Przestroga dla NATO. Błędne wnioski z wojny w Ukrainie
Co jest symbolem wojny w Ukrainie? Gdy w jej pierwszych tygodniach cały świat odmieniał na wszystkie sposoby nazwy Javelin czy Bayraktar, kolejne miesiące, a potem lata, przyniosły ważną zmianę. Jest nią masowe wykorzystanie – na skalę niespotykaną wcześniej – małych, tanich dronów. Przed wyciąganiem z tego błędnych wniosków ostrzega NATO think tank RUSI.
Ostrzeżenia te warto umieścić w kontekście, jakim są – powtarzane również w polskiej, publicznej debacie o modernizacji sił zbrojnych – zarzuty pod adresem MON-u, dotyczące rzekomego lekceważenia wniosków z Ukrainy w kwestii użycia dronów.
NATO nie powinno zastępować tradycyjnych środków walki dronami – brzmi kluczowy wniosek opublikowanej w sierpniu analizy, opracowanej przez Justina Bronka z brytyjskiego think tanku Royal United Services Institute (RUSI). Opinia ta, zwłaszcza w kontekście głosów licznych ekspertów czy wojskowych, może sprawiać wrażenie kontrowersyjnej, jednak opiera się na solidnych argumentach.
Wojna w Ukrainie stała się z biegiem czasu wojną dronów. Ukraiński plan na 2025 rok zakłada – według prezydenta Zełenskiego - wyprodukowanie ponad 4,5 mln różnego rodzaju bezzałogowców, czyli ponad dwukrotnie więcej niż w roku 2024. Są one powszechnie stosowane, jednak nie dlatego, że to najlepsza czy najskuteczniejsza broń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doświadczanie wydarzeń muzycznych w XXI w. | Historie Jutra
Ich masowe użycie wynika przede wszystkim z dostępności – obie strony walczą tym, co mogą na ogromną, niespotykaną nigdy wcześniej skalę produkować czy kupować i do czego od lat optymalizują własne siły zbrojne. Dron FPV (First Person View – kierowany przez pilota mającego przed oczami obraz z kamery bezzałogowca) nie jest skuteczniejszy od Javelina czy kierowanego pocisku artyleryjskiego, ale za ich cenę można mieć nawet kilkadziesiąt bezzałogowców – nie tylko tańszych, ale i prostszych w produkcji.
Ta ewolucja pola walki skłoniła RUSI do przedstawienia argumentów, dlaczego NATO – choć nie może lekceważyć wniosków z Ukrainy – nie powinno opierać na nich rozwoju swoich sił zbrojnych.
Coraz częściej w sektorze obronnym, w sposób dorozumiany lub wprost, zakłada się, że masowe użycie dronów jest drogą do większej siły rażenia i skuteczności w porównaniu z tradycyjnymi platformami, takimi jak artyleria, czołgi, samoloty i czy okręty podwodne. (...) Istnieje jednak kilka powodów, dla których błędem byłoby poleganie przez siły NATO na masowych, małych bezzałogowych statkach powietrznych.
Zanik manewru, erozja sił zbrojnych
"Wojny zaczynają zawodowcy, ale kończą rezerwiści" – głosi popularne powiedzenie. Wojna w Ukrainie pokazuje jego słuszność – armie, którymi zarówno Rosja, jak i Ukraina dysponowały na początku pełnoskalowego konfliktu, już nie istnieją. Biorąc pod uwagę skalę ponoszonych strat, liczbę rannych czy wycofanych ze służby, w obu armiach nastąpiła wymiana kadr. Niesie to poważne następstwa.
Poza nielicznymi jednostkami, jak korpus Azow (do którego rozrósł się zniszczony w Mariupolu, a następnie odtworzony pułk), Ukraińcy utracili zdolność do działań manewrowych. Wymagają one wyższego poziomu wyszkolenia, morale, zgrania oddziałów i kompetencji dowódców. Podobny regres dotknął też część armii rosyjskiej.
W rezultacie pod względem sztuki wojennej starcia w Ukrainie cofnęły się o ponad 100 lat – do etapu znanego z zachodniego frontu I wojny światowej. Statyczny charakter walk, gdzie zdobycie kilkuset metrów terenu uznawane jest za istotny sukces, sprzyja użyciu małych bezzałogowców.
Liderzy w użyciu dronów
RUSI zwraca uwagę, że skuteczność ukraińskich dronów to wynik szczególnej sytuacji, w jakiej znaleźli się Rosjanie. Ich siły, aby przetrwać w strefie przyfrontowej, muszą być rozproszone. Rozproszone i niewielkie – aby uniknąć ściągania na siebie ognia przeciwnika – są także ukraińskie punkty oporu. Sytuacja ta byłaby niemożliwa bez zagrożenia ze strony klasycznych środków, jak artyleria, wyrzutnie rakiet czy pociski manewrujące.
Jednocześnie Rosja na niespotykaną wcześniej skalę rozbudowała własne środki antydronowe, jak systemy walki radioelektronicznej czy różne fizyczne bariery w postaci klatek, siatek i innych zapór. Ich skuteczność jest różna, jednak wieloletnie doświadczenia stawiają Rosję i Ukrainę w światowej czołówce zarówno pod względem bojowego użycia dronów, ich zwalczania, jak i metod ochrony przed nimi.
Jednym z obszarów budzących szczególne obawy jest szybki wzrost liczby ofiar wśród ukraińskich pilotów dronów wiosną i latem 2025 roku. Siły rosyjskie koncentrowały swoje wysiłki na triangulacji kryjówek i szybkim atakowaniu ich artylerią, bombami szybującymi i innymi bezzałogowymi statkami powietrznymi.
Autor analizy zauważa jednocześnie, że Ukraina – choć obecnie jest światowym liderem w obszarze budowy i bojowego użycia małych bezzałogowców – nie jest w stanie przechylić nimi szali zwycięstwa i całkowicie zatrzymać postępów Rosjan.
Rywalizacja na warunkach NATO, nie Rosji
Dlatego NATO zamiast kopiować rozwiązania z Ukrainy powinno - zdaniem RUSI - przyjąć inne priorytety. Wynikają one m.in. ze specjalizacji Rosjan w wojnie dronowej. Ten rozwój nie jest jednak bezkosztowy i odbywa się ze szkodą dla pozostałych komponentów rosyjskiej armii.
O wiele łatwiej przeciwdziałać wojskom, które opierają się przede wszystkim na masowych, tanich dronach jako głównej sile rażenia, niż zwalczać sprawnie operujące siły powietrzne, ogień dalekiego zasięgu, broń pancerną, artylerię i moździerze współpracujące w ramach sił połączonych.
O ile Rosja potrafi bronić się przed dronami, pomimo upływu czasu nie zdołała opracować metod skutecznego zwalczania zachodnich pocisków manewrujących, kierowanych pocisków artyleryjskich czy bomb, a nawet – pomimo czasowych sukcesów, dzięki zakłócaniu nawigacji satelitarnej – rakiet GMLRS czy ATACMS.
Bezzałogowce mogą być ich wartościowym wsparciem, zwłaszcza – na co wskazuje autor analizy RUSI - na etapie angażowania i niszczenia rosyjskiej obrony przeciwlotniczej, ale nie zapewnią Zachodowi zdolności do pokonania przeciwnika.
W takim kontekście NATO musi zadbać o rozwój własnych środków antydronowych, ale zamiast podejmować rywalizację na warunkach narzuconych przez Rosję, powinno skupić się na utrzymaniu i rozwoju swoich atutów. Należą do nich klasyczne środki walki, jak nowoczesna artyleria czy lotnictwo, dzięki któremu, niezależnie od propagandy Kremla, Zachód dysponuje nad Rosją znaczącą – i niemożliwą do nadrobienia przez Moskwę w krótkim czasie – przewagą.