Piloci polskich F‑16 będą łatwym celem na wojnie. Ich dane są dostępne w sieci
Imiona i nazwiska polskich pilotów F-16 można łatwo znaleźć w mediach społecznościowych i prasie. W przypadku wojny może to być wykorzystane przez przeciwnika, do unieruchomienia myśliwców jeszcze zanim wzbiją się w powietrze.
Dane osobowe pilotów polskich myśliwców F-16 można bez problemu znaleźć w mediach społecznościowych i internecie, przekonuje Maciej Miłosz w Dzienniku Gazecie Prawnej. W grudniu 2014 ambasada Stanów Zjednoczonych w Warszawie opublikowała zdjęcie z ośrodka szkoleniowego w Arizonie, na którym widnieją młodzi piloci z Polski w czapkach świętego Mikołaja. Zdjęcie zostało podpisane imionami i nazwiskami lotników.
Miłosz przytacza więcej przykładów, w których dane osobowe polskich jastrzębi zostały upublicznione prawie bez żadnych prób ich zanonimizowania. Dwóch z nich, którzy eskortowali samolot kapitana Wrony, wystąpili w telewizji śniadaniowej. Chociaż występowali pod pseudonimami, to ich prawdziwe nazwiska można znaleźć na pierwszej stronie Google, po wpisaniu odpowiedniej frazy. Są też widoczne w informacjach prasowych z tamtego okresu.
W dobie Facebooka i Twittera problem zachowania tajemnicy o działaniach wojskowych dotyka wszystkie armii świata. Ciekawy sposób na wpojenie żołnierzom odpowiednich zasad mają Rosjanie. Jeśli żołnierz zostanie przyłapany z telefonem komórkowym podczas ćwiczeń, to urządzenie zostaje przybite gwoździem do ściany.
Przykład tego jak aktywność żołnierzy w mediach społecznościowych może zagrozić działaniom wojennym, pokazał rosyjski żołnierz podczas wojny we wschodniej Ukrainie. Alexander Sotkin, rosyjski żołnierz, wrzucił na Instagram dwa zdjęcia, które ujawniły, że był na Ukrainie.
Stało się to w momencie, gdy Rosja zaprzeczała, że jej wojska uczestniczą w tym konflikcie.
źródło: DGP