Polski start-up ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarza. Sprawdzisz, co ci jest, w kilka minut
Każdy zna tę sytuację, kiedy pojawia się katar i gorączka. Nie jesteśmy pewni, czy to grypa czy coś poważniejszego, więc idziemy odstać swoje w kolejce do lekarza. Na miejscu dowiadujemy się, że "na wszelki wypadek" dostaniemy antybiotyki, choć możemy się bez nich obejść. Brakuje jednak odpowiedniej diagnostyki. Ten start-up chce to zmienić.
02.01.2018 | aktual.: 02.01.2018 18:22
- Naszym celem jest wprowadzenie na rynek szybkich i tanich narzędzi, które zredukują koszty opieki medycznej, przyczynią się do zmniejszenia kolejek u lekarzy, a także będą wygodnym rozwiązaniem do domowego użytku. Szczególnie dla rodzin z dziećmi lub osób przewlekle chorych, które muszą się często diagnozować – mówi WP Tech Katarzyna Pala, która w SensDx jest Dyrektorem ds. Rozwoju Biznesu.
Tutaj na scenę wchodzi test Multi SensDx. Testy umieszczone są w specjalnie zaprojektowanych urządzeniach – jedne dla pacjentów, drugie dla lekarzy. Umożliwiają ich wykonanie samodzielnie i w warunkach domowych, co zapewnia oszczędność pieniędzy i czasu. Wynik takiego testu ukazuje się już po 3 minutach. Nowatorstwo rozwiązania polega na połączeniu prostego w obsłudze urządzenia wraz z bezpłatną aplikacją na urządzenia mobilne do łatwego odczytywania wyników. A jak to wszystko się zaczęło?
Przychodzi biotechnolog do lekarza...
SensDx został założony w 2014 roku. Wtedy nazywał się Eton Group, jednak w 2017 roku właściciele uznali, że warto zmienić nazwę na obecną. Powód był dość prozaiczny – ta nazwa lepiej pasuje do produktów i celów marketingowych, tłumaczy WP Tech. Tak samo prozaiczny był powód, dla którego twórcy postanowili wejść na ten rynek.
Główny pomysłodawca firmy, Dawid Nidzworski, pracował nad swoim doktoratem z biotechnologii. Akurat się zdarzyło, że zaczął chorować i nie wiedział, czy to grypa, czy coś poważniejszego. Poszedł do lekarza, a ten przepisał mu od razu antybiotyk. Dawid zdziwił się i zapytał: "dlaczego od razu antybiotyk?". Przecież nie wiadomo, czy to grypa, której nie trzeba leczyć antybiotykami, czy coś związanego z bakteriami. Taki był jego tok myślenia.
Lekarz załamał ręce i powiedział, że nie ma odpowiednich i wiarygodnych narzędzi by to sprawdzić, więc dla bezpieczeństwa woli przepisać antybiotyk. Dlatego Dawid wpadł na pomysł. Postanowił opracować czuły i szybki test do wykrywania wirusa grypy. Później przerodził się w test do różnicowania między grypą, a zakażeniem bakteryjnym. Różnica jest zasadnicza, bo pierwsze wymaga leżenia pod kołdrą, a drugie – kuracji antybiotykowej.
- Dawid opracował w laboratorium prototyp elektrody, która potrafi wykryć wirus grypy. Później pozyskał pierwsze finansowanie i zebrał się zespół. Obecnie mamy prototyp urządzenia, które potrafi wykryć siedem różnych patogenów, występujących przy zakażeniach górnych dróg oddechowych – mówi ekspertka.- Obecnie złożyliśmy już trzy wnioski patentowe, które czekają na akceptację w urzędzie. Przez ostatnie trzy lata nasza technologia mocno się rozwinęła – miniaturyzujemy ją i przygotowujemy kolejny wniosek patentowy.
W rozmowie z WP Tech Pala zwraca uwagę, że stworzona przez SensDx platforma jest uniwersalna. Służy bowiem do wykrywania różnych czynników w próbkach biologicznych. Co to oznacza? Że zaczęli od testu dla górnych dróg oddechowych, który pomoże lekarzom zróżnicować rodzaj zakażenia, ale jednocześnie pracują nad innymi urządzeniami do innych zastosowań. Na przykład takimi, które będą wykrywać zakażenia okolic intymnych lub dróg moczowych. I to w warunkach domowych, bo ludzie chcą sprawdzić, czy to faktycznie infekcja i czy konieczna jest wizyta u lekarza, dodaje.
Dla ludzi i zwierząt
- Ważne jest również to, że nasze rozwiązanie można przełożyć na weterynarię. Bo sama technologia nadaje się również do badania zwierząt. Sposób działania jest taki sam i właśnie w tej chwili uruchamiamy kolejną spółkę, która będzie zajmować się rozwojem urządzeń do diagnostyki zakażeń na farmach rybnych – podkreśla rozmówczyni.
Dlaczego? Przykładowo, w Norwegii farmerzy mają z tym bardzo duży problem. Obecnie testy zmuszają do uśmiercenia kilkunastu ryb z hodowli i ich przeanalizowania. To zazwyczaj trwa kilka dni. To za długo, bo infekcja już zdąży się rozprzestrzenić. Dlatego hodowcom zależy na teście, który będzie trwał kilka minut.
Start-up jest zainteresowany wdrożeniem produktu na rynek polski, ale także na rynki Europy Zachodniej. Głównymi dla SensDx będą Niemcy oraz Wielka Brytania. Przyczyna jest prosta: diagnostyka jest tam bardziej popularna wśród lekarzy.
- Czy Polacy są zainteresowani diagnostyką? Jak najbardziej. Ale nasz model biznesowy zakłada, że najpierw prezentujemy nasze rozwiązanie lekarzom. Dlatego w tym roku przeprowadzimy też testy kliniczne – te wszystkie działania mają nas uwiarygodnić i pokazać, że nasza metoda jest skuteczna. Dopiero w drugim kroku chcemy wejść do aptek – podkreśla Pala.
Na dowód, że obrana przez SensDx droga jest słuszna, warto zaznaczyć, że start-up wygrał konkurs Innostars organizowany przez EIT Health – oddział Europejskiego Instytutu Technologicznego, zajmującego się zdrowiem. Do tego dochodzi wartość samej branży. Do 2020 roku światowy rynek telemedycyny ma być wart ponad 34 miliardy dolarów. Aż żal nie spróbować wykroić sobie kawałek z tego puchnącego tortu.