Rosja chce ukarać media społecznościowe za protesty poparcia Nawalnego
Przedstawiciele Facebooka, VKonkte oraz Telegramu mają wyjaśnić, dlaczego posty promujące protesty nie zostały usunięte. Karą może być grzywna.
01.02.2021 14:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W sobotę 23 stycznia przez Rosję przetoczyły się protesty poparcia Aleksieja Nawalnego, który został aresztowany po przylocie do Moskwy. Jeszcze przed sobotnimi protestami rosyjski nadzorca mediów i internetu Roskomnadzor wezwał platformy społecznościowe do usunięcia wpisów zachęcających i organizujących protesty.
Roskomnadzor argumentuje, że platformy naruszyły przepisy o ograniczeniu dostępu do informacji zabronionych. W takim przypadku, jeśli serwis sam nie usunie wpisu, to Roskomnadzor może zablokować do niego dostęp.
Wezwania do protestów pojawiły się też na dodatkowo na Instagramie, Twitterze i YouTube. Urząd policzył, że pomimo wezwań do usunięcia treści 170 wpisów i filmów pozostało nienaruszone. W związku z tym właściciele portali mogą zostać ukaranie grzywną w wysokości jednej dziesiątej rocznego zysku.