Rząd płaci naszymi pieniędzmi za "łagodzenie opinii" w internecie?

Rząd płaci naszymi pieniędzmi za "łagodzenie opinii" w internecie?

Rząd płaci naszymi pieniędzmi za "łagodzenie opinii" w internecie?
Źródło zdjęć: © Radek Pietruszka / PAP
16.08.2013 10:09, aktualizacja: 16.08.2013 13:38

Kancelaria Premiera zawarła interesującą umowę z jedną z agencji PR. Jeden z punktów zobowiązuje firmę m. in. do rekomendacji działań prowadzących do "złagodzenia lub zniwelowania w mediach społecznościowych opinii o działaniach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, jak i samego Prezesa Rady Ministrów". Jako pierwszy o sprawie napisał Piotr Waglowski, znany prawnik i twórca serwisu Vagla.pl.

Kiedy premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłasza jawnie, że zatrudni studentów do umieszczania proizraelskich postów na portalach społecznościowych, okazuje się, że w naszym kraju praktyki mogą wyglądać podobnie, jednak z pewnością unika się informowania o tym opinii publicznej.

Sprawa wypłynęła przypadkowo

Wszystko zaczęło się, kiedy Waglowski zainteresował się sposobem przeprowadzania debaty nad OFE. Nie chodziło tylko o brak przejrzystości oraz nieodpowiedni termin (wakacje), ale także zauważalny wzrost internetowych komentarzy, które broniły rządu. Ponieważ posty te były do siebie podobne i wiele z nich łączył jeden adres IP nadawcy, podejrzenia padły na młodzieżówkę Platformy Obywatelskiej. Prawnik był jednak dociekliwy i poprosił Kancelarię o kopie umów dotyczących działalności PR.

Niepokojąca treść umowy

Pierwszą przesłanką, że coś jest na rzeczy, był brak odpowiedzi na wniosek w wyznaczonym terminie. Naciski mediów sprawiły jednak, że Kancelaria wysłała kopię umowy z jedną firm PR-owych.

Poniżej cytujemy punkt, który najbardziej przyciągnął naszą uwagę:

_ 5) wsparcie kryzysowe w zakresie komunikacji Zleceniodawcy w Internecie - w tym opracowanie rekomendacji konkretnych działań w przypadku kryzysu i wsparcie Zleceniodawcy w ich praktycznym wdrażaniu. Jako wsparcie kryzysowe rozumiana jest analiza i rekomendacja działań, jakie powinien podjąć Zleceniodawca, aby złagodzić lub zniwelować w mediach społecznościowych opinie o działaniach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, jak i samego Prezesa Rady Ministrów. _

W umowie możemy również przeczytać punkt zlecający zwiększenie (poprzez kampanię kontekstową) liczby fanów na facebookowym profilu Kancelarii Premiera oraz opracowanie "Programu Ambasadorskiego", mającego na celu podniesienie zaangażowania internautów w działalność profilu.

Całą umowę, wraz z prawniczym komentarzem, można przeczytać w serwisie Vagla.pl.

W czym problem?

Oczywiście nie traktujemy powyższego wpisu jako twardego dowodu na zamówienie przez rząd usługi pisania przychylnych mu komentarzy w internecie. Trudno jednak nie zastanowić się nad zasadnością podobnych umów, szczególnie, kiedy są one opłacane z kieszeni podatników. W najlepszym razie można określić je jako moralnie wątpliwe.

W prawdzie omawiane działania mają kosztować Skarb Państwa na razie jedynie 35 tys. zł brutto, niemniej otwierają one wiele furtek oraz pojawia się pytanie, ile podobnych kontraktów zostało już wcześniej zawartych. Poseł Przemysław Wipler zainteresował się sprawą i zapewnił poprzez swoje konto na Twitterze, że poprosił już Kancelarię Premiera o kopie podobnych umów z ostatnich 5 lat.

Aktualizacja

Otrzymaliśmy stanowisko Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Publikujemy je w całości:

_ W nawiązaniu do artykułu: „Rząd płaci naszymi pieniędzmi za „łagodzenie opinii” w Internecie” opublikowanym w serwisie WP.PL przedstawiamy poniższe wyjaśnienia: - Kancelaria Prezesa rady Ministrów nie zleciła pisania przychylnych komentarzy w Internecie jakiejkolwiek agencji. Tego typu działaniami nie zajmują się również pracownicy KPRM. - Zapis umowy z firmą brandAddicted mówiący o wsparciu kryzysowym „w zakresie komunikacji Zleceniodawcy w Internecie – w tym opracowanie rekomendacji konkretnych działań w przypadku kryzysu i wsparcie Zleceniodawcy w ich praktycznym wdrożeniu. Jako wsparcie kryzysowe rozumiana jest analiza i rekomendacja działań, jakie powinien podjąć Zleceniodawca, aby złagodzić lub zniwelować w mediach społecznościowych opinie o działaniach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów” – dotyczy rekomendacji działań antykryzysowych, w których katalogu nie mieści się jednak w żadnym przypadku pisanie przychylnych komentarzy w Internecie. Do tej pory KPRM nie korzystał z usług firmy w ramach tego
zapisu umowy. - Żaden z pracowników firmy brandADDICTED nie prowadzi profili KPRM w mediach społecznościowych. Robią to wyłącznie pracownicy KPRM. - Umowa obowiązująca między stronami nie przewiduje aktywności przedstawicieli agencji ani w mediach społecznościowych, ani w mediach tradycyjnych. Pracownicy agencji nie biorą udziału w dyskusjach na profilach społecznościowych KPRM, nie komentują także artykułów prasowych i wystąpień medialnych osób związanych z KPRM. Z poważaniem Centrum Informacyjne Rządu _

Źródło: Dziennik Internautów / Vagla.pl / JG, WP.PL

jg/jb/jg

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1077)