Półmaraton wrocławski. Zdjęcie, które przeraziło. Organizatorzy się tłumaczą
Zdjęcie, które wywołało w weekend mnóstwo emocji. Komentujący załamywali ręce na widok zaśmieconej plastikowymi kubkami ulicy, którą przebiegali uczestnicy nocnego półmaratonu. Organizatorzy wyjaśniają. I zapowiadają, że to ostatni raz.
To ostatni takie wydarzenie we Wrocławiu, w którym biegacze będą pić z plastikowych jednorazowych kubków. Zgodnie z przyjętą wiosną strategią kampanii #wroclawniemarnuje, Wrocławski Maraton we wrześniu po raz pierwszy w historii biegu zrezygnuje z plastikowych kubków. Biegacze będą spożywać wodę i izotoniki z naczyń biodegradowalnych.
Dlaczego więc odbywający się w sobotę wrocławski nocny półmaraton wyglądał tak?
Organizator zabiera głos
Jak wyjaśnia rzecznik prasowy Młodzieżowego Centrum Sportu Wrocław i Wrocław Maratonu, półmaraton był przygotowywany już od dłuższego czasu, zanim miasto weszło w projekt "Wrocław nie marnuje". Start kampanii ogłoszono 23 kwietnia. Co za tym idzie, przetargi musiały zostać rozstrzygnięte z odpowiednim wyprzedzeniem.
W trakcie nocnego półmaratonu zdecydowano się wykorzystać plastikowe kubki, żeby pozbyć się starych zapasów z poprzednich biegów. Organizatorzy postanowili użyć zakupione już naczynia, zamiast je wyrzucać.
Póki co nie wiemy jeszcze, z jakich dokładnie materiałów wykonane będą kubki będące alternatywą dla plastikowych pojemników. Mają być bezpieczne dla środowiska.
Jak poradzono sobie z problemem w innych europejskich miastach? Na przykład w Londynie uczestnicy otrzymują jadalne kapsułki z wodą. Materiał, z którego są stworzone, pochodzi m.in. z wodorostów. Choć kapsułki są jadalne, to można je bez strachu wyrzucić - biodegradacja trwa raptem kilka tygodni. Dużą zaletą takiego rozwiązania jest fakt, że produkcja nie kosztuje dużo. Dzięki niej w Londynie udało się ograniczyć zużycie butelek aż o 200 tys.