Polski inteligentny kosz na śmieci. "Tworzymy przyszłość tu i teraz"

Polacy stworzyli inteligentny kosz na śmieci, który sam segreguje odpady. "Bin-e jest w tym lepszy niż człowiek" - przyznają w rozmowie z WP Tech. Ich rozwiązanie trafiło już do wielu zagranicznych firm i otrzymało specjalną nagrodą ministerialną.

Polski inteligentny kosz na śmieci. "Tworzymy przyszłość tu i teraz"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Adam Bednarek

26.02.2019 | aktual.: 26.02.2019 13:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Bin-e to "inteligentny kosz na śmieci", który sam segreguje odpady. Jak działa? Wrzucamy odpad do komory głównej, sprzęt rozpoznaje jego typ, a następnie przerzuca do odpowiedniego pojemnika. Sam ustali, co trafi do śmieci "suchych", a co do organicznych czy szkła. Do tego zgniecie odpady, pozwalając zaoszczędzić firmom na objętości, za którą też płacą. Skąd wziął się taki pomysł?

- Przez kilka lat prowadziliśmy agencję reklamową. Zatrudnialiśmy nawet kilkudziesiąt osób. Chcieliśmy zaszczepić w pracownikach nawyk segregacji odpadów. Postawiliśmy kosze, wytłumaczyliśmy jaki rodzaj odpadów do danego pojemnika należy wyrzucać. Ale codziennie przychodził ktoś z wątpliwościami: "Ta butelka to szkło czy plastik?”, "Gdzie mam wyrzucić to opakowanie?” - tłumaczą twórcy.

Obraz
© Materiały prasowe

Udany start

O Bin-e pisaliśmy już w 2017 roku. Produktu nie było wówczas na rynku. Dwa lata w branży technologicznej to sporo - wystarczy, aby start-up upadł z braku funduszy czy zainteresowania. Tymczasem projekt z Dąbrowy spod Poznania ruszył naprzód.

- Rok 2018 zamknęliśmy prawie 30 instalacjami w kooperacji z dystrybutorami w Polsce, Szwecji i Wielkiej Brytanii. W chwili obecnej kolejne instalacje planowane są w Finlandii, Norwegii, Niemczech oraz Holandii - mówi w rozmowie z WP Tech Jakub Luboński z Bin-e.

Bin-e otrzymało kilka nagród i wyróżnień, w tym międzynardowocyh (np. Plastics Recycling Awards Europe) oraz wyróżnienie w konkursie Polski Produkt Przyszłości oraz Nagrodę Specjalną Ministra Przedsiębiorczości i Technologii. "Wyróżnienie" nie brzmi tak dobrze jak pierwsze miejsce, ale konkurencja była spora. W tym samym plebiscycie nagrodzono przecież sztuczne kości, mogące ratować pacjentów przed amputacją.

Polski produkt przyszłości

W rozmowie z WP Tech Jakub Luboński z Bin-e zaznacza, że wyróżnienia na europejskich konkursach to nie tylko docenienie produktu, ale i szansa na nowe kontakty.

- Są przede wszystkim potwierdzeniem, że takie rozwiązanie jest potrzebne. Poza prestiżem na arenie europejskiej, to też swego rodzaju referencje, ponieważ jury składa się z branżowych ekspertów. Takie referencje są zawsze dużym atutem - tłumaczy Luboński.

Obraz
© Materiały prasowe

Jakub Luboński z Bin-e

Zapytałem twórców Bin-e, jak państwo promuje "polskie produkty przyszłości", którym przyznaje wyróżnienia. W przypadku Bin-e aż prosi się o wykorzystanie takiego kosza na śmieci w urzędach czy szkołach. O ile np. sztuczne kości trafią wyłącznie do określonej grupy potrzebujących, tak tutaj mamy pożytek publiczny.

- Bardzo byśmy chcieli, żeby tak się stało, dokładamy wszelkich starań, żeby Bin-e było rozwiązaniem dla wielu miejsc. Czas pokaże, czy rzeczywiście realnie biznesowo będziemy mogli z tego skorzystać. Trzeba natomiast przyznać, że propozycji i możliwości nie brakuje. - stwierdza Jakub Luboński.

Bin-e w każdym domu?

Chociaż społeczna świadomość dotycząca ekologii rośnie, a obowiązek segregacji stał się normą w miejskiej rzeczywistości, twórcy wynalazku są przekonani, że Bin-E jest potrzebny.

Obraz
© Materiały prasowe

- Wiele odpadów wciąż trafia do złej frakcji, zwłaszcza w miejscach publicznych. Czasami wynika to z braku chęci do segregacji, czasami z braku wiedzy, a czasami z braku infrastruktury. Nasze urządzenie niweluje te czynniki. Warto też wziąć pod uwagę, że statystycznie nasze urządzenie segreguje śmieci trzykrotnie skuteczniej od człowieka - nikomu nie rzecz jasna nie ujmując - podkreśla Luboński.

Twórcy widzą jeszcze jeden, ważny aspekt. Elektroniczne kosze nie tylko zrobią porządek za nas, ale zbiorą też szczegółowe dane o odpadkach. Na koniec dnia, tygodnia czy miesiąca możemy sprawdzić, jakich śmierci generujemy najwięcej, czy nadają się do ponownego przetworzenia. Luboński uważa, że "to dobry punkt wyjściowy do zmiany nawyków konsumpcyjnych".

Jednak inteligentny kosz sprawdzi się przede wszystkim w przypadku firm czy większych instytucji. A co z gospodarstwami domowymi? Mamy odkurzacze, mamy zmywarki. Może czas na elektroniczny kosz? Tu problemem są, oczywiście, pieniądze. Obecnie cena detaliczna Bin-e to 24900 zł - czyli tyle co za dobry samochód. Na razie musimy zakasać rękawy i sami zatroszczyć się o środowisko.

Komentarze (64)