Policja i Andrzej Duda chętnie żartują w mediach społecznościowych. Tylko czy tego od nich oczekujemy?

Policja i Andrzej Duda chętnie żartują w mediach społecznościowych. Tylko czy tego od nich oczekujemy?

Policja i Andrzej Duda chętnie żartują w mediach społecznościowych. Tylko czy tego od nich oczekujemy?
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Adam Bednarek
26.06.2017 16:32, aktualizacja: 26.06.2017 17:35

Polska policja w mediach społecznościowych bardzo chętnie chwali się swoimi dokonaniami i wrzuca śmieszne obrazki z psami. Po wydarzeniach z Radomia wpisów na temat pobicia jednak zabrakło. Nie po raz pierwszy spotkaliśmy się z sytuacją, kiedy w internecie żarty były ważniejsze od konkretów. To problem nie tylko policji, ale i prezydenta.

Grupa narodowców pobiła w Radomiu sympatyka KOD-u. W sieci bardzo szybko znaleziono facebookowy profil jednego z atakujących. M.in. dziennikarz “Rzeczpospolitej” Jacek Nizinkiewicz i Agnieszka Gozdyra z Polsatu wykorzystali Twittera, by zadać policji pytanie, czy sprawca jest już zatrzymany.

“Zaczepianie” policji w mediach społecznościowych może wydawać się niepotrzebne, wszak rzecznik prasowy (a to on wraz z koleżanką z zespołu prasowego odpowiada za konta na Twitterze i Facebooku - jak dowiedział się Spider’s Web) nie jest od ścigania przestępców.

Agnieszka Gozdyra słusznie jednak zauważyła, że policja na swoim twitterowym koncie lubi chwalić się skutecznością. “Policjant uratował yorka” - napisano na przykład 24 czerwca.

Tego samego dnia dowiedzieliśmy się również, że policja rozpracowała “grupę wyłudzającą zaliczki na sprzedaż maszyn budowlanych i rolniczych”, a policyjne orkiestry “dały wspaniały koncert na placu Zamkowym”.

Informacje o oświadczeniu z mazowieckiego oddziału policji pojawiły się dopiero w niedzielę, po pytaniach twitterowiczów o interwencję. I na dodatek w odpowiedziach, a nie jako osobny wpis. Ten ukazał się dopiero w poniedziałek, 26 czerwca.

Biorąc więc pod uwagę historię wpisów policji w mediach społecznościowych, można było domagać się szybkiej informacji o zatrzymaniu lub podjęciu odpowiednich działań.

Profil “Polska Policja” w mediach społecznościowych znany jest nie tylko z pochwał skuteczności. Nie brakuje też dowcipów i żartów, pokazujących dystans policji do swojego zawodu czy też stereotypów.

Fakt, że obok informacji o poszukiwanych przestępstwach zamieszczano śmieszne obrazki z pieskami, pozwalał tworzyć nowy, pozytywny wizerunek stróżów prawa w internecie. Tym bardziej że za wszystko odpowiadają sami policjanci, a nie wynajęta firma. Rozgłos był, bo wpisy cieszyły się sporą popularnością.

Wydarzenia z Radomia pokazują, do czego jeszcze może to doprowadzić. Policja stała się ofiarą własnego sukcesu.

Dobrze obrazuje to ten wpis:

Policja musi tłumaczyć się, że nie informuje o swoich działaniach, tylko po prostu normalnie pracuje. Dlaczego? Bo wszyscy zdążyli przyzwyczaić się, że na profilu dzieje się dużo. A gdy zabrakło reakcji w naprawdę poważnej sprawie, ludzie zaczęli się niepokoić: skąd ta cisza?!

Może to i nawet sympatyczne, że policja jest wyluzowana. W końcu to internet, tu wszyscy się śmiejemy z obrazków. Ale nie tego od policji się wymaga. Kiedy dzieje się coś poważnego, oczekujemy stanowczej i szybkiej reakcji. A nie memów czy newsów o uratowanym piesku.

Oczywiście śmianie się w internecie nie oznacza, że policja nie pracuje. Jednak jest dysonans, kiedy na ulicy pobity zostaje mężczyzna o odmiennych poglądach, a profil policji wrzuca obrazek z odpowiedziami funkcjonariusza drogówki na zarzuty pijanego kierowcy. Nie mówiąc już o tym, że wcześniej żartował z wakacji czy schwytanych przestępców, a teraz milczy lub zdawkowo odpowiada.

To nie tylko problem polskiej policji. Bardzo cenię prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka. Jednak po obserwowaniu go na Twitterze, coraz rzadziej kojarzę go z pozytywnymi zmianami w polskiej piłce. Za to bardziej pamiętam jego liczne wpadki i niepotrzebne wpisy:

Paradoks polega na tym, że prędzej przeczytam wpis Bońka wyśmiewający błędy dawnego zawodnika niż np. merytoryczną odpowiedź na tekst Marka Wawrzynowskiego o problemach w szkoleniu w polskiej piłce.

Podobnie jest z Andrzejem Dudą. Cieszę się, że prezydent jest dostępny na Twitterze. Tylko czemu chętniej wchodzi w dyskusję z maturzystami, a jak już odpowiada na polityczne zarzuty, to raczej w formie dowcipu? Tam, gdzie zażartować się nie da, riposty nie ma.

Luz także jest potrzebny, ale na pewnych stanowiskach wizerunek “śmieszka” powinien być dodatkiem, a nie czymś, z czego internetową działalność kojarzymy. Taki PR “pod publiczkę” pasuje firmie produkującej gazowane napoje, a nie prezesowi, prezydentowi czy całej policji. Zamiast budować nowy wizerunek, widzimy tylko luzaków, którzy niemal zawsze gotowi są do żartów. Kiedy jednak dzieje się coś poważnego, niepokojąco milczą. A chyba nie od tego powinny być media społecznościowe, mające informować obywateli tak szybko, jak to tylko możliwe.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)