Renesans małych głowic atomowych. Powraca temat groźnej broni

Amerykańskie Siły Powietrzne będą stawiać w przyszłości na rozwój broni atomowej o małej mocy - powiedział w Waszyngtonie cytowany przez portal Defense One Gen. Paul Selva, wiceszef kolegium połączonych szefów sztabów USA.

Renesans małych głowic atomowych. Powraca temat groźnej broni
Źródło zdjęć: © US government DOD and/or DOE | Chuck Hansen
Grzegorz Burtan

18.08.2017 16:00

Stany Zjednoczone będą więc dążyły do budowy głowic o jeszcze mniejszej mocy niż te posiadane obecnie. Broń ma pozwolić na skuteczniejsze odstraszanie reżimów dysponujących niewielkim potencjałem jądrowym, takich jak Korea Północna, jak i Rosji.

US Air Force bez adekwatnych środków odpowiedzi w razie ataku Korei Północnej

Gen. Paul Selva, wiceszef kolegium połączonych szefów sztabów USA przemawiając w Instytucie Mitchella w Waszyngtonie zwrócił uwagę, że zasada wzajemnie gwarantowanego zniszczenia, która działała na Związek Radziecki w czasach zimnej wojny nie działa w odniesieniu do małych reżimów uzbrojonych w niewielki arsenał jądrowy. W związku z tym, w przypadku ataku atomowego ze strony kraju takiego jak Korea Północna, Stany Zjednoczone nie dysponują adekwatnymi (proporcjonalnymi) środkami odpowiedzi.

Jak podkreślił generał US Air Force nie są nimi ani pociski konwencjonalne, ani broń jądrowa dużej mocy, taka jak przenoszone przez rakiety balistyczne Minuteman III głowice jądrowe W78 lub W87 o mocy ponad 300 kt czy pociski ALCM uzbrojone w 200 kilotonową głowicę termojądrową. W przypadku obecnie posiadanego przez siły powietrzne uzbrojenia strategicznego moc eksplozji jądrowej powoduje zbyt duże straty uboczne wśród ludności cywilnej, co może utrudnić decyzję prezydenta o ataku.

W związku z tym US Air Force chcą uzupełnić arsenał o broń jądrową o niższej mocy wybuchu pozwalając na użycie głowic o mocy eksplozji poniżej 20 kt., a więc mniejszych niż bomby użyte przeciw Hiroszimie i Nagasaki. Program budowy takich głowic miałby zostać przy tym włączony do planowanego, wartego ok. 1 mld USD w okresie najbliższych 15 lat, programu modernizacji amerykańskiej strategicznej broni jądrowej, która będzie pozostawać w dyspozycji sił powietrznych.
Chodzi tu o nową rakietę balistyczną Ground Based Strategic Deterrent (GBSD), która ma zastąpić pociski Minuteman III oraz bombowiec strategiczny B-21 Raider i przenoszoną przez niego nowej generacji strategiczną rakietę manewrującą Long-Range Standoff (LRSO) uzbrojoną w zmodyfikowaną głowice atomową W-80. Generał Selva zaznaczył jednak, że nie podjęto jeszcze ostatecznej decyzji, co do budowy małych głowic dla broni strategicznej.

Obraz
© północnokoreańskie media

Problemy ograniczonego użycia broni jądrowej

Problem z tego typu systemami może być jednak ten sam, który doprowadził do zatrzymania projektu uzbrojenia międzykontynentalnych rakiet balistycznych w głowice konwencjonalne w ramach inicjatywy Prompt Global Strike (PGS). Istnieje ryzyko, że wystrzelenie ICBM z głowicą konwencjonalną lub małym ładunkiem jądrowym przeciw np. Korei Północnej może zostać zinterpretowane przez Rosję lub Chiny jako początek ataku na ich terytorium, co mogłoby doprowadzić do wybuchu globalnej wojny.

Warto przypomnieć, że plany budowy małych głowic atomowych oznaczają przy tym częściowy renesans idei, która pojawiła się jeszcze za czasów prezydenta George'a W. Busha i początku tzw. wojny z terroryzmem. Wtedy amerykanie zakładali opracowanie głowic jądrowych małej mocy, które mogłyby zostać użyte do zwalczania terrorystów, a także do uderzeń na instalacje związane z bronią masowego rażenia w krajach wchodzących w skład tzw. "osi zła" (rządzony przez Saddama Husseina Irak, Iran oraz Korea Północna).

Ostatecznie jednak, także w obliczu protestów niektórych krajów sojuszniczych, Amerykanie postawili wtedy na opracowanie potężnych ładunków konwencjonalnych, a więc potężnej bomby paliwowo-powietrznej GBU-43/B MOAB (Massive Ordnance Air Blast) nazywanej nieoficjalnie Mother of all Bombs, czyli Matką Wszystkich Bomb o sile wybuchu ok. 11 ton TNT, a także ważącej 13,6 tony i przeznaczonej do niszczenia ukrytych głęboko pod ziemią bunkrów bomby GBU-57 Massive Ordnance Penetrator (MOP), która stanowi uzbrojenie bombowców B-2.

Obraz
© U.S. Navy | Mass Communication Specialist 2nd Class Kris R. Lindstrom

Obecnie jednak sytuacja jest inna niż w pierwszych latach wojny z terroryzmem. Korea Północna przeprowadziła pięć testów jądrowych udowadniając, że potrafi budować własne głowice atomowe, a do tego z sukcesami testuje rakiety balistyczne o zasięgu międzykontynentalnym zdolne uderzyć w terytorium USA.

NATO - Rosja: Taktyczna dysproporcja

Należy zwrócić przy tym uwagę, że po aneksji Krymu i wybuchu wojny na wschodzie Ukrainy ponownie za poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych postrzegana jest Rosja. A kraj ten obok podlegającej traktatowym ograniczeniom broni strategicznej dysponuje także sporym (ok. 2000 lub więcej głowic), stale modernizowanym arsenałem ładunków taktycznych niepodlegających kontroli. W skład tej broni wchodzi wiele ładunków o niewielkiej mocy wybuchu.
Rosjanie prowadzili przy tym ćwiczenia zakładające użycie tej broni przeciwko krajom rejonu Europy Środkowo-Wschodniej i Skandynawii. Podczas konferencji GLOBSEC 2017 w Bratysławie rosyjski parlamentarzysta Wiaczesław Nikonow (wnuk szefa stalinowskiej dyplomacji Wiaczesława Mołotowa) stwierdził z kolei, że wojsko rosyjskie jest przygotowane na użycie broni jądrowej małej mocy w razie pojawienia się sił NATO lub USA na Krymie i Wschodniej Ukrainie.

Obraz
© National Nuclear Security Administration

Przy tym o ile w broni jądrowej dużej mocy istnieje względna równowaga między USA, a Rosją to tego samego nie można powiedzieć o ładunkach taktycznych. Amerykanie wycofali w latach 90. XX wieku ze służby wiele systemów uzbrojenia, w tym np. miny jądrowe, pociski Davy Crockett, pociski artyleryjskie czy też bomby jądrowe używane przez US Navy, jak i rakiety taktyczne Lance, zastąpione przez ATACMS dysponujące wyłącznie głowicami konwencjonalnymi. Jedyną bronią tej klasy pozostały więc lotnicze bomby jądrowe B-61, które w wersjach dla lotnictwa taktycznego Mod. 3,4,10 oraz 11 dysponują regulowaną mocą wybuchu od 0,3 kt do 170 kt.

Obecnie USA prowadzą program modernizacji tej broni, którego efektem jest powstanie jedynego typu amerykańskiego uzbrojenia jądrowego o względnie małej mocy wybuchu. Jest to kierowana bomba atomowa B61 Mod.12, której powstanie ok. 400 sztuk. Do celów taktycznych bomby będą dysponować regulowaną mocą 0,3, 5 lub 10 kt, lub 50 kt (w tym wypadku przede wszystkim do użycia przez lotnictwo strategiczne). Nosicielami nowej broni będą przede wszystkim myśliwce 5. generacji F-35, a także bombowce strategiczne B-2 i B-21 oraz samoloty taktyczne NATO: F-15E, F-16 i Tornado IDS.

Arsenał jądrowy USA, a współczesne wyzwania

Pozyskanie przez USA kolejnych systemów do przenoszenia głowic jądrowych małej mocy jest wskazane. Związane jest to z koniecznością zapewnienia siłom zbrojnym supermocarstwa możliwości przeprowadzania adekwatnych uderzeń przeciwko reżimom posiadającym broń jądrową. Obecnie główna uwaga świata skupia się na Korei Północnej, ale w niedalekiej przyszłości bronią atomową i rakietami balistycznymi dalekiego zasięgu może dysponować też Iran.
Nie wiadomo też jakie nastawienie wobec Zachodu i USA będą mieć w perspektywie kilkunastu lat władze Pakistanu, który już dziś jest mocarstwem atomowym czy Arabii Saudyjskiej posiadającej chińskie rakiety balistyczne pośredniego zasięgu, a być może także dostęp do pakistańskich głowic jądrowych.

Z drugiej strony Amerykanie muszą też móc odpowiedzieć na bardziej "zimnowojenne" zagrożenia, które stwarza rosyjska ekspansja na obszarze postradzieckim oraz działania Chin na Morzu Południowochińskim. Nie ma też przy tym wątpliwości, że oba te kraje dysponują arsenałem broni jądrowej przeznaczonej do użycia na polu walki. W przypadku Moskwy uzbrojenie tego typu jest wręcz podstawą strategii działania w razie wybuchu konfliktu w Europie. W związku z tym niewielki, liczący zaledwie ok. 200 taktycznych bomb jądrowych arsenał rozmieszczony przez USA w Europie należy uznać za niewystarczający.

Obraz
© U.S. Air Force | Staff Sgt. Roidan Carlson

Wzmocnić go może wspomniany projekt uzbrojenia w broń jądrową małej mocy sił strategicznych US Air Force, a także inne, nowe systemy.W tym kontekście można by przede wszystkim wspomnieć o przywróceniu taktycznej broni jądrowej do uzbrojenia US Navy. Obecnie, od czasu wycofania taktycznych bomb atomowych przenoszonych przez lotnictwo pokładowe na lotniskowcach, a następnie w czasie drugiej kadencji Baracka Obamy także rakiet manewrujących BGM-109A Tomahawk Land Attack Missile – Nuclear (TLAM-N), nie posiada już ona na wyposażeniu takiej broni. Waszyngton wycofał już wcześniej wszystkie lądowe środki przenoszenia taktycznej broni jądrowej (np. wspomniane Lance), choć Rosja cały czas utrzymywała w służbie rakiety systemu Toczka, a obecnie dołączyły do nich znacznie groźniejsze Iskandery.

Otwarcie w USA dyskusji nad małymi głowicami atomowymi jest kolejnym dowodem na kończenie się za Oceanem okresu, kiedy broń jądrową postrzegano głównie jako przeżytek zimnej wojny. Należy więc przewidywać, że Stany Zjednoczone będą dalej modernizować swój arsenał jądrowy i dostosowywać go do wymogów współczesności, tak by skutecznie chronić interesy swoje i swoich sojuszników zarówno w Europie, jak i w Azji oraz na Bliskim Wschodzie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)