Portret internetowego trolla. Co to jest trolling?
Obecnie słowo "troll" kojarzy się nie tylko ze stworami z rozmaitych krain fantasy, ale z całą rzeszą osób, których aktywność w internecie określa się mianem "trollingu". Zwykle potępia się je za chamstwo, napastliwość oraz inne zachowania, które w świecie off-line nazywane są aspołecznymi.
Co to jest trolling?
Trolling to w slangu internetowym działania mające na celu skłócenie i denerwowanie użytkowników dyskusji - w mediach społecznościowych lub na forach. Osoby, które "trollują" robią to najczęściej dla rozrywki lub zysku. Takie osoby nazywane są "trollami interntowymi".
Miłe złego początki
Początki trollingu nie były jednak tak złowieszcze. Samo pojęcie "troll" nie pochodzi bowiem od fantastycznych stworów, ale od angielskiego "trolling for fish" - określenia na metodę łowienia ryb na błystkę, w której rybę drażni się tak długo, aż chwyci intrygujący ją przedmiot.
Początkowo drażnienie innych użytkowników było powszechnie akceptowana taktyką, stosowaną na grupach dyskusyjnych wobec świeżych użytkowników - ofiarą pierwszych trolli padały nowe osoby w internetowych społecznościach. Starsi członkowie umawiali się na dokuczanie danej osobie, a gdy ofiara została już przez nich odpowiednio potraktowana - dostawała ona informację o treści YHBT (ang. "You Have Been Trolled" - "zostałeś strollowany"), co stanowiło sygnał, że niepotrzebnie dała się nabrać.
W Polsce trolling rozpoczął się w latach 90. i był związany z popularnymi wtedy IRCami. Jednak z powodu dość szybkiego systemu reagowania operatorów poszczególnych kanałów nie było to idealne narzędzie do propagowania treści wymierzonych w innych uczestników spotkania. Dopiero wraz z rozwojem forów internetowych trolle mogli prawdziwie rozwinąć skrzydła.
Kim jest troll?
Najprostsza odpowiedź brzmi, że może być nim każdym. Psychologowie uważają, że trollingiem zwykle zajmują się osoby, które odczuwają psychiczną potrzebę szkodzenia innym, a także patologiczni kłamcy o niskim poczuciu własnej wartości.
Richard Wiseman, profesor psychologii na uniwersytecie w Hertfordshire twierdzi, że trolling to jedna z konsekwencji nowego sposobu komunikacji, pozwalającego ludziom na dużo więcej swobody w wyrażaniu własnych uczuć i opinii. Naukowiec podkreśla również, że przeciętna osoba spotyka i kontaktuje się online z ogromną liczbą ludzi, na co nie miałaby szansy w realnym życiu. Statystycznie więc wzrasta prawdopodobieństwo napotkania jakiegoś "aspołecznego indywiduum".
To, jak może wyglądać przeciętny troll, pokazuje przypadek niejakiego Violentacreza - jednego z najsłynniejszych amerykańskich trolli internetowych. Specjalizował się on we wrzucaniu do internetu zdjęć o tematyce pornograficznej, rasistowskiej i kazirodczej. Dziennikarz serwisu Gawker.com, który go zdemaskował, opisywał Violentacreza jako "bezwstydnego i przerażającego, podstarzałego gościa z siedmioma kotami i dwoma psami".
Troll prosty i troll chytry
Socjolodzy próbują klasyfikować trolli, wymyślając dla nich kolejne kategorie jak np. riposter, zboczeniec itd. Jednak dr Claire Hardaker z uniwersytetu w Leicester, zajmująca się tym problemem naukowo, podzieliła ich na dwie zasadnicze grupy. Jedna to osoby, które wyrzucają całą swoją złość, aby wywołać gwałtowną reakcję u ofiary. Druga to tzw. "ukryci trolle" posługujący się różnymi technikami manipulacji, aby wywołać pożądany przez siebie efekt.
Jedną ze strategii wybieranych przez trolli jest prowokacja polegająca na publikowaniu opinii niezgodnych z charakterem społeczności, bądź jawnie atakujących wypowiedzi innych użytkowników. Celem takiego działania jest skupienie na sobie pełnej uwagi wszystkich obecnych na danej stronie, a następnie skompromitowanie kilku wybranych uprzednio użytkowników.
Inna polega na udawaniu osoby znającej temat i przytaczaniu "argumentów" na poparcie swojej tezy. Próba zablokowania takiego osobnika spotyka się z oskarżeniami o tchórzostwo, wprowadzanie cenzury i ograniczanie wolności wypowiedzi.
Zresztą ulubionym argumentem trolli jest to, że nikt ofiar nie zmusza do siedzenia na konkretnym forum, co mniej więcej odpowiada stwierdzeniu, że kobiety, jeśli nie chcą być zgwałcone, mogą przecież w nocy nie wychodzić z domu.
Troll na dorobku
Zgodnie z ustaleniami "Polska the Times", szkalowanie osób publicznych w sieci nie jest całkowicie spontaniczne. Wszystkie partie polityczne zlecają zewnętrznym "kontrahentom" komentowanie artykułów na portalach i witrynach gazet. Eksperci szacują, że na ubliżanie i wyzywanie konkurentów w internecie poszczególne ugrupowania wydają nawet po kilkadziesiąt tysięcy - komentarz w zależności od długości kosztuje od 3. gr do 2 zł. Podobno w ten sposób rekordziści są w stanie zarobić ponad 5 tysięcy złotych.
Również rządy państw odkryły przydatną stronę trollingu. Chińskie władze zatrudniają internautów, których jedynym zadaniem jest wpisywanie pochlebnych dla reżimu komentarzy. Podobnie USA i Izrael zatrudniają trolli, których zadaniem jest prowadzenie dezinformacji. Nie trzeba dodawać, że sektor prywatny bardzo chętnie korzysta z tego sposobu komunikacji, głównie w celach marketingowych.
Co robić z trollem?
Najprostsza odpowiedź to uzbroić się w cierpliwość i zachować spokój. Podejmowane są co prawda próby walki z trollingiem na poziomie instytucjonalnym - w Wielkiej Brytanii na przykład prowadzona jest dyskusja nad wprowadzeniem prawa nakazującego dostawcom usług internetowych ujawnianie danych trolla na żądanie osoby pokrzywdzonej. Jednak wobec skali i różnorodności tego zjawiska na razie jesteśmy bezradni.
_ AO/GB/GB _