Powrót z orbity na Ziemię. Wideo z perspektywy pasażera
Mija dokładnie rok, odkąd misja Artemis I, czyli bezzałogowy lot załogowej kapsuły Orion wokół Księżyca, wylądowała szczęśliwie w Oceanie Spokojnym. Rocznicowe wideo pokazuje ostatnie minuty misji widziane z kabiny.
12.12.2023 | aktual.: 13.12.2023 20:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Misja Artemis I, biorąc pod uwagę koszty przygotowań, najdroższa w historii misja kosmiczna, początek programu, który ma doprowadzić do lądowania człowieka na Księżycu jeszcze w tej dekadzie, zakończyła się 11 grudnia 2022 roku. Kolejna misja Artemis II, już z czteroosobową załogą, poleci nie wcześniej niż za rok, ale już pierwszy lot wokół Ksieżyca dostarczył ogromnej liczby danych, które wciąż są analizowane w centrach NASA.
W trakcie misji na Ziemię trafiały także zdjęcia pokazujące kapsułę Orion z europejskim modułem serwisowym w trakcie okrążania Księżyca. Po zakończeniu lotu pokazano też zdjęcia z wodowania. Jednak na pokazanie pewnego nagrania NASA zdecydowała się dopiero w pierwszą rocznicę misji. A jest nim kompletny zapis widoku przez wizjer kapsuły w trakcie jej wejścia w atmosferę, aż do wodowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powrót kapsuły Orion z misji Artemis I na wideo
Lądowanie na ciałach niebieskich jest solidnym wyzwaniem - i to niezależnie od tego, czy do pokonania jest atmosfera, czy nie. Gdy jednak ta atmosfera jest, to dochodzi tu pewien poważny problem. Z jednej strony jej opór pozwala wyhamować pojazd kosmiczny, z drugiej nie wystarczy tak sobie wlecieć w atmosferę, trzeba to zrobić w odpowiedni sposób. A powód jest prosty. Pojazd, który wraca, w tym przypadku z Księżyca, porusza się z ogromną prędkością względem Ziemi. Gdyby wyhamował na orbicie, co wymagałoby ogromnych zasobów paliwa, to wlot w atmosferę odbyłby się spokojnie. Jednak paliwa nadmiar jest tylko przy starcie, a przy lądowaniu są już tylko resztki.
Dlatego zamiast hamować na orbicie, pojazd kosmiczny hamuje w atmosferze i musi w nią wlecieć pod ściśle określonym kątem. Dla laika cała ta operacja wiąże się z płomieniami i wielką temperaturą rozgrzewanej powłoki pojazdu. Istotnie, zewnętrzna osłona kapsuły Orion jest zdolna wytrzymać nawet 2800 stopni Celsjusza, ale na poniższym filmie z lądowania wydaje się, że wewnątrz było całkiem spokojnie.
W czasie rzeczywistym - lądowanie kapsuły Orion misji Artemis 1
Czyli nie taki straszny diabeł, jak go NASA maluje? Z jednej strony tak, bo sterowność dzisiejszych pojazdów jest znacznie lepsza niż tych z przeszłości. Ale to też złudzenie, jakie daje perspektywa oglądania najniebezpieczniejszego manewru w astronautyce z siedzenia domowego fotela. Warto to zobaczyć, choćby po to, by zrozumieć poszczególne aspekty lądowania, od wejścia w atmosferę, poprzez wypuszczenie spadochronów hamujących, do szczęśliwego końca.
Podobne doświadczenia przeżywają za każdym razem lądujący astronauci, gdy wracają z misji orbitalnych, czy to jest Sojuz czy Dragon SpaceX, podobnie czuli się astronauci Apollo. Mimo podobieństw do pojazdów sprzed 60 lat, kapsuła Orion ma być znacznie bezpieczniejsza w trakcie lotu, jak i podczas lądowania. Ta, którą poleci załoga Artemis II, jest zmodyfikowaną wersją pierwszego Oriona na podstawie doświadczeń z misji Artemis I, w tym etapu lądowania.
Karol Żebruń - dziennikarz Wirtualnej Polski