To będzie ratunek dla ludzkości? Ten pomysł budzi kontrowersje
Ludzkości tak źle idzie walka z globalnym ociepleniem, że coraz więcej naukowców sugeruje, byśmy rozważyli możliwość odbijania promieni słonecznych w kosmos. Przeciwnicy przekonują, że ryzyko jest zbyt duże, a tak kontrowersyjne rozwiązania nie są konieczne.
28.03.2023 15:03
W 1988 r. James Hansen wystąpił przed Senatem USA. Naukowiec NASA przestrzegł przed katastrofalnymi skutkami dalszego emitowania gazów cieplarnianych przez ludzi. Tłumaczył, że doprowadzi to do destabilizacji klimatu Ziemi i zagrozi przyszłości naszego gatunku.
Był to jeden z najważniejszych głosów, który zwracał uwagę na narastający problem globalnego ocieplenia. Choć otwierał oczy, zmienił niewiele: 35 lat później emisje gazów cieplarnianych są wyższe o ponad połowę, a w 2022 r. były na rekordowym poziomie. Zmierzamy w kierunku globalnej katastrofy i robimy niewiele, by zmienić trasę. Dlatego w świecie naukowców coraz częściej pojawia się postulat mocno kontrowersyjny: musimy rozważyć geoinżynierię słoneczną.
Czy odbijemy promienie w kosmos?
Otwarty list w tej sprawie podpisało ponad 90 naukowców z Europy, Kanady i USA, w tym wspomniany James Hansen. Oprócz byłego naukowca NASA pod apelem podpisali się też przedstawiciele m.in. Uniwersytetu Harvarda, Columbia University i MIT (Massachusetts Institute of Technology).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Badacze sugerują, że powinniśmy dokładnie zbadać, jaki wpływ na klimat Ziemi i środowisko miałoby tzw. zarządzanie promieniowaniem słonecznym (solar radiation management – SRM). Istnieją różne potencjalne "interwencje", jakie można by podjąć, jak chociażby rozjaśnianie chmur, by lepiej odbijały promienie słoneczne. Jak podaje "The Guardian", najbardziej prawdopodobną opcją jest jednak rozpylanie w atmosferze cząstek aerozolu.
Nie chcemy, ale musimy?
Zajmujący się klimatem naukowcy podkreślają, że ludzkość musi zrobić wszystko, by ograniczyć globalne ocieplenie do poziomu 1,5 st. C., a w najgorszym razie - 2 st. C. Przekroczenie tego progu może uruchomić procesy, które znacznie przyspieszą zmianę klimatu i sprowadzą na nas konsekwencje, z którymi możemy sobie nie poradzić. Cele te z każdym rokiem są jednak wyzwaniem coraz mniej osiągalnym, a coraz bardziej teoretycznym. Do dziś ogrzaliśmy Ziemię o ok. 1,2 st. C., czego efektem są coraz częstsze susze, fale upałów, burze tropikalne i inne ekstremalne zjawiska. Próg 1,5 st. C. możemy przekroczyć w przyszłej dekadzie, a 2 st. C. – mniej więcej w połowie wieku.
Autorzy listu tłumaczą, że geoinżynieria słoneczna nie powinna być priorytetem. Kluczowe jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, a więc zmiana tego, w jaki sposób wytwarzamy prąd, podróżujemy czy produkujemy żywność. Problem w tym, że apele o zmiany w tym zakresie często pozostają niewysłuchane i napotykają na spory opór: czy to ze strony rządów, czy to ze strony wielkiego biznesu, czy to ze strony części społeczeństwa. Dlatego odbijanie promieni słonecznych z powrotem w kosmos staje się rozwiązaniem, które przynajmniej trzeba zacząć na poważnie rozważać.
ONZ: "Jeśli działania będą niewystarczające…"
Ostatnio geoinżynierii słonecznej postanowiła się przyjrzeć sama ONZ.
"Nie ma co do tego wątpliwości: nie istnieją szybkie rozwiązania kryzysu klimatycznego. Wzmocnione i pilne działania w celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych oraz inwestowanie w dostosowanie się do skutków zmiany klimatu są niezbędnym. Jednakże obecne próby są niewystarczające. W rezultacie coraz więcej osób domaga się i przygotowuje alternatywne opcje »awaryjne«, aby utrzymać wzrost temperatury na świecie w ryzach" – pisze we wprowadzeniu do nowego raportu Programu Środowiskowego ONZ (UNEP) jego szefowa, Inger Andersen.
Raport stwierdza, że SRM nie jest jeszcze gotowy do wdrożenia na dużą skalę. Nie ma pewności, jak takie praktyki wpłynęłyby na społeczeństwa i środowisko, a także jak kosztowne i bezpieczne by były. - Zmiana klimatu przenosi świat na niezbadane tereny i trwają poszukiwania wszystkich realnych rozwiązań. Jednak wszystkie nowe technologie muszą być dobrze zrozumiane, a potencjalne zagrożenia lub skutki zidentyfikowane przed ich użyciem – podkreśla Andrea Hinwood, główna autorka raportu.
Dlatego zdaniem międzynarodowego panelu ekspertów wdrożenie geoinżynierii słonecznej na dużą skalę "w bliskiej i średniej perspektywie nie jest uzasadnione i byłoby obecnie nierozsądne". Ale... "Pogląd ten może się jednak zmienić, jeśli działania na rzecz klimatu pozostaną niewystarczające" – dodają naukowcy skupieni wokół ONZ. Pozostawienie tej furtki jest o tyle istotne, że nic nie wskazuje na to, by w najbliższych latach "wystarczające" działania wreszcie się pojawiły.
Głosy sprzeciwu
W pewnym zakresie geoinżynieria już ma miejsce: niektóre kraje przeznaczają rocznie miliardy dolarów, by "zasiewać" chmury podczas suszy. Dzięki wystrzeliwaniu w ich kierunku jodku srebra dochodzi do reakcji, która zwiększa szanse na opady deszczu. W USA stany Utah i Kolorado od dziesięcioleci wydają na ten cel od 1 do 1,5 miliona dolarów rocznie. Choć to również jest uznawane za mocno kontrowersyjną metodę, odbijanie promieni słonecznych w kosmos to znacznie większy kaliber.
Dlatego nie brak głosów twierdzących, że ryzyko jest zbyt duże, a proponowane rozwiązania nie są konieczne. Jak donosi Inside Climate News, niektóre rządy przygotowują już potencjalną rezolucję w sprawie zakazania geoinżynierii słonecznej na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Jednym z liderów takiego ruchu może być m.in. Meksyk, który podobnych praktyk zakazał niedawno u siebie.
Przeciwnikiem takiego rozwiązania jest również wielu badaczy: list wzywający do zawarcia międzynarodowej umowy o niestosowaniu SRM podpisało ponad 400 naukowców z całego świata. "Wdrożenie geoinżynierii słonecznej na skalę planetarną nie może być sprawiedliwie i skutecznie zarządzane w obecnym systemie instytucji międzynarodowych" – tłumaczą jego sygnatariusze.
Atrakcyjny pomysł dla trucicieli
"Pomysł, że możemy przejąć kontrolę nad globalnym termostatem i obniżyć poziom temperatury do pożądanego stanu był wielokrotnie obalany przez społeczność naukową. Jest to jednak bardzo atrakcyjny pomysł dla dużych trucicieli i rządów, które nie chcą inwestować w radykalną zmianę systemu, która jest tak pilnie potrzebna" - komentuje Lili Fuhr z Centrum Międzynarodowego Prawa Środowiska.
Rozwiązania dotyczące ograniczenia emisji gazów cieplarnianych są dobrze znane i możliwe do wdrażania na masową skalę. To m.in. czyste źródła energii, rozwój transportu zbiorowego, bardziej zrównoważona i zdrowsza dieta. Co ważne, przyniosłyby to znacznie szersze korzyści niż bezpieczny klimat: od lepszego zdrowia ludzi, przez czyste powietrze i bezpieczniejsze ulice, na milionach nowych miejsc pracy kończąc. Zmiany w tym kierunku przegrywają jednak z interesami wielu polityków czy wielkiego biznesu, którzy dodatkowo zniechęcają do nich ludzi.
Źródło: Dziennikarz dla Klimatu