Polski krok w podboju kosmosu. Pierwszy satelita komercyjny na orbicie - pomogła NASA
Tysiąc mikrosatelitów będzie krążyć 350 km nad naszymi głowami i co godzinę fotografować cały obszar kuli ziemskiej. Każdy będzie mógł kupić te zdjęcia. Ale biznesplan wrocławskiej spółki z SatRevolution jest bardziej ambitny.
24.04.2019 | aktual.: 24.04.2019 21:05
Na Google Mapsie zobaczymy zdjęcia satelitarne, mające najczęściej po kilka, kilkanaście miesięcy. Polskie SatRevolution zaoferuje zdjęcia dowolnego zakątka Ziemi mające nie więcej niż... jedną godzinę. Niepotrzebny bajer? Chociaż firma planuje rozpoczęcie działania dopiero w 2026, to chętnych już jest kilku.
Już teraz aktualne zdjęcia z orbity chce Instytut Badań ONZ (do monitorowania klęsk żywiołowych), miasto Wrocław (do badania smogu i natężenia ruchu), a zainteresowanie wyraziło też Wojsko Polskie. Twórcy chwalili się tym zainteresowaniem na warszawskiej konferencji prasowej i wyjaśnili, co będzie wyróżniało ich sprzęt. Czy, dokładniej mówiąc, produkt.
1000 satelitów
REC - bo tak będzie nazywała się konstelacja ponad 1000 mikrosatelitów (o wymiarach zaledwie 10 x 40 cm) - zacznie wylatywać na niską orbitę okołoziemską od 2020 r. Do tego czasu inżynierowie z SatRevolution muszą jeszcze zbudować protoyp właściwego satelity. Bo chociaż ich pierwsze urządzenia są już na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i czekają na wypchnięcie, to nie są to jeszcze docelowe satelity, które będą składać się na REC.
Prototypowy Światowid może wykonywac zdjęcia z dokładnością 4x4 metry na piksel
17 kwietnia wrocławska spółka postawiła pierwszy krok w komercyjnej podróży kosmicznej. Tego dnia z należącego do NASA ośrodka Wallops Flight Facility na orbitę poleciały dwie satelity zbudowane przez SatRevolution - Światowid i KRAKSat. Śwatowid może wykonywać zdjęcia Ziemi z dokładnością 4x4 metry na piksel. Na orbicie pozostanie przez 5 do 11 miesięcy i wykona od 60 do 600 zdjęć. Jest to platforma testowa, dzięki której inżynierowie z SatRevolution zdobędą wiedzę i doświadczenie do budowy kolejnych satelitów.
KRAKSat to natomiast satelita badawczy studentów Akademii Górniczo Hutniczej, którzy testują alternatywę dla żyroskopu – "ferrofluidowe koło zamachowe". W przyszłości może ono zastąpić mechaniczne żyroskopy, które utrzymują satelity we właściwej pozycji na orbicie. SatRevolution zbudował KRAKSat na zamówienie AGH, które dostarczyło eksperymentalny sprzęt. Można więc powiedzieć, że - paradoksalnie - właśnie KRAKSat jest pierwszym polskim satelitą komercyjnym.
Satelita badawczy testujący ferrofluidowe koło zamachowe stworzone przez zespół z Akademii Górniczo Hutniczej
Branża szydziła
Pod adresem SatRevolution pojawiły się zarzuty, że nie ma nic wspólnego z branżą kosmiczną, a jest za to akcją marketingowa dla spółki-matki, notowanej na giełdzie firmy zajmującej się produkcją gier na komórki: T-Bull S.A.
SatRevolution to start up założony przez kilku zapaleńców z mocno ograniczonym budżetem (jak na branżę kosmiczną), który zapowiedział, że będzie budował satelity w oparciu o podzespoły ze smartfonów. Firma już po dwóch latach działalności chciała wysłać pierwszego satelitę na orbitę i zapowiadała konstelację tysiąca kolejnych satelitów. Eksperci z branży nie dowierzali, a nawet szydzili, nazywając spółkę "SatAnarchy". Osób z SatRevolution to nie zraziło.
- Nie interesuje mnie, co mówią firmy z branży kosmicznej, które od lat produkują śrubki i blaszki do satelitów i łazików – mówi w rozmowie z WP Tech Grzegorz Zwoliński, współzałożyciel SatRevolution. - Nasze dokonania świadczą o nas lepiej. Jako pierwsi w Polsce zbudowaliśmy od początku satelitę komercyjnego, który już za chwilę zacznie nadawać z orbity.
Dziś Każdy może sobie wystrzelić satelitę
Według Zwolińskiego idea "New Space" dała możliwość przystąpienia do kosmicznego wyścigu takim firmom jak SatRevolution bez ogromnego zaplecza finansowego i naukowego. Dzięki tanim częściom, spadającym cenom rakiet i łatwo dostępnymi mocami obliczeniowymi na Ziemi swojego satelitę można wysłać już za kilka milionów złotych. Światowid kosztował, wraz z wystrzeleniem, około 5,5 mln zł. Koszt kolejnych satelitów ma spaść do ok. 1 mln euro, czyli 4,3 mln zł.
Założyciele SatRevolution sami o sobie mówią, że są trochę szaleni, bo normalne firmy nie zdecydowałyby się na tak duże ryzyko finansowe. Chociaż sami zainwestowali w przedsięwzięcie już sporo własnych pieniędzy, to teraz liczą, że wesprą ich inni. Poprzez platformę do zbiórek crowdfundingowych chcą zebrać dodatkowe 4,1 mln zł.