Program Apollo, czyli jak Stanley Kubrick sfilmował lądowanie na Księżycu
Lądowanie na Księżycu to doskonała pożywka dla wyznawców spiskowej teorii dziejów. Jakie mity i teorie powstały na temat programu Apollo?
20.07.2019 | aktual.: 20.07.2019 20:55
Oficjalna historia programu Apollo i załogowego lądowania na Księżycu nie wszystkich przekonuje. Nie brakuje osób, które kwestionują sam fakt wielokrotnego lądowania na Srebrnym Globie. Jak to tłumaczą?
Warto w tym miejscu zaznaczyć – prezentowane tu teorie w żadnym wypadku nie wyrażają poglądów autora! To raczej zbiór osobliwości i pokaz tego, jak dziwaczne pomysły przychodzą do głowy ludziom, którzy odrzucają brzytwę Ockhama.
Ekspert od przekrętu
Jak wyznawcy spiskowej teorii dziejów tłumaczą swój pogląd, negujący lądownie na Księżycu? Zgodnie z – prawdopodobnie – najciekawiej argumentowaną teorią, nie tylko nie doszło do lądowania na Księżycu, ale telewizyjne transmisje zostały na użytek światowej publiczności sfałszowane. I to nie przez byle kogo, bo o udział w spisku oskarżany jest sam Stanley Kubrick.
To wyjątkowo stara teoria. Jej fundamentem jest wydana w 1976 roku książka Bills Kaysinga "We Never Went to the Moon: America’s Thirty Billion Dollar Swindle". Choć autor nie miał ani technicznego wykształcenia, ani dostępu do istotnych dokumentów, był pracownikiem wewnętrznego wydawnictwa firmy Rocketdyne.
A ponieważ to Rocketdyne brała udział w budowie rakiety Saturn V, Kaysing automatycznie stał się – w oczach wyznawców teorii spiskowych – ekspertem od wielkiego przekrętu NASA.
Co potrafi Stanley Kubrick?
Na czym ów przekręt miał polegać? Choć misja Apollo 11 była transmitowana na żywo, to astronauci – tuż przed startem rakiety – zostali sprowadzeni na ziemię superszybką windą, w Kosmos poleciała wydmuszka, która spadła na Arktykę, a trójka bohaterów trafiła do studia filmowego pod Las Vegas.
A tam w obroty wziął ich nie kto inny, niż sam Stanley Kubrick. Wszystko miało zacząć się do filmu "Dr Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę", w którym reżyser pokazał m.in. całkiem sugestywne sceny nakręcone w bombowcu B-52.
Problem polegał na tym, że wojsko ani myślało użyczać mu samolotu na potrzeby zdecydowanie antywojennego filmu. Stanley Kubrick poradził sobie po swojemu tworząc tak realistyczne wnętrze bombowca, że Departament Obrony zaczął domagać się wyjaśnień, skąd reżyser znał budowę samolotu.
Zdaniem tropicieli spisków ktoś bardzo tajemniczy i bardzo ważny miał wówczas wpaść na pomysł, że jeżeli Kubrick potrafi robić takie cuda przy ograniczonym budżecie, to wyczaruje jeszcze większe przy budżecie nieograniczonym.
Po co udawać lądowanie na Księżycu?
W tym miejscu pojawia się jednak pytanie: po co? Niezawodni tropiciele ukrytych prawd i na to mają odpowiedź. Najciekawsza teoria brzmi jak całkiem niezły scenariusz filmowy.
Według niej Niemcy w czasie II wojny światowej wynaleźli rewolucyjny napęd i latające spodki. Naukowcy odpowiedzialni za tę technologię zostali następnie przejęci przez Amerykanów. Aby utrzymać istnienie i testy niemieckiej technologii w sekrecie, na użytek obserwatorów, którzy dostrzegli testowany sprzęt, wymyślono bajki o ufokach, odwiedzających Ziemię.
Niestety, pojawił się jeszcze jeden problem.Amerykanie wybrali prezydenta Kennedy’ego. Ten — jak przystało na ludowego bohatera — postanowił zepsuć zabawę tajnych służb i wykorzystać trzymaną w sekrecie technologię dla dobra ludzkości. Pierwszym etapem miał być lot na Księżyc.
Zgodnie z teorią spiskową, podczas słynnego przemówienia w Kongresie, dotyczącego lotu na Srebrny Glob, prezydent Kennedy wydał na siebie wyrok śmierci.
Spiskowcy mordują Kennedy'ego
Aby nie dopuścić do ujawnienia tajnej technologii problematycznego prezydenta zlikwidowano (a ile ciekawych teorii powstało przy tej okazji!), a naiwnemu społeczeństwu wmówiono, że przyszłością są zupełnie nieskuteczne rakiety.
Ponieważ technologia rakietowa jest tak bardzo nieefektywna, że o jakimkolwiek locie na Księżyc nie ma mowy, dla uspokojenia obywateli wymyślono farsę w postaci programu Apollo. Aby ją uwiarygodnić trzeba było nakręcić materiały filmowe, dokumentujące lądowanie na Księżycu. Wszystko po to, by ukryć przed światem latające spodki i napęd, opracowany przez Niemców.
A ponieważ Kubrick pokazał, że nieźle radzi sobie z pokazywaniem czegoś, co nie istnieje, dostał propozycję nie do odrzucenia, która rzutowała na całe jego późniejsze życie, gdy przeniósł się do Anglii i zaczął być zdecydowanie mniej aktywny artystycznie i towarzysko.
Brzmi nieźle? To jednak nie koniec! Choć słynny reżyser stał się pomocnikiem mistyfikatorów, to jednak nie zaprzedał się ciemnej stronie i postanowił zdemaskować spisek.
Kod Stanleya Kubricka
Kubrick co prawda miał brać udział w mistyfikacji, ale pod przymusem. Dlatego – jako wyraz niezgody na wielkie fałszerstwo – postanowił opowiedzieć o nim światu przy pomocy informacji, zakodowanych w filmie "Lśnienie".
Ten pomnik kinematografii to w istocie zakamuflowana wiadomość o wielkim fałszerstwie. Jak ją odkodować? Wystarczy połączyć poniższe detale:
- Jeden z głównych bohaterów, 6-letni Danny o paranormalnych umiejętnościach, nosi sweterek z Apollo 11
- Przejście pomiędzy dwoma scenami, podczas którego odpowiednio wycelowana stopklatka pokazuje nam – po nałożeniu dwóch obrazów — fryzurę Nicholsona w roli jakże charakterystycznych wąsów Hitlera. Ma to być zarazem odwołanie do Niemców i Holocaustu.
- Wyjaśnienia Nicholsona, tłumaczącego żonie swoje obowiązki względem pracodawcy to nic innego, jak słowa samego Kubricka.
- Pokój 237 to nawiązanie do hollywoodzkiego studia 237, w którym Kubrick nakręcił lądowanie na Księżycu. A przy tym zakamuflowana wiadomość, odnosząca się do średniej odległości 237 tys. mil, dzielących naszą planetę od Księżyca.
- Wzór na hotelowym dywanie to schemat kosmodromu
I tak – zdaniem wyznawców spiskowej teorii dziejów – od pół wieku jesteśmy oszukiwani. Na szczęście aby poznać prawdę, wystarczy obejrzeć "Lśnienie'.