do 256 tys. kolorów. Jednak tego nie robi. System operacyjny wymusza pracę w palecie 65 tys. kolorów. Czy to widać? Tak i to gołym okiem. Podczas przeglądania zdjęć, stron internetowych czy oglądania filmów, zamiast płynnych przejść tonalnych, na jednolitych powierzchniach zobaczymy ostre granice. O ile różnica między 256 tys. kolorów a 16 mln jest prawie niedostrzegalna, o tyle redukcja do 16 bitów, potrafi poważnie zepsuć efekt. Owszem, taki manewr pozwala zwiększyć wydajność pracy, ale na innych platformach nawet 16 mln kolorów nie jest problemem.

Ergonomia – czy producent pamiętał, że Omnia to przede wszystkim telefon?

Zacznijmy od podstawy, jaką są zwyczajne połączenia głosowe. Samsung zaoferował nakładkę na standardową książkę telefoniczną, która niebagatelnie zwiększa ergonomię pracy bez użycia rysika. Zmiany dotyczą także spisu połączeń i okna wybierania numerów. Ale po kolei. Podobnie jak w Apple iPhone na prawym boku listy kontaktów pojawia się kolumna z literami alfabetu. Znacznie ułatwia ona manualne przeglądanie listy. Gdy jednak nasza książka rozrosła się już niebotycznie czy też zaimportowane zostały wszelkie kontakty służbowe z Outlooka, pomocne okaże się duże pole wyszukiwania umiejscowione nad listą znajomych (aby je uruchomić należy najpierw wybrać ikonę lupy). Niestety wyszukiwarka analizuje jedynie imiona, nazwiska i numery telefonów. Brak tu wyszukiwania na podstawie chociażby nazwy firmy. Nic to jednak strasznego – zawsze da się wejść do starej książki telefonicznej, określonej w telefonie jako „firmowa”, a w niej interesujący kontakt odnajdziemy np. na podstawie adresu biura czy adresu email. Jakość
połączeń głosowych jest zachwycająca – rozmowy są bardzo głośne, a dźwięk czysty.

Naciśnięcie dowolnego z kontaktów powoduje wyświetlenie pięciu dużych ikon: połączenie wideo, połącz z numerem komórkowym, połącz z numerem służbowym, połącz z numerem domowym oraz wyślij wiadomość. Dolna belka daje także możliwość otworzenia kontaktu „po staremu”, czyli bez użycia nakładki Samsunga, ale za to z możliwością pełnej edycji (dziesiątki pól do wypełnienia), wysłania kontaktu w formie wizytówki czy nawet zlokalizowania w Google Maps na podstawie adresu. Również w spisie połączeń wszystkie belki i przyciski rozrosły się tak, by każda pozycja dostępna była przy użyciu palców. Schody zaczynają się przy próbie dodania nowego kontaktu oraz obsłudze wiadomości. Listy wracają do mikroskopijnych rozmiarów, które uniemożliwiają jakiekolwiek operacje gdy jesteśmy w ruchu.

Pionowa klawiatura QWERTY zupełnie nie nadaje się do wprowadzania tekstu bez rysika – jej przyciski są za wąskie. Całe szczęście do dyspozycji mamy także szeroką klawiaturę QWERTY dostępną w poziomym ułożeniu telefonu. Ta już spokojnie nadaje się do obsługi kciukami, zaznaczyć jednak trzeba, że w tym trybie na ekranie widać tylko jeden rząd tekstu – resztę zajmuje klawiatura i podpowiedzi do wprowadzanego tekstu (rodzaj słownika T9). Do wspomnianych dwóch klawiatur dochodzą jeszcze klawiatura numeryczna o klasycznym układzie, maleńka klawiatura systemowa (QWERTY) oraz klawiatura QWERTY z dwiema literami na każdym z przycisków – wszystkie trzy klawiatury są według mnie słabsze niż pionowe QWERTY (w domyśle obsługiwane rysikiem) oraz pełnoekranowa kciukowa klawiatura QWERTY. Zabrakło opcji rozpoznawania pisma odręcznego.

Generalnie w menu panuje zasada, że aplikacje owszem da się uruchomić bez rysika, za to ich obsługa zazwyczaj już jego wymaga. Najbardziej odczuwalne jest to w przypadku modułu wiadomości, którego obsługa bez rysika, to tylko wmawianie sobie, że jest nam wygodnie. Wszędzie gdzie musi być rozwinięta jakaś lista czy też mamy cokolwiek zaznaczyć, bez rysika ani rusz. Warto zatem przyjrzeć się temu narzędziu codziennej pracy. Stylus ma postać rozkładanego breloczka składającego się z nakrętki i stylusa właściwego (nie ma to jak dwie rzeczy do zgubienia zamiast jednej), jest to konstrukcja żywcem skopiowana z LG Viewty. Metalową nakrętkę zakończono sznureczkiem, dzięki któremu stylus może być przyczepiony do zaczepu smyczy na lewym boku obudowy, tuż obok głośnika telefonu. Ta dyndająca przy policzku pomadka, nie przypadła mi do gustu – przy każdym włożeniu/wyjęciu telefonu do/z kieszeni będzie ocierała bez potrzeby o ekran. Odczepienie stylusa właściwego od nakrętki powoduje automatyczne jego rozłożenie i
zablokowanie. Wbrew oczekiwaniom, to dodatkowe akcesorium nie zwiększa w znaczny sposób komfortu użytkowania telefonu. Główka rysika ślizga się strasznie po twardym ekranie – bez odpowiedniej folii ani rusz. Nie mniej bardziej precyzyjne celowanie jakie daje rysik, jest bardzo często niezbędne.

Oprócz stylusem, posługiwać możemy się także myszą optyczną. Gadżet, który wydaje się być zbędny w telefonie z dotykowym ekranem, tak naprawdę często ratuje skórę w sytuacji, gdy na ekranie należy dokonać jakiejś precyzyjnej operacji. Choć w przeglądarce internetowej jego funkcjonalność nie przekonuje, to jednak przy wszystkich innych czynnościach które chcemy/próbujemy wykonać jedną ręką bywa bezcenny.

Zdjęcia - Omnia pokazuje pazur

Nierównomiernej grubości osłona aparatu fotograficznego nie odbiła się całe szczęście w odczuwalny sposób na jakości zdjęć. Efekty jej działania dostrzegalne są niemal wyłącznie w przypadku zdjęć pod słońce, gdzie tzw. duszki (artefakty świetlne wywołane niedoskonałościami obiektywu) przyjmują inny kształt niż zwykle i są marginalnie większe. Jakość zdjęć z Omni jest bardzo wysoka – choć w mojej ocenie nieco mniejsza niż w Samsungu U900 Soul, który był w stanie zarejestrować jeszcze więcej detali.

Rozbroiła mnie jakość zdjęć w trybie makro. Minimalna odległość od fotografowanego obiektu spada poniżej 10 cm i choć nie ma tu zbyt dużej głębi, to telefon jest pod tym względem praktycznie bezkonkurencyjny. Telefon nie zawiedzie osób, które często fotografują tekst – nawet w dość trudnych warunkach oświetleniowych z łatwością udaje się sfotografować niezbędne dla nas materiały.

W starciu z godnym przeciwnikiem, w postaci Nokii N96, Omnia walczyła łeb w łeb. Produkt Nokii często lepiej odzwierciedlał kolory i lepiej radził sobie ze zdjęciami pod słońce. Omnia z kolei, przebiła Nokię algorytmami wyostrzania zdjęć (nie ma tu nokiowskiego obrysowywania konturów), rejestrowała dużo więcej detali i oferowała lepszą ostrość. Efekt pracy algorytmów odszumiających również stawia Samsunga wyżej - nie ma aż tak silnego ujednolicania/zlewania się powierzchni jak w N96. Sumarycznie podchodząc do zagadnienia, Omnia ze starym oprogramowaniem w wersji i900SAHG5/CXHG2, wypadła znacznie lepiej niż Nokia N96 ze świeżo zaktualizowanym oprogramowaniem w wersji 11.101 (początek października 2008). Na ostateczną ocenę aparatów trzeba jednak jeszcze chwilę poczekać – oprogramowanie powinno ustabilizować się do końca pierwszego kwartału 2009 roku.

Dodatkowa powierzchnia panoramicznego ekranu, została wzorowo zagospodarowana. Po bokach kadru widzimy dwie kolumny składające się z czterech ikon każda. W lewej kolumnie znajdziemy przełącznik zdjęcia/wideo, tryb zdjęć (pojedynczy, ciągły, mozaika, panorama i detekcja uśmiechu). Są też wyjątkowo rozbudowane scenerie: pionowo, poziomo, sport, w pomieszczeniach, plaża i śnieg, świt i zmierzch, kolory jesienne, zdjęcie nocne, fajerwerki, tekst, pokaż okno, światło świecy i podświetlenie (pionowo - bez cieni wynikających z podświetlenia). Ostatnią ikoną lewej kolumny są ustawienia, a po ich otworzeniu znajdziemy takie funkcje jak tryb ISO (do 800), rodzaj pomiaru ostrości, korekta kontrastu, nasycenia i ostrości, system antywstrząsowy, geolokalizacja, tryb zwiększonej dynamiki (WDR) i wiele, wiele innych. Prawa kolumna zaczyna się od ikony wyjścia z aplikacji aparatu fotograficznego, poniżej znalazła się lampa błyskowa (wyłączona, stale, automatyczna), dalej mamy fokus (auto, makro, twarz), korektę ekspozycji i
wejście do galerii. Menu aparatu fotograficznego to prawdziwe mistrzostwo, nie sposób się tu do czegokolwiek przyczepić.

Równie udana jest sama galeria, która atakuje wręcz przesytem możliwości. Każde zdjęcie może być z jej poziomu obrócone, mieć zwiększoną ostrość oraz zostać wykadrowane. Do tego za jednym dotknięciem ekranu możemy zmienić kolorystykę na sepię czy tryb czarno-biały. Przeglądanie zdjęć może być realizowane przy użyciu gestów. Do tego dochodzi półprzeźroczyste menu zoomu i fakt, że każda niemal funkcja jest prezentowana na kilka alternatywnych sposobów, dzięki czemu trudno jest się zgubić, za to bardzo łatwo i szybko można uzyskać zamierzony efekt. Jedyną zauważalną wadą jest moment gdy przez chwilę na ekranie pojawia się napis „Uzgadnianie” – zdjęcia skalowane są najpierw z miniatur, a potem dopiero pojawia się ich pełna ostrość dostosowana do aktualnego powiększenia. Warto dodać, że podczas przeglądania zdjęć na pełnym ekranie, do dyspozycji mamy też miniaturową mapę, pokazującą który fragment zdjęcia aktualnie przeglądamy.

Nagrania wideo rejestrowane są w kilku rozdzielczościach, maksimum możliwości to VGA (640 x 480 pikseli) przy 15 klatkach na sekundę. Niestety w trybie pełnej rozdzielczości filmy nie zawsze są zadowalająco płynne. W razie potrzeby filmy mogą być też nagrywane w rozdzielczości QVGA (320 x 240 pikseli), tym razem już w pełnych 30 klatkach na sekundę (dotarły do mnie sygnały, że w nowych wersjach oprogramowania 30 klatek na sekundę ma być dostępne też w rozdzielczości VGA).

W przeciwieństwie do prototypowych egzemplarzy telefonu, w finalnej wersji oprogramowania pojawiła się także opcja nagrywania wideo z prędkością 120 klatek na sekundę w rozdzielczości QVGA (320 x 240 pikseli). W ten sposób 20 sekund nagrania oglądać możemy przez równe 2 minuty z prędkością 15 klatek na sekundę. Ta dość egzotyczna funkcja pozwala na spojrzenie z nieco innej perspektywy na lot ptaka czy kapiącą wodę, jednak w praktyce korzysta się z niej dość rzadko. Podczas nagrywania wideo zauważalne jest początkowe gubienie klatek w pierwszych 2 sekundach filmu (niezależnie od trybu nagrywania). Zarówno przy wykonywaniu zdjęć, jak i nagrywaniu filmów, obraz widoczny na ekranie telefonu nie jest niestety płynny.

GPS

Podstawową aplikacją do obsługi GPS-u jest Gooogle Maps. Z przyczyn obiektywnych – brak nawigacji głosowej krok-po-kroku - należy się jednak rozejrzeć za jakąś alternatywą. Najpopularniejsza w Polsce AutoMapa działa poprawnie, wykorzystując całą powierzchnię ekranu. Na uruchomienie GPS-u musiałem początkowo czekać bardzo długo (kilka – kilkanaście minut). Bywało, że w lokalizacji gdzie telefony Nokii nie miały żadnych problemów z szybkim ustaleniem położenia geograficznego, Omnia nie była w stanie w określić go w ogóle. W ustawieniach telefonu znalazłem jednak coś takiego jak rozszerzony system GPS – XTRA. Aplikacja pobiera z sieci dodatkowe zmienne dla szybszego ustalenia lokalizacji. Efekt był oszałamiający – tzw. łapanie FIX-a skróciło się do zaledwie kilku sekund, a GPS zaczął poprawnie działać nawet w budynkach. O tej nie pochłaniającej wiele danych aktualizacji należy koniecznie pamiętać – to oszczędność nerwów i wreszcie normalne działanie funkcji geotagging, dodającej informacje o naszym położeniu
geograficznym do opisu zdjęć.

Multimediów ciąg dalszy Omnia w standardzie posiada zainstalowane kodeki DivX i Xvid, które obok podstawowych mobilnych standardów jak WMV czy MP4 wchodzą w repertuar rozpoznawanych przez telefon formatów plików. Odtwarzanie nieprzetworzonych dodatkowo plików ściągniętych z sieci nie zawsze jest niestety tak płynne, jak byśmy tego chcieli. Zainstalowanie znanego odtwarzacza TCPMP nie do końca rozwiązuje problem, tu uwaga, konieczne jest użycie specjalnej wersji aplikacji dostępnej na forum XDA-Developers, inne nie działają. TCPMP umożliwia oglądanie filmów z napisami, a także wykonywanie wielu innych pożytecznych czynności jak na przykład skalowanie filmu w locie do proporcji ekranu. Niestety kodeki TCPMP nie specjalnie radziły sobie z dynamicznymi scenami. Przygotowany przez Samsunga Touch Player (odtwarzacz muzyki i filmów) nie ma zbyt wielu funkcji konfiguracyjnych w przypadku wideo, nie mniej jednak przyzwoicie radzi sobie z pełnoekranowym odtwarzaniem plików bez uprzedniego zmniejszania ich
rozdzielczości. O ile w przypadku jakości rozmów głośnik telefonu okazał się wyśmienity, o tyle przy odtwarzaniu muzyki, w porównaniu do rozwiązań stereo w Apple iPhone i Nokii N96, odczuć można pewien niedosyt. Głośniki stereo rozmieszczone w tak małej, „telefonicznej” odległości, ciężko nazwać prawdziwym stereo, jednak w bezpośrednim porównaniu różnica na niekorzyść Omni jest ewidentna.

Touch Player w roli odtwarzacza muzycznego ujmuje przede wszystkim swoją prostotą, która przekłada się bezpośrednio na komfort i szybkość obsługi. Muzyka automatycznie filtrowana jest według albumów, wykonawców lub rodzaju. Nic nie stroi na przeszkodzie by od razu wczytać całą zgromadzoną muzykę czy też stworzyć swoje własne listy odtwarzania. Pliki muzyczne i wideo mogą być rozrzucone po całej pamięci telefonu – odtwarzacz i tak wszystkie je znajdzie za jednym dotknięciem ekranu. Aplikacja udostępnia losowe i zapętlone odtwarzanie muzyki oraz tryb pełnoekranowy, w którym schowane są belki systemowe. Odtwarzacz poprawnie wyświetla okładki albumów i oferuje atrakcyjne animowane menu do przeskakiwania między albumami. Ku mojemu zdziwieniu, program poradził sobie nawet z utworami zakupionymi przez iTunes (z zabezpieczeniem DRM). Nie licząc braku equalizera, aplikacja w pełni spełnia swoje muzyczne zadania. Warto zwrócić uwagę na sposób regulacji głośności – jest ona trójstopniowa. Na pierwszym miejscu mamy
regulację z poziomu przycisków bocznych telefonu (lub odpowiedniego menu), na drugim, zupełnie niezależną regulację w aplikacji Touch Player, a na trzecim pokrętło w pilocie słuchawek. W efekcie może zajść konieczność sprawdzenia dlaczego słuchawki milczą w aż trzech miejscach.

Dołączone do zestawu słuchawki dokanałowe są jednocześnie przejściówką na standardowe słuchawki z wtyczką typu JACK 3,5 mm. Słuchawki wyglądają bardzo niestandardowo jak na konstrukcję dokanałową. Są bardzo duże i mimo zestawu wymiennych końcówek nie są tak wygodne jak te, które dołączane są chociażby do Samsungów SGH-G600. W nowych słuchawkach Samsunga poprawiło się jednak odwzorowanie basów, co dla wielu osób może być kwestią istotniejszą niż zmniejszona ergonomia. Jakość dźwięku jest na zadowalającym, dość wysokim poziomie. Podłączenie do telefonu słuchawek Sennheiser CX400 zaowocowało bardzo ciekawym odkryciem. Na pochwałę zasługują nie tylko dołączone słuchawki, ale i procesor dźwięku – to kawał dobrej roboty, dawno nie spotkałem się z taką dynamiką i głębią gdy źródłem dźwięku jest telefon. W equalizerze (gdyby takowy był dostępny) wystarczyłoby tylko minimalnie zredukować basy.

Kilka perełek

Złożoność systemu operacyjnego Windows Mobile 6.1 Professional, uzupełnionego o znakomite dodatki Samsunga, jest gwarancją braku nudy przez bardzo długi czas. Odkrycie wszystkich standardowych możliwości telefonu to zabawa zabierająca nie dni, a tygodnie. Tak wielkiej porcji informacji nie pomieszczą nawet szerokie ramy jakie daje publikacja internetowa (przynajmniej jeśli autor zakłada, że ktokolwiek wytrwa do końca:). Kilku rzeczy jednak nie sposób pominąć:

Akcelerometr - funkcja detekcji zmian położenia telefonu w przestrzeni nie jest już co prawda nowością, ale automatyczny obrót obrazu w Omni ma dwie wyjątkowe cechy. Po pierwsze mamy pełną swobodę gdy chodzi o regulację czułości telefonu. Na pięciostopniowej skali trzymałem się możliwie najmniejszej czułości, by nie dostać oczopląsu od ciągłych, niekontrolowanych obrotów (w Nokii E66 pozostawało jedynie zupełne wyłączenie tej funkcji). Oczywiście w razie potrzeby, akcelerometr można wyłączyć – nawet przez ekran Today, a dodatkowo obrót może być sygnalizowany wibracją. Druga wyjątkowa kwestia, to sposób prezentacji zmiany obrotu ekranu – do wyboru mamy aż 6 rodzajów animacji (mniej lub bardziej widowiskowych) i tryb losowy. Patentem ściągniętym od Nokii jest z kolei chwilowe wyciszenie bieżącego dźwięku (za wyjątkiem alarmu), przez odwrócenie telefonu. Co ważne nie jest zmieniany przy tym profil dźwiękowy telefonu. Funkcja akcelerometru działa w praktycznie każdym miejscu menu i w każdej aplikacji (w tym
nawet w „javowej” Operze Mini). Szybkość rotacji obrazu nie daje powodów do narzekań.

Cyfrowa ramka - Samsung zaszalał i postanowił umożliwić użytkownikom Omni zmienienie swojego drogocennego telefonu w ramkę cyfrową za 500 euro. Do wyboru mamy mnóstwo rodzajów zegarów i kalendarzy, w tle których pojawiają się nasze ulubione zdjęcia i do tego jest nawet muzyka. Przydatność gadżetu pozostawiam Waszej prywatnej ocenie;)

Office Mobile to mobilna wersja pakietu MS Office. Pakiet składa się z czterech aplikacji: Excel Mobile, PowerPoint Mobile, Word Mobile i OneNote Mobile. Obecność tej ostatniej aplikacji, charakterystycznej dla pakietu MS Office 2007, zachęciła mnie do przetestowania działania problematycznego formatu plików DOCX. Mimo, że wyszukiwarka programu Word Mobile nie znalazła plików, to jednak atakując przy użyciu eksploratora plików, bez najmniejszego problemu udało się odczytać jak i edytować pliki w tym formacie. Każda z wymienionych aplikacji oprócz edycji umożliwia także tworzenie nowych plików (z czym ostatnio miewają problemy nowe Nokie).

Video Editor - to ciekawa aplikacja składająca się z trzech modułów: edytora wideo, kreatora filmów tworzonych ze zdjęć oraz kreatora scenopisu obrazkowego. Nasze filmy, zarówno wykonane ze zdjęć jak i zmontowane nagrań wideo, opatrzyć możemy dodatkowym komentarzem tekstowym i głosowym (nawet nagranym z poziomu samej aplikacji), można też dodać podkład muzyczny i szereg efektów specjalnych. Wszystko to realizowane jest bez udziału komputera z zaskakująco dużą wydajnością.

Wyjście TV - telefon potrafi wyświetlać swoje menu na ekranie telewizorów. Po zakupie odpowiedniego przewodu będziemy mogli zatem oglądać na dużym ekranie filmy czy też uruchamiać prezentacje multimedialne. Niestety zestaw, który otrzymałem do testów nie zawierał tego akcesorium, a zatem dokładne testy tej przydatnej funkcji nie były możliwe do wykonania.

Inteligentny konwerter - jeśli aplikacje mogą być w ogóle inteligentne, to ta według Samsunga do tej grupy należy. Program specjalizuje się w przeliczaniu jednostek: długości, wagi, powierzchni, objętości i temperatury. Nie ma potrzeby użycia stylusa, po wybraniu jednostki źródłowej, ekran wypełnia się przeliczonymi wartościami na wszelkie dostępne jednostki miary. Porządna, prosta i praktyczna aplikacja.

Motywy - w kwestia zmiany kolorystyki pulpitu realizowana jest w Omni na dwa sposoby. Tematy dostępne są z poziomu „Dzisiaj” w ustawieniach osobistych. I mamy tu pewien standard – zmienia się kolor belek oraz tapeta i dograć możemy dodatkowe tematy z Internetu. Samsung postanowił zdublować tą funkcjonalność i nieco rozwinąć, dodając własną ikonę pt. „Motyw”. Motyw to nic innego jak kreator tematów, w którym nasza rola sprowadza się do wyboru koloru belek, koloru tekstu na ekranie Today oraz tła. To w sumie banał, ale dzięki niemu nie musimy szukać w Internecie dodatkowych plików – kilka dotknięć ekranu (tylko stylus!) i temat gotowy.

Radio FM oferuje funkcję RDS i bardzo szybkie skanowanie stacji. Sześć ulubionych stacji dostępnych jest za jednym dotknięciem ekranu. Program w pełni przystosowano do obsługi bez użycia rysika – niech nas jednak nie zmyli ubóstwo przycisków umieszczonych w standardowym widoku. Wystarczy wejść do menu, by być pod wrażeniem. Samsung nie zapomniał praktycznie o niczym – mamy możliwość słuchania radia przy użyciu głośnika telefonu, nagrywania audycji, wyboru regionu w którym się znajdujemy, używania alternatywnych częstotliwości dla poszczególnych audycji, a także uzyskujemy kontrolę nad zachowywaniem się aplikacji podczas używania innych aplikacji czy po odebraniu połączenia telefonicznego. Szkoda tylko, że w aplikacji radia nie znalazł się katalog audycji internetowych, jak w ostatnich wersjach oprogramowania dla Nokii N-Series. W przypadku Omni dostęp do linków strumieniowych i na życzenie rozrzucony jest bardziej po menu. Szukać należy tego w 2 pozycjach: Podkasty oraz Streaming Player. Choć aplikacje
te nie są złe, to jednak zebranie multimediów w jednym miejscu wydaje mi się bardziej sensowne. Pośrednio w tej konwencji przygotowano Album multimedialny, jednak i tu zabrakło dostępu do zasobów sieciowych.

Niestety producent nie pokusił się na przygotowanie własnego dyktafonu. Dostępna jest jedynie standardowa aplikacja zakamuflowana w Notatkach. Podobnie sprawa wygląda z Eksploratorem plików – jest bardzo trudny w obsłudze bez użycia rysika. Choć mimo wszystko ta tradycyjna aplikacja, to od lat już wzorcowy produkt Microsoftu; wysoki standard, do którego nieudolnie dąży konkurencja.

Wydajność i stabilność

Podczas normalnego użytkowania (bez przepełniania pamięci aplikacjami pracującymi w tle) telefon potrafił się samoistnie wyłączyć gdy pracowała jedynie synchronizacja poczty email, lub nawet świeżo po restarcie (w skrajnych przypadkach nawet 5 razy dziennie). Telefon zawiesił się kilkakrotnie przy między innymi wykonywaniu zdjęć, przestawianiu widgetów na pulpicie czy podłączeniu do komputera przez USB. Najbardziej skrajną sytuacją było nagłe wyłączenie się podświetlenia ekranu, gdzie wszystkie inne funkcje telefonu były aktywne – w tym „trybie” udało mi się nawet odebrać rozmowę, jednak po jej zakończeniu konieczne było wyjęcie baterii. Rzetelny test czasu pracy baterii był awykonalny – nigdy nie było wiadomo kiedy telefon sam się wyłączy. Nie życzę takich przygód nikomu i mam szczerą nadzieję, że trafiłem albo na felerną sztukę, albo oprogramowanie w wersji i900SAHG5/CXHG2 to jakaś prototypowa beta, a nie wersja finalna (podobno wgranie oprogramowania w wersji i900SAHJ1/SAHJ1 rozwiązuje wszelkie problemy).

Względem testowanych ostatnio GSmartów, Omnia okazała się być demonem szybkości. Mimo natłoku widowiskowych dodatków, system jest bardzo wydajny. Nie bez znaczenia jest tu procesor taktowany zegarem 624 MHz. Ze 128 MB pamięci RAM, po starcie systemu pozostaje niespełna połowa (około 60 MB). Z jednej strony to mało, bo dla wielu urządzeń Pocket PC 64 MB pamięci RAM wystarcza najzupełniej do pracy systemu i na potrzeby uruchamianych aplikacji, a z drugiej strony wciąż bardzo dużo, bo przy normalnym użytkowaniu można zapomnieć o monitach o braku wolnej pamięci. Również z pamięcią użytkową problemów nie ma. Obok pamięci ROM, w testowanym telefonie dostępnych było 16 GB pamięci flash i czytnik kart microSDHC – to potężne zasoby. Po podłączeniu telefonu do komputera, za pomocą dołączonego przewodu USB, w Moim Komputerze pojawiła się dodatkowa ikona telefonu, z bezpośrednim dostępem do danych na 4 nośnikach: pamięć ROM, pamięć wewnętrzna, karta pamięci i Bluetooth-owy serwer FTP (telefon podłączany był do komputera
z systemem operacyjnym Vista Home Premium, instalacja sterowników w tym wypadku jest zbędna). Skopiowanie pliku wideo o pojemności 699 MB do pamięci telefonu zajęło 4 minuty i 50 sekund, co daje transfer na poziomie 2,41 megabajta na sekundę. W teście odtwarzania wideo przy użyciu TCPMP i standardowego trailera Matrix-a o rozdzielczości QVGA (320 x 240 pikseli) telefon uzyskał średnio 317,16% w trzech próbach. Jest to dość słaby wynik jak na tej klasy procesor (choć ponadprzeciętny patrząc na inne dostępne telefony), ale należy pamiętać o 2 sprawach – po pierwsze telefon nie ma akceleratora graficznego, a po drugie, do czynienia miałem z bardzo wczesną wersją oprogramowania telefonu.

Podsumowanie Omnia to wiele obietnic ze strony Samsunga - nadzieja na połączenie pięknego wzornictwa z wielką funkcjonalnością. Pod względem specyfikacji testowany telefon jest w ścisłej czołówce telefonów dostępnych na rynku, niestety aktualnie tylko pod względem specyfikacji. Nim dotrzemy do jednej z setek zaszytych w urządzeniu funkcji, przeskoczyć musimy problem niskiej czułości ekranu, ominąć jakoś nie zawsze dobrą czytelność wyświetlacza, odszukać breloczek funkcjonujący jako stylus i mieć nadzieję, że po drodze Windows nie odmówi nagle posłuszeństwa. Mieszane uczucia wywołuje też pokrywa baterii, po pierwsze ze względu na sposób jej zdejmowania i po drugie z powodu odgłosów jakie wydaje. To jedna – ta gorsza – strona medalu. Jest jednak jeszcze ta druga.

Samsung Omnia to także pierwszy telefon z systemem Windows Mobile, w którym pojawia się tak wysokiej klasy aparat fotograficzny. To jedno z najsmuklejszych i co tu dużo gadać – najpiękniejszych – urządzeń z mobilnymi okienkami na pokładzie. Solidny procesor, ogrom pamięci systemowej i użytkowej oraz solidna bateria to atuty nie do zakwestionowania. Samsung zwiększa ergonomię Windows Mobile 6.1, inwestując dużo w obsługę telefonu przy pomocy palców i to nie tylko programistycznie, ale i sprzętowo (mysz optyczna, przycisk dodatkowego menu oraz przełączania się między aplikacjami). Nie można też pominąć kwestii szybkości aktualizacji oprogramowania – wiele wad i usterek opisanych w teście usunięto jeszcze w trakcie przygotowywania artykułu. To tylko podkreśla rolę znajomości realiów środowiska Windows Mobile, w przypadku przyszłych nabywców telefonu – jeśli nie chcemy tylko narzekać na Omnię, musimy liczyć się z tym, że aktualizacje oprogramowania trzeba będzie przeprowadzać mniej więcej co miesiąc –
przynajmniej przez pół roku od momentu premiery telefonu. Po tym czasie system powinien dojrzeć, zarówno pod względem wydajności, jak i stabilności. Warto też śledzić specjalistyczne fora, szczególnie te zagraniczne, dla poznania wiedzy tajemnej, która pomoże w optymalnym wykorzystaniu potencjału jaki drzemie w Omni, poprzez wszelkiego rodzaju modyfikacje w rejestrach czy rozmaite pluginy.

Wracając do kwestii poruszonych we wstępie artykułu, Omnia nie jest typowym telefonem multimedialnym, który polecić można każdemu. To jeden z najbardziej multimedialnych telefonów z systemem Windows Mobile, ale to dalej Windows Mobile, z całą otoczką ciągłych modyfikacji i aktualizacji. Część osób to lubi, dla innych będzie to kłopot. Tym pierwszym polecać telefonu nie muszę, bo decyzję i tak już świadomie podjęli. Tym drugim – radzę przeanalizować alternatywy.

Wady: - niska czułość panelu dotykowego
- niska czytelność ekranu w jasnym otoczeniu
- niestabilna praca systemu operacyjnego
- kontrowersyjna rozdzielczość ekranu
- sposób montażu pokrywy baterii
- brak funkcji rozpoznawania pisma
- stylus jako osobne akcesorium.

Zalety:
- ponadprzeciętna jakość zdjęć
- przyzwoita wydajność systemu
- duży ekran
- bardzo dobra bateria
- piękne wzornictwo i dobre materiały
- mysz optyczna i szybki dostęp do menu pracy wielozadaniowej
- bardzo szybki GPS
- komplet najważniejszych standardów transmisji bezprzewodowej
- pełna wersja przeglądarki Opera Mobile 9.5
- ogrom możliwości personalizacji menu
- potężna ilość pamięci wewnętrznej z możliwością rozbudowy
- bardzo dobra jakość i słyszalność rozmów
- poprawiona ergonomia pracy bez użycia stylusa
- funkcja radia z RDS-em
- wysokiej jakości słuchawki dokanałowe
- konfigurowlny akcelerometr
- wyjście TV
- odtwarzacz DivX/Xvid w standardzie
- możliwość edycji i tworzenia plików pakietu MS Office
- rozbudowana książka telefoniczna i klient email
- nagrywanie wideo z prędkością 120 klatek na sekundę.

testrecenzjakomórka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)